26.

99 7 0
                                    

Jungkook pov.

-Serio będziemy tu spać? -Dopytywałem.

Właśnie szliśmy przez las. Znajdował się on na obrzeżach Seulu. Dojście tu zajęło nam około godziny, a od ponad 15 minut błądziliśmy w tym właśnie lesie. Szczerze, to to miejsce wyglądało dosłownie z każdej strony tak samo. Żeby z tąd wyjść, musielibyśmy robić oznaczenia, ale nie pomyśleliśmy o tym wcześniej. Tak więc śmiem twierdzić, że jakieś 15 minut temu się zgubiliśmy.
Ale Tae o tym nie wiedział.

-Oczywiście, że będziemy tu spać. -Prychnął.

-Ale gdzie? -Rozejrzałem się dookoła.

Jedyne, co widziałem, to drzewa, drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa.

-No zrobimy namiot. -Wyszczerzył się w swoim kwadratowym uśmiechu.

Zawsze mnie to rozczulało.

-Chyba szałas. -Poprawiłem.

-Spadaj. -Wystawił mi język.

Nie minęła chwila, a oboje wybuchnęliśmy niepochamowanym śmiechem. Nie wiem nawet z czego się śmialiśmy. Po prostu dla nas coś było śmieszne.
                            *****
Po parunastu minutach wygłupów i śmiechów, odruchowo spojrzałem w niebo.
Ojej...

-Tae -Zagadnąłem.

Popatrzył na mnie nieco zdezorientowany.

-Co?

-Pogoda chyba się psuje. -Przyznałem.

Blondyn automatycznie uniósł głowę.

-O nie. -Jęknął.

Nie wiem jak to możliwe, ale oboje nie przewidzieliśmy, że wogóle mogłoby padać. A przecież mamy praktycznie lato! Do tego dzisiejsze ciężkie, wręcz duszne powietrze... To nie mogło zwiastować nic dobrego.

-Co my teraz zrobimy? -Zapytał niepewnie.

-No trzeba będzie jak najszybciej zrobić ten szałas. -Powiedziałem spokojnie.

Tak naprawdę wcale nie byłem spokojny, ale nie chciałem, by Tae zaczął panikować. W końcu to o niego się martwiłem. Ja mogłem sobie zniknąć kiedy i dokąd chciałem, albo po prostu stać się niewidzialnym i pozwolić, by deszcz przeze mnie przenikał. To Taehyung był tutaj narażony na niebezpieczeństwo.

-Od czego zaczynamy? -W jego oczach widziałem... ekscytację?!

-Ty się cieszysz? -Zamrugałem kilkukrotnie.

Eeee. Co mu odwaliło?

-Jak przygoda, to przygoda. -Roześmiał się.

-No normalnie żyć, nie umierać. -Mruknąłem smętnie.

Kompletnie nie zdawał sobie sprawy z zagrożeń, jakie mogły nas tu spotkać. Traktował to jak zabawę! A no tak. Dla niego przecież to świetna zabawa! Czy on nie rozumiał, że niedłgo będą go szukać gliny?

-Co ty tam mamroczesz? -Zapytał wykrzywiając śmiesznie twarz.

-Idziemy szukać patyków. -Zakomendowałem.

-Oczywiście! -Krzyknął, prostując się na baczność, a zaraz potem wybuchając śmiechem.

Patrzyłem na jego radosną twarz, przymróżone oczy, swobodne ruchy i po paru sekundach sam również się roześmiałem.
W takich oto świetnych humorach ruszyliśmy na poszukiwania potrzebnych do zbudowania szałasu rzeczy.

-------------------

Nie miało być tego dzisiaj ale jest

Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz