ulewa

23 3 4
                                    


~☔~

Dawno temu zapytałaś się mnie czy lubię deszcz. Jak na stereotypową pięciolatkę przystało, odpowiedziałam, że go nienawidzę. Uwielbiałam od rana do późnej nocy przesiadywać na dworze. Do tej pory pamiętam, jak żegnałam każdą gwiazdę. Deszczowe dnie i burze były dla mnie największą karą, nieporównywalną nawet do zakazu jedzenia słodyczy. W takie dni siadałaś ze mną i rozmawiałaś. Właściwie to mówiłaś do siebie, a ja tylko bezwstydnie podsłuchiwałam schowana pod kocem. Czasem wychodziłam z mojej kryjówki i zajmowałam miejsce naprzeciw łóżka, żeby móc wlepiać moje błękitne ślepa w twoje dwa węgielki.

Pamiętam, gdy miałam jedenaście lat, wciąż śmiałaś się z mojego lęku przed burzą. Mimo tego dalej rozmawiałyśmy ze sobą. Dalej wpatrywałyśmy się w swoje oczy. Z wiekiem, moje tęczówki stawały się coraz jaśniejsze, jakbym zdawała sobie sprawę z większej ilości rzeczy. Za to twoje robiły się coraz ciemniejsze. Kiedyś się o to zapytałam wprost, a ty zaczęłaś opowiadać mi o swojej miłości do deszczu. Z początku czułam się oszukana, iż osoba, którą podziwiam najbardziej na świecie, kocha coś, czego ja nienawidziłam przez swoje całe dwunastoletnie życie.

W wieku trzynastu lat, ciebie ciągnęło do okna, a ja wolałam zagłębiać się w portale społecznościowe. Moja nienawiść do deszczu nie znikała, a nawet rosła w siłę, gdyż zabierał całą twoją uwagę. Pewnego razu dowiedziałam się, dlaczego tak bardzo kochałaś deszcz. Za każdym razem siadałaś na parapecie i tak po prostu podziwiałaś. Zawsze myślałam, że lubiłaś obserwować zmieniający się świat podczas deszczu, ale jedyne co wtedy widziałaś, to swoje odbicie. Po szybach spływały miliony kropel, a pośród nich twoje łzy.

Z dniem moich piętnastych urodzin, oczy zrobiły mi się bardzo jasne, wręcz białe. To naprawdę zabawne, wszyscy myśleli, iż oślepnę pewnego dnia. Na myśl przychodzą mi te ciągłe, śmieszne gonitwy po lekarzach. Twoje oczy zgasły całkowicie, a ja obwiniałam się o każdy czerwony ślad na przedramionach, wtedy nie wiedziałam o reszcie. Jako jedyna widziałam coraz to nowsze róże kwitnące na twoje skórze. Z dnia na dzień przekonywałam się do deszczu, bo zauważyłam, że na szybach nie było już twoich łez.

Minęły dwa lata, a ja wszystko zrozumiałam. Dźwięki gromu wybudziły mnie ze snu. Do tej pory wracam do tego wszystkiego, co wtedy, w transie, powiedziałaś. Chciałam zacząć krzyczeć, iż to nieprawda, ale czułam się, jakbym miała zaciśnięte gardło.

Kiedy pierwszy raz to zrobiłaś, to nie rodzice cię znaleźli, tylko ja. Nasz mały sekret się wydał, a ja straciłam kogoś, kogo potrafiłam pokochać. Oczywiście nadal byłaś z nami, ale twoje czarne tęczówki zgasły tak bardzo, że nie sądziłam, iż jeszcze bardziej się da. Przez trzy miesiące byłaś w lepszym miejscu. Okropnie mnie bolało to, że nie mogłam cię odwiedzać. Jednak wróciłaś i powiedziałaś mi, iż w pojedynkę nie da się zawalczyć ze światem, a róże na przedramionach są śladami przegranej walki.

Zdaję sobie sprawę, że teraz muszę cię odwiedzać w takim miejscu tylko i wyłącznie przez własny egoizm. Obwiniałaś siebie o wszystko, ale ja, jako dzielny rycerz, wzięłam całe poczucie winy na swoje barki. Obiecałam sobie, a raczej tobie, iż nigdy nie będę walczyć.

Po przeczytaniu listu od ciebie w moim sercu znalazło się miejsce tylko i wyłącznie dla deszczu. Takie dni jak dzisiaj przypominają mi o tobie. Mam nadzieję, że trzymasz mi się tam mocno, gdziekolwiek cię teraz wywiało i w końcu jesteś szczęśliwa.

na zawsze twoja, A.

~☔~

z cyklu: za długie na drabble, ale za krótkie, żeby mi się podobało

cóż, w końcu udało mi się pokonać blokadę (i tak nie jestem zadowolona). następne moje projekty i wszystko inne raczej szybko nie ruszą.

jeśli ktokolwiek to czyta i podobało mu się chociaż trochę, to proszę dziękować tej pani @flamelowaxx która mnie zaszantażowała.

(29.07.2019)

zdaję sobie sprawę, że mamy 9 września 2020, ale czasowo się nie złożyło i dopiero dzisiaj poczułam, że, cholera, muszę to opublikować. nie to nie oznacza, że wracam. mój powrót to rzecz odległa jak na razie, o ile nie praktycznie nierealna.


Deszczowe oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz