-Serio uwielbiam być waszym personalny portierem. Nie mogliście idioci posiedzieć tam dłużej? -Powiedział Richie jeżdżąc na rowerze wokół grupy.
-Zamknij się Richie -Powiedział cicho Eddie
- Tak, zamknij się Richie- powtórzył Stan
-Oh, okay, rozumiem - powiedział Richie z głupim uśmiechem na twarzy - Hey, przynajmniej to nie ja sprzątałem łazienkę wyobrażając sobie że umywalka eksplodowała jak matka Eddiego podczas okresu.
-To nie było wyobrażone. J-ja t-też coś widziałem -Powiedział Bill
-Widziałeś krew? -zapytał Stan
-N-nie widziałem G-georgiego ale to nie był on t-tylko....- przerwał Bill
-Klown. Też go widziałem -Powiedział chico Eddie. Reszta frajerów pokiwała głowami symbolizują że oni też widzieli tego chorego pojeba od balonów.
-Czy tylko dziewice widzą te rzeczy? To dlatego ja widzę gówno? -Zapytał Richie przez co Thea facepalmneła (?).
Frajerzy przez chwilę jechali w ciszy kiedy nagle Eddie się zatrzymał.
-Czy to nie jest auto Belcha Hugginsa? Powinniśmy stąd iść -Powiedział powoli panikując.
-Chwila czy to nie jest rower tego dzieciaka co uczy się w domu? - zapytała Beverly
- Tak, to Mike - Powiedziała Thea poczym jej oczy się rozszerzyły -Musimy mu pomóc!
-Musimy? -zapytał Richie
- Tak!
Frajerzy zaskoczyli ze swoich rowerów,oprócz Stana który ostrożne zaparkował swój żeby nie spadł na ziemię, i pobiegli w stronę lasu.
Kiedy dotarli do nad rzekę zobaczyli gang Bowersa który bił Mikea.
Thea podbiegła jako pierwsza i chwyciła największy kamień rzucając go w głowę Henrego. Chłopak odskoczył kilka kroków gdy kamień zetknął się z jego głowa, ostrożnie dotknął miejsca w które został uderzony i gdy uniusł dłoń spowrotm do twarzy zobaczył że spływa po niej krew. Mike wykorzystał chwilową dezorientacje chłopak i pobiegł w stronę frajerów.-Widzisz to moja żona -Powiedział dumny Richie do Beverly która tylko zaśmiała się cicho w odpowiedzi.
Kiedy Henry w końcu ocknął się z chwilowego zawieszenia posłał Thei miażdżyce spojrzenie poczym skinoł głowa w kierunku swoich przyjaciół uśmiechając się złowrogo.
Zanim ktokolwiek mógł nawet ogarnąć co się dzieje Thea znalazła się w mocnym uścisku ciągnącym ją w stronę Henrego.-Hej! Odwal się odemie ty popierdolony idioto! -krzyknęła dziewczyna.
Eddie musiał przytrzymać Richiego przed pobiegnieciem za nimi co prawdopodobnie skończyłoby się tym że zostałby jakimś stopniu skrzywdzony. Henry wyjął swój noż i przyłożył go do brzucha Thei.
-Było by przykro gdyby coś stało się twojej dziewczynie , prawda czterooki? -Powiedział Henry do Richiego, który zaczął się coraz mocniej szarpać -Czyją dziewczynką jesteś Thea? -zapytał Henry mocniej przyciskajac nóż do jej brzucha.
-Moją! -krzyknął Richie, wyrywając się frajerą.
Henry tylko się zaśmiał i przyłożył ostrze jeszcze mocniej do ciała dziewczyny. -Zapytam jeszcze raz. Czyja jest! -krzyknęł Henry
-Nasza! -krzyknęł Eddie tuż przed tym jak Ben podniósł kamień i rzucił nim w Belcha co poskutkowało tym że chłopak upadł i puścił Theę. Dziewczyna bez zastanowienia kopneła Henrego w krocze poczym podbiegła do frajerów.
-Wojna! -Krzyknął Richie gdy upewnił się że Thea jest już bezpieczna.
Obie grupy zaczęły rzucać w siebie kamieniami ale najwięcej z nich wyszło od Richiego który był najbardziej wściekły za to co gang Bowersa zrobił z Theą.
Podczas walki Victor i Belch uciekli do lasu nie mogąc znieść kamieni rzucanych w ich stronę. Frajerzy przestali rzucać gdy został już tylko Henry trzęsący się na ziemi. Wszyscy zaczęli odchodzić ale Richie został i krzyknął w stronę Bowersa
-Jeszcze raz się do niej zbliżysz to Cię zabije! -poczym pokazał mu dwa środkowe palce i dołączył do grupy.-Dziękuję wam ale nie musieliście tego robić -Powiedział Mike głównie mówiąc do Thei, czuł że to po części jego wina że gang Bowersa zaatakował ją w ten sposób - Teraz Henry będzie was ścigał
-Oh, to Henry on zawsze nas ściga -Powiedział Eddie.
-Dokładnie! Witaj w klubie frajerów! -Powiedział wesoło Richie.
🎈🎈🎈
-Pośpiesz się i weź ten talerz Richie! - Krzyknęła Thea podając Richiemu obiad który dla nich zrobiła tak jak obiecała wcześniej. Chłopak już siedział na dachu i zabrał od Thei talerze pozwalając jej wspiąć się na górę.
-Dzweki sa łecenie Teja- powiedział Richie z pełną buzią.
- Nie ma za co-zaśmiała się
Kiedy skończyli jeść postanowili poleżeć chwilę na dachu i pooglądać gwiazdy. Leżeli tak w ciszy przez długie 2 sekundy kiedy Thea nagle powiedziała
-Tęsknię za naszym synem
- Ja też...był taki młody -Powiedział dramatycznie Richie na co Thea się zaśmiała.
-Stan ma już pewnie nas dość -Powiedział śmiejąc się
-Wiem. Było by mi go szkoda gdybyśmy niebyli tacy zajebiści -Powiedział chłopak
-Jesteśmy super -zgodziła się dziewczyna
-Jesteśmy darem dla tego świata - zażartował Richie
I tak spędzili resztę nocy. Rozmawiając o randomowych rzeczach i wymyślają nowe sposoby na wkurzenie Stana.
CZYTASZ
Rather be || Richie Tozier
Random"Know with all of your heart You can't shame me When I am with you There's no place I rather be" || TO 2017 fanfiction || || Richie Tozier x OC || ⚠️⚠️⚠️ Mój pierwszy fanfic pisany na serio więc pewnie będzie cringe