Wilczyca jest prowadzona bez korektora, więc mogą zdarzać się błędy...
Gdy tylko wszedłem do kluby poczułem napięcie, mój wilk stał się niespokojny. Nie żeby rzadko taki był, wręcz przeciwnie. Jestem alfą watahy wilczego piekła, mam 28 lat i wciąż nie znalazłem Luny dla siebie i stada. Od wielu lat, zawzięcie jej szukałem, aż w końcu się poddałem. Chciałem oznaczyć parokrotnie dobrze zapowiadające się kandydatki na luny z innych stad. Ale mój wilk mi na to nie pozwalał. Cholernego love story mu się zachciało! A ostatnio już doprawdy przesadza...
Od roku jeżdżę na walki, obojętnie czy ludzi czy wilkołaków. Byle tylko pozbyć się tej rosnącej we mnie frustracji i agresji. Przez brak Luny moje stada cierpi. A ja nie mogę nic z tym zrobić... Wilk nie pozwala na oznaczenie, a ostatnio nawet na seks! Jakbym mógł to bym go zagryzł, ale nie mogę jest ze mną zintegrowany...
Siedziałem w szatni w samych bokserkach czekając na swoją kolej. Z korytarza dochodziły krzyki i podniecony głosy, chyba ludzie walczący w pierwszej walce dawali niezły popis. Nawet byłem nieco ciekawy, co tam się dzieje. Ale cóż nie mogłem wychodzić, takie zasady, chyba menadżer kluby nie życzy sobie, aby wilki chodziły mu po klubie. Patrzyłem lodowatym wzrokiem na mojego przeciwnika. Alfa z Nowego Jorku, był mniejszy ode mnie, do tego pachniał jak nie wilk. Był wyperfumowany, wyfrezowany z kolczykiem w warce. Nigdy nie lubiłem watah z dużych miast, zbyt odeszły od zwyczajów i tradycji. A ten szczyl wręcz działał mi na nerwy, jego pewny siebie uśmieszek nie schodził mu z ust. Na ringu wygryzę mu go... Zawarczałem pod nosem tę myśl. Nagle głosy dochodzące z ringu ucichły, a po chwili podniosły się chyba wszystkie głosy w klubie. Ludzie skandowali imię zwycięscy – Kiba, Kiba! Darli się w niebo głosy. Co to za imię Kiba? Ciekawe jak wygląda. Pewnie wygrał ten większy, mój beta Scott mi o nim mówił , zanim poszedł do Cory.
Nastąpiła krótka przerwa, czekaliśmy a ja zacząłem się niecierpliwić chciałem już walczyć. Do szatni wszedł ten obleśny menadżer. A zaraz zanim jakiś oburzony facet.
-To musiała być ustawiona walka! - burzył się kowboj – To nie miało prawa się wydarzyć! Żądam zwrotu pieniędzy! Ten Kiba jest podłożony!
-Przykro, że nie miał Pan szczęścia w stawianiu na zwycięzce. Ale jeśli nadal nie da mi Pan spokoju – powiedział z naciskiem menadżer – To moi ludzie Pana wyprowadzą. A teraz Pan wybaczy – i wskazał ręką drzwi. Kowboj wyszedł.
Menadżer zaciągnął się wyjątkowo śmierdzącym cygarem, tak że razem z tą ciapowatą alfą zmarszczyliśmy nosy.
-A więc – podjął.
Do szatni weszła, jedna z kobiet z obsługi.
Czego?! -warknął na nią.
-Tamten zawodnik musi jechać do szpitala, Kiba tym kopniakiem posłał jego mózg w kosmos – powiedziała blondynka, menadżer zaciągnął się cygarem.
-Jebaka... Ale sam sobie na to zasłużył, Kibę strasznie drażni walka w parterze... - westchnął – Coś jeszcze?
-Kiba już się zmywa, chce kasy za walkę...
-Już ucieka do mamusi na obiadek? -zakpił oblech - Niech kasa wypłaci tak jak się umówiliśmy i niech mu dołożą jeszcze 300 dolarów, spisał się dziś.
Blondynka wyszła, menadżer znów stał patrząc na nas jak na worki z kasą. Zaczynał mnie wkurwiać.
- Róbcie co chcecie, macie ten swój wilczy kodeks. Ale bez zabijania się, nie mam ochoty męczyć się z utylizacją waszych zwłok... - warknąłem na te słowa – Jak sędzia ogłosi koniec walki to macie się rozdzielić, jasne? - spiorunował nas wzrokiem – Inaczej dostanie pałą ze srebra w głowę.
CZYTASZ
Śnieżna wilczyca
Manusia SerigalaKiba White jest świeżo upieczonym weterynarzem, który ukończył studia dzięki wsparciu finansowym matki, ale i też stypendium za zasługi sportowe jako zawodnik mma. Teraz po skończonych studiach wraca w rodzinne strony, do Dakoty Północnej na farmę...