Czas w którym Thea wróciła do domu nie należał do najlepszych. W momencie w którym weszła do środka wdała się w kolejną kłótnię ze swoim ojcem. Tylko tym razem był on pijany. Alkohol sprawiał że był wredniejszy bardziej impulsywny. Czasem gdy było naprawdę źle dochodziło do rękoczynów. Tak jak teraz. Zaraz po tym jak ręka mężczyzny zetknęła się z twarzą dziewczyny, ta momentalnie wybiegła z domu, wcześniej dzwoniąc do Richiego, ignorując wołanie jej matki.
Dziewczyna wzięła swój rower i pojechała nad małą rzeczke znajdująca się w zachodniej części Barrens, nad którą zawsze chodziła gdy było jej smutno.
Kiedy dotarła na miejsce usiadła kilka metrów od wody i pozwoliła by kilka łez spłynęło jej po twarzy, która nadal bolała po incydencie który miał miejsce kilka minut wcześniej. Thea zaczęła zastanawiać się co sprawiło że jej ojciec nienawidził jej tak bardzo. Gdy była młodsza mieli dość dobre relacje ale z upływem lat zaczęło się to zmieniać. Najważniejszym czynnikiem było zaginięcie jej siostry kilka miesiący wcześniej. Odkąd Sara zniknęła jej rodzice wpadli w alkoholizm, a swój stres i frustrację wyładowywali na Thei.
Szepty które Thea usłyszała za sobą wyrwały ją z zamyślenia. Szybko odwróciła się w stronę dźwięku ale nic nie zobaczyła przez ciemność która panowała dookoła. Nagle poczuła rękę ma ramieniu przez co podskoczyła wydając przy tym cichy krzyk.-Woah! Wyluzuj to tylko ja - powiedział Richie
Thea położyła rękę na sercu, które zaczęło jej bić bardzo szybko i powiedziała do Richiego na jednym wdechu - Jezus Maria Richie! Prawie zawału dostałam.
Chłopak tylko się uśmiechnął i usiadł koło Thei. Ale jego uśmiech szybko zniknął kiedy zobaczył w jakim stanie była dziewczyna koło niego.
-Hej, wszystko w porządku? Nie wyglądasz zbyt dobrze.
- To mój ojciec. Był bardzo pijany....i chyba domyślasz się co potem -odpowiedziała mu dziewczyna patrząc na swoje kolana.
-Przykro mi Tee. Chciałbym żebyś już nigdy nie musiała ich oglądać.
Thea zbledła, a jej oczy zrobiły się wielkie gdy usłyszała słowa chłopaka. Powoli uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Co? -udało jej się powiedzieć.
-Powiedziałem że chciałbym żebyś nigdy nie musiała go oglądać.
Thea momentalnie wstała i spojrzała na niego z przerażeniem w oczach.
- Powiedziałeś coś innego Richie. Powiedziałeś "Ich". I nazwałeś mnie Tee. Nigdy nie nazywasz mnie 'Tee" po tym co się stało.
Richie uśmiechnął się szeroko i powiedział -Wiesz co zawsze poprawiało mi humor gdy byłem młody? Cyrk! Chcesz dołączyć do cyrku Thea? Albo lepiej chcesz balonik?
Zaczął się śmiać histeryczne, a jego ciało zaczęło się zmieniać. Wkrótce przed Theą stał klown. Przerażona dziewczyna cofnęła się o kilka kroków.
- Co jest The
? Chcesz się pozbyć swoich problemów z ojcem, prawda?- Powiedział klown podchodząc do dziewczyny.- Chodź z nami. We all float down here.-Nie! Nie to nie jest prawdziwe! To tylko w mojej głowie! -powiedziała Thea kręcąc głową.
-Oh, nie jestem dla Ciebie wystarczająco prawdziwy? Byłem prawdziwy dla Sary!
Thea krzyknęła głośno kiedy klown rzucił się w jej stronę, przez co upadła na ziemię. Krzyknęła jeszcze głośniej kiedy istota chwyciła ją za ramię, naśladując jej krzyki i płacz. Nagle chwyt na jej ramieniu zniknął ale to uspokoiło dziewczyny, która kontynuowała krzyczeć i kopać powietrze.
-Hej, hej. Uspokuj się Thea. To ja Richie!
Thea otworzyła oczy i spotkała się z twarzą Richiego na której była wymalowana dezorientacja i zmartwienie.
- Nie zbliżaj się do mnie! -Krzyknęła przerażona dziewczyna.
Richie poczuł jak jego serce się rozpada słysząc jej słowa.
-Thea? Skarbie? Co ci się stało? -zapytał cicho Richie.
Thea przestała się szarpać kiedy zobaczyła że to naprawdę on. Westchnąła z ulgą i rzuciła się w jego ramiona. Na początku go to zszokowało ale to niepowstrzymało to od oddania uścisku. Siedzieli tak przez kilka minut, nieodzywajac się słowem. W końcu Thea zdecydowała się przerwać ciszę.
-Siedziałam tutaj czekając na Ciebie, w końcu przyszedłeś ale to nie byłeś prawdziwy ty...tylko jakiś piepszony klown.... - Powiedziała Thea starając się wyjaśnić sytuację.
-Skąd wiedziałaś że to nie ja?
-Nazwałeś mnie Tee
Richie zaśmiała się cicho - Tak, nigdy nie nazwałbym Cię tak po tym co było ostatnio..... Widziałaś coś jeszcze?
- Nie, tylko Ciebie.
Oderwali się od siebie i tylko patrzyli sobie w oczy. Kiedy Richie postanowił odgarniać włosy Thei z twarzy, ta wzdrygnęła się z bólu.
-Woah, co się stało ? -zapytał chłopak patrząc na fioletowy siniak który zdążył uformować się na twarzy dziewczyny.
-Nic -odpowiedziała unikając jego spojrzenia.
- Nie umiesz kłamać, wiesz o tym?
-Już mi to mówiono
-No dalej powiedz mi -Powiedział Richie robiąc maślane oczka.
Thea westchnąła -Mój ojciec - powiedziała tylko.
-Thea. -Powiedział Richie patrząc na nią ze współczuciem -Tak mi przykro.
- Wszystko porządku-
-Nie, to wcale nie jest w porządku. Powinienem teraz tam pójść i dać mu milion siniaków za każdy raz kiedy Cię dotknął
-Nawet tak nie żartuj
- Ja wcale nie żartuję
-Richardzie Tozier! Nawet się nie wąż tam iść! Nie mam zamiaru patrzeć jak coś ci się stanie przez mojego ojca - powiedzła Thea z powagą w głosie.
Richie westchnął i powiedział. -Przepraszam. Ja tylko ciągle się o ciebie martwię. Za każdym razem jak wracasz do domu jedyne o czym myślę to to co twój ojciec może ci zrobić. Ja po prostu nienawidzę jak cierpisz.
Thea momentalnie zrobiło się ciepło na sercu po usłyszeniu jego słów. Złączyła ich dłonie i położyła głowę na jego ramieniu.
Richie spojrzał na dziewczynę obok niego i przyciągnął ją bliżej siebie. Była dla niego całym światem i gdy ona płakała, on płakał razem z nią
CZYTASZ
Rather be || Richie Tozier
De Todo"Know with all of your heart You can't shame me When I am with you There's no place I rather be" || TO 2017 fanfiction || || Richie Tozier x OC || ⚠️⚠️⚠️ Mój pierwszy fanfic pisany na serio więc pewnie będzie cringe