serio, oni muszą mieć shipname. Geyes?

59 4 46
                                    

n_mroczkowska
Dla mojego, cudownego i ślicznego Wyllysa, którego kocham mocno

Stephen Keyes źle wybrał. Koszmarnie źle wybrał i od samego wyjścia z domu zaczął żałować, że dał się przekonać do pomysłu upijania się do nieprzytomności w dzień roboczy.

A wszystko zaczęło się od tego, że prawie miesiąc temu James Hillhouse obwieścił mu, że, z bólem serce, musi wyprowadzić się z ich małego, śmierdzącego tytoniem mieszkanka i przenieść się do ciut większego, acz jeszcze bardziej zaczadzonego lokalu Jacka Wyllysa parę ulic dalej. Stephen nie protestował, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, iż miłości nie należy rozdzielać, gdyż to wtedy na niego spadłby wątpliwy przywilej znoszenia owej dwójki w jednym pomieszczeniu zbyt długo. Gdy zdarzyło się to ostatnim razem, musiał wietrzyć pokój przez godzinę, zanim wpuścił do niego z balkonu Lucyferkę, by ruda kocica nie udusiła się wszechobecnym, gęstym, szarym dymem. Stephen nie palił, a jak już, to okazjonalnie i papierosy elektryczne, gdyż wizja pakowania do swojego organizmu wszelkich chemikaliów potrzebnych do wyrobu olejków, wydawała mu się optymistyczniejsza, niż rozkoszowanie swoich płuc tytoniem i rozwijającym się nowotworem.

Jednak, co wiązało się z utratą osoby Hillhouse'a w mieszkaniu? Obowiązek znalezienia współlokatora mogącego opłacić połowę rachunków, na które Stephena stać nie było. Na samym początku uważał to za zadanie, w gruncie rzeczy, proste. Wystarczyło, że napisałby do paru znajomych i otrzymał odpowiedź o treści „bardzo chętnie z tobą zamieszkam. Daj mi adres". Niestety, każdy, do kogo się odezwał, odpowiadał, że nie, bo czynsz za wysoki, za daleko od centrum, albo ma uczulenie na koty i zgodzi się tylko, jeśli zwierzę zniknie. Oczywiście, Stephen się na to zgodzić nie mógł i odmawiał takim delikwentom, gdyż przekładał dobro rudej kocicy ponad wszystko.

Jednak po upływie pewnego odcinku czasu, James zadzwonił i przekazał mu cudowną wiadomość.

— Słuchaj — powiedział i zrobił przerwę, by wypić łyk energetyka. — Jutro Hale, Wyllys, ja, Tallmadge i nasz znajomy, John Gurley, idziemy się napić jak nigdy. John Gurley szuka również mieszkania. Bo aktualnie nocuje u Rogera — albo u Isaaca? — raczej u Rogera, tak mi się wydaje, ale bardzo chętnie znalazłby sobie innego współlokatora. Nie to, że Roger albo Isaac są złymi ludźmi, po prostu, sam rozumiesz, własne mieszkanie i te sprawy to co innego, niż życzliwi koledzy. John pieniądze ma, więc czynsz nie powinien być dla niego problemem i — Znowu się napił. — Nie jestem pewien, jak z kotami, ale raczej pozytywnie. Jak przyjdziesz, to możesz z nim pogadać i może się zgodzi. Wiem, że nie jesteś tak całkiem wkręcony, ale sobie poradzisz, bo Gurley to całkiem przyjemny facet. Naprawdę. A jak coś, to ja albo Wyllys weźmiemy cię pod swoje skrzydła. Ale raczej się dogadacie. Więc jak to będzie z tym jutrem?

Gdyby Stephen się nie zgodził, wyszedłby na największego idiotę tego pokolenia, większego od Williama Hulla, a to porządny wyczyn. Nie było więc tajemnicą, że powiedział stanowcze „tak" i wypytał o miejsce oraz dokładną godzinę spotkania, by nie pojawić się ani minuty za późno.

Umówieni byli o dwudziestej na przystanku tramwajowym, aby do lokalu wejść jedną, zwartą grupą i nie szukać się niepotrzebnie. O dziewiętnastej pięćdziesiąt pięć Stephen usiadł na skraju ławki, w oczekiwaniu na przybycie przyjaciół. O dziewiętnastej pięćdziesiąt osiem Hillhouse napisał, iż on, Wyllys i Hale się spóźnią, gdyż Nathan nie potrafił wybrać koszulki pasującej do spodni, a że James i Jack przechodzili pod jego mieszkaniem, zostali wskazani do pomocy w podjęciu owej decyzji. Punktualnie zjawić się mieli tylko Tallmadge i Gurley.

Cholera, pomyślał Stephen.

Było to zdarzenie niefortunne o tyle, iż z Johnem nie znał się praktycznie w ogóle, jedynie widział jego całkowicie puste profile na Facebooku i Instragramie. Właściwie, to nie. Na Instagramie Roger oznaczył go na jednym ze zdjęć z pijackich imprez, na które Stephena nie zaproszono. John miał kruczoczarne, zaczesane do góry włosy, czarne ubrania i czarne, krzywe kreski eyelinerem. Keyes nie znał się z nim prawie w ogóle i nie miał pojęcia, o czym mogliby rozmawiać. Ba, Gurley nie miał ani jednego polubienia od kogokolwiek na Facebooku, a na Instagramie obserwował jedynie profile chłopców z Linonian, nikogo więcej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 26, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

dla Nadii ale nwm jaką oni mają nazwę, trzeba wymyślićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz