Od samego rana ciągle czułam,że ktoś się na mnie gapi - i nic mylnego. Może faktycznie, nasze wspólne wejście do Sali sugerowało,że coś między nami jest,ale czy naprawdę ludzie muszą aż tak się gapić? Najlepsza była Cho - rozmawiała z jakąś dziewczyną po drugiej stronie korytarza, gdzie ja siedziałam było wyraźnie słychać o czym rozmawiają. Raczej O KIM.
- Nie musicie się aż tak kryć. - powiedziałam do nich podchodząc. - I tak słyszałam o czym rozmawiacie. Radziłabym się zająć Swoim życiem,a nie plotkować o kimś,bo to bardzo nieładnie. - oznajmiłam ze sztucznym uśmiechem. Dziewczyny popatrzyły na mnie i odeszły.
...
W Wielkiej Sali już stała Czara Ognia.Robiła niemałe wrażenie. Siedziałam na ławkach wraz z Luną. Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy,a nawet nie wiem kiedy to się stało. Nagle do Sali przybiegli,wlecieli,wbili bliźniacy,którzy ogłosili,że mają genialny plan aby przechytrzyć linię wieku.
- Myślisz,że im się uda? - zapytała moja towarzyszka.
- Pomysły mają dobre,tylko z wykonaniem ich jest nieco gorzej. - stwierdziłam. Dziewczyna zaśmiała się,a po chwili ja również. Chłopcy wyciągnęli fiolki z eliksirem postarzającym. Szybko go wypili i śmiałym krokiem przeszli przez linię wieku. Zrobiło się spokojnie,chwila niepewności - wywali ich,czy nie - cisza. Momentalnie rozbrzmiały się oklaski dla tej dwójki.
- Oszukali... - powiedziała zachwycona białowłosa.
- Poczekaj. - odpowiedziałam. Zaraz po tym linia wieku wyrzuciła dwójkę rudzielców na drugi koniec sali. Podnosząc się z ziemi owe rude głowy zamieniły się w siwe łby z długą brodą. Cała sala zaczęła się śmiać, a chłopcy obwiniali się nawzajem o niepowodzenie tej misji. Wkrótce zaczęli się tarzać po podłodze i bić. Nagle cała uwaga uczniów skupiła się na Cedriku,który cały mokry wraz z przyjaciółmi wszedł do sali. Przekroczył linię wieku i wrzucił karteczkę z jego imieniem i nazwiskiem. Chłopak uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Poczułam,że Luna mnie szturchnęła. Skierowałam głowę w jej kierunku.
- Jesteś z Cedrikiem? - zapytała.
- Luuuuunaaaaa. - jęknęłam. - Nawet i Ty? - zapytałam załamując się.
- Ja tylko się pytam. - wyszczerzyła Swoje białe zęby.
...
Na długiej przerwie poszłam zjeść lunch. I jak zwykle : najpierw przysiadłam się do Cedrica,aby przywitać się i chwilę porozmawiać. Przy okazji nawinął się temat o Turnieju.
- Myślisz,że... Czara mnie wybierze? - zapytał.
- Możemy tylko gdybać,ale sądzę,że tak. - odpowiedziałam.
- A nie jesteś zła i nie martwisz się?
- Ced... Przecież nawet nie wiemy czy Ciebie wybierze. - stwierdziłam. - Jeśli będziesz reprezentował Hogwart... Wtedy będziemy się martwić. - oznajmiłam. Uśmiechnęłam się i położyłam Swoją dłoń na jego prawym policzku. - Będę lecieć. Pa. - pożegnałam się.
- Pa ślicznotko. - dodał chłopak. Odwróciłam się do niego spojrzałam zadziornie. Poczułam,że moje policzki zrobiły się czerwone. Usiadłam w moim kręgu czyli : Ron,Harry,Fred i George.
- Co Ty taka czerwona? - zapytał George.
- A... W zasadzie to nieważne. - odpowiedziałam. - Przynajmniej nie jestem siwa. - zaśmiałam się.
- Przepraszam bardzo. - wtrącił drugi z rudzielców. - Już nie jesteśmy,a wina siedzi po mojej lewej stronie. - oznajmił.
- A zgadnij kto im zrobił ten eliksir. - wtrącił Harry.
- Hermiona?
- Po części. - odpowiedział.
- To kto jeszcze? -zapytałam. Okularnik wskazał na Siebie.
- Plan był prosty. Zacząć przygotowywać eliksir przy Hermionie i w pewnym momencie robić źle. Od razu się wtrąciła. - oznajmił zadowolony.
- Ale prawie się udało. - dodał George.
- Wam chyba dużo rzeczy PRAWIE się udaje. -zaśmiałam się. - Idzie ktoś później ze mną do biblioteki? - zapytałam. - Za tą szopę muszę poukładać książki.
- Niech Cedrik z Tobą idzie. - odparł wyraźnie niezadowolony Fred.
- On Swoje pół biblioteki zrobił. - poinformowałam.
- To niech i zrobi drugie pół. Lubi sam wszystko robić. - powiedział.
- Chłopaki... - westchnął okularnik.
- O co teraz chodzi? - zapytałam. Zauważyłam,że od dłuższego czasu im bardziej mam lepsze relacje z Cedrikiem, tym bardziej bliźniacy są nie podobni do Siebie.
- A chodzi o to,że Ced jest taki super,ekstra,fajny,a złapał złoty znicz! - krzyknął George. - Dlatego przegraliśmy. - objaśnił.
- George,ale kiedy to było... Jeszcze to pamiętasz? - wtrącił Ron.
- I macie mu to za złe? - zapytałam. Zdenerwowani bliźniacy pokiwali głową na "tak". - Dlaczego tak się zachowujecie? To nie moja wina,że tak się stało. - stwierdziłam.
- Ale jego już tak. - dodali w tym samym momencie.
- Jasne to teraz będziecie na mnie patrzeć spod byka za to co się stało zanim w ogóle ja tu przyszłam! - krzyknęłam. Oni są niemożliwi.
- George, to bez sensu. Nie wygramy z jej chłopakiem. - oznajmił zasmucony Fred. Oboje wyraźnie zdenerwowani wstali i wybiegli z sali.
- Ej no! Zaczekajcie! - wykrzyczałam i udałam się za nimi. Taką samą czynność wykonał Harry tylko,że to tyczyło się mnie. W czasie drogi zatrzymał go Cedrik.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- Ty już za dużo zrobiłeś. - oznajmił i ruszył za mną,zostawiając zmieszanego chłopaka.
...
Nigdzie ich nie ma. Przebiegłam całą szkołę,a oni jakby się rozpłynęli. Za mną cały czas ganiał Harry. Podeszłam do ściany i usiadłam opierając się. Dobra,wygrali. Ale ja się nie poddam i ich znajdę. Nareszcie dobiegł do mnie,czerwony,spocony i zdyszany Harry. Usiadł na przeciw mnie.
- Może... Chodź... Układać... Te książki... - powiedział dysząc i z trudem pobierając powietrze. - To jest mniej... Męczące... Niż to... - dodał.
- Chodź staruszku. - zaśmiałam się i razem udaliśmy się ( oczywiście spacerkiem,aby przypadkiem Harryemu nie stanęło serce ) do biblioteki. W między czasie dużo rozmawialiśmy m.in. o mojej dawnej szkole i o naszych rodzinach. Pocieszył mnie,że z pewnością za parę dni chłopakom przejdzie. Zwycięstwo Hufflepuffu po prostu uraziło ich dumę osobistą. Mam nadziej,że szybko się z nimi pogodzę...
CZYTASZ
Without You - Hogwart
FantasyAlice Teylor to synonim tornada szczęścia i szaleństwa. Dziewczyna osiągające dobre wyniki w nauce, choć to nie ona jest w jej życiu priorytetem. Zwykle, gdzie czarodziejka się zjawiała, tam nastawały prawdziwy chaos. Pytanie, czy w sytuacji, w kt...