Maraton odbędzie się w sobotę/niedzielę 🤭
🌹Witaj w domu Haeun🌹
Cieszyłam się na widok Jimina, który niósł Haeun na rękach. Mała była wtulona w ramię swojego ojca i wyglądało na to, że bardzo jej się to podobało. Mimo, że miała dopiero pięć dni, bardzo przywiązała się do swojego taty. Płakała, gdy nie była w jego ramionach, a i nie wspomnę o tym, że bez przerwy oglądała się za nim. Między nimi była więź, której nawet ja nie rozumiałam, a szczęśliwy tatuś zachowywał się nadzwyczaj uroczo, gdy składał na jej małym ciałku tyle pocałunków.
-Tatuś cię kocha, wiesz maluszku? - szepnął do ucha niemowlęcia i pogłaskał ją delikatnie po pleckach. Dziewczynka w odpowiedzi ruszyła rączką i odwróciła główkę w stronę szyi swojego taty, jakby chciała poczuć jego zapach i bezpieczeństwo. - Y/N?
Jimin spojrzał na moją twarz, gdy ja patrzyłam na dziewczynkę ubraną w ciemno różowy komplecik od Gucci (który swoją drogą był prezentem od wujka Tae).
-Tak?
-Wyciągniesz mi kluczyki do samochodu z torby? - wskazał podbródkiem torbę, którą miałam zawieszoną na ramieniu.
-Już wyciągam... - sięgnęłam ręką do torby, ale zawiesiłam się na moment i stanęłam w miejscu.
-Coś się stało? - chłopak zwrócił się do mnie troskliwym głosem i stanął razem z małą na przeciwko mnie. Co rusz patrzył się w obie strony jakby bał się, że coś może stać się jego rodzinie, którą niedawno mógł stracić przez błąd lekarzy. Gdyby podjęli się cesarskiego cięcia zamiast męczyć moje drobne ciało naturalnym porodem krwotok by nie powstał i wszystko skończyłoby się jedynie blizną, a nie szokiem i załamaniem nerwowym oczekującego tatusia, który mógł stracić nie tylko swoją przyszłą żonę, ale i ukochaną córkę.
-Chyba zapomniałam butelki Haeun z sali...cholera - przyłożyłam dłoń do czoła. - Skleroza nie boli..
-Sprawdziłaś swoją torebkę? Może tam ją włożyłaś? - podał mi beżową, średniej wielkości torebkę, którą miał zawieszoną na ramieniu.
Otworzyłam ją i rzeczywiście tam była. Mała, jasnofioletowa buteleczka z nadrukami wesołych zwierzątek, która była prezentem od wujka Jina, który jako pierwszy przyszedł odwiedzić swoją (może i nieprawdziwą) bratanicę w szpitalu. Dzień po jej narodzinach.
-Jimin? - chłopak, który stał z boku na chodniku, spojrzał na mnie, a jego męska dłoń delikatnie pieściła plecki małej Haeun.
-Gdzie zaparkowałeś samochód? - zapytałam go, gdy zapinałam torebkę. Podałam mu kluczyk i przejęłam dziewczynkę z rąk tatusia.
-Tam stoi - wskazał na białe BMW stojące pod drzewem. - Tak wiem, muszę jechać z nim na myjnię, ale jakoś nie miałem do tego głowy - podrapał się po karku i wziął wszystkie torby z chodnika i kluczykiem otworzył samochód.
-Nie mogę się doczekać, aż będziemy w domu - powiedziałam rozmarzona, gdy zapinałam Haeun w jej fotelik samochodowy. - I nie mogę doczekać się, aż położę się na naszym łóżku...te szpitalne nie są zbyt wygodne.
Chłopak w tym czasie zamknął bagażnik i usiadł po stronie kierowcy. Ja usiadłam obok Haeun i przykryłam ją jej granatowym kocykiem.
Nigdy nie przyznałabym racji osobie, która twierdziłaby, że w przyszłości założę szczęśliwą, pełną troski i miłości rodzinę. Aktualne zdarzenia wydawały się dziwne. Że osoba, która wychowywania była wśród opiekunek nagle sama została mamą, czyli osobą, która żyje praktycznie dla osoby, którą własną krwią, potem i łzami wydała na świat. Osobą, która w całości składa się z miłości. Wszystko wydaje się jak ze snu. Ta mała istotka patrzy na mnie jak na jedyną osobę w jej życiu. Patrzy na mnie z miłością w oczach. Nareszcie byliśmy w komplecie.
-Kiedy Haeun spała? - zapytał chłopak, kiedy przekręcał kluczyk by uruchomić samochód.
-Jakąś godzinkę temu, ale myślę, że zaraz z powrotem zaśnie - poprawiłam jej czapeczkę, której tak nie znosi. - Dalej nie mogę uwierzyć w to, że ona urodziła się taka maleńka.
-Przecież lekarz mówił, że zdrowo się rozwija... a ma 48 cm i wagę 2140 g. - oparł się łokciem o łokietnik.
-Może jest taka drobna, po jakiejś twojej babci? Bo z tego co słyszałam ważyłam prawie cztery kilogramy przy urodzeniu.
-Cztery kilo?! - krzyknął chłopak, a Haeun się rozpłakała. Chłopak lekko klepnął się w czoło.
-Ciii... - zaczęłam głaskać dziewczynkę po policzku palcem wskazującym, a ona tylko odwróciła wzrok ode mnie i spojrzała w tył głowy taty.
-Wystraszyłeś ją - nagle poczułam jak wjeżdżamy na parking strzeżony przed dormem.
-No i jesteśmy na miejscu - szepnął rozradowany chłopak i wysiadł z pojazdu. Otworzył mi drzwi i przejął Haeun. Sama sięgnęłam do bagażnika.
-Chłopaki to wezmą - upomniał mnie chłopak, bo jednak ciągle odczuwałam skutki porodu. Cały czas miałam dziwne uczucie pustki oraz mrowienie w miejscach o, których mówić nie powinnam.
-Chcę wejść z nią do domu... - wyciągnęłam tylko poręczną torebkę w której były rzeczy małej i ruszyłam ku wejściu. Było dość cicho co było dziwne. Patrzyłam w okna, ale nic się nie działo.
Jimin powoli otworzył drzwi.
-Już jesteśmy w domu księżniczko... - szepnął cicho do śpiącego niemowlęcia i ruszył do naszego pokoju, który był też tymczasowym pokojem Haeun.
Spojrzałam na nich przez łzy i ruszyłam wraz z nimi do pokoju. Jimin położył dziewczynkę do łóżeczka i złożył na jej czole mały pocałunek.
Obydwoje patrzyliśmy na nasz mały cud.
-Park Haeun...witaj w rodzinie... - szepnęłam do córki i pogłaskałam ją po jej czarnych włosach.
-Tak się o was bałem...-powoli spojrzałam narzeczonemu w oczy. - Bałem się, że odejdziesz ode mnie...że stracę was oboje.
-To nigdy się nie stanie...- spojrzałam mu w oczy. - Mamy siebie nawzajem i musimy o siebie dbać. Kocham cię i Haeun. Moje szczęście będzie tylko wtedy, gdy będę obok was.
W odpowiedzi Jimin przyciągnął mnie do swojego torsu i złożył głębokiego buziaka na moich ustach. Wiedziałam, że to co mówiłam było prawdą. Kocham moją małą rodzinę (wraz z wujkami).
🌹🌹🌹
CZYTASZ
Być z nim °Jimin
RomansStart: 20.04.2018 | 2S: 01.03. 2020 Koniec: 09.02.2020 | 2S: 29.03.2021 *Czyli jak Park Jimin zakochuje się w tobie i stara uszczęśliwić pokazując ci swoją miłość na różne sposoby* To jest cringe. Cringe i jeszcze raz cringe, ale muszę to skońc...