Przysięgam, że ten okropny ptak świergoli za oknem już od dwudziestu minut i - do cholery! - nie chce się zamknąć.
Nigdy nie lubiłam ptaków, ale teraz gdy ten mały łajdak powoduje u mnie jeszcze większy ból głowy, mam ogromną, wręcz niepokojącą ochotę go udusić.
Zaciskam dłonie w pięści i jeszcze mocniej wtulam twarz w poduszkę.
Po tym wszystkim co się wydarzyło, nie mogę nawet odpocząć, bo jestem zmuszona do słuchania jakiś żałosnych koncertów za oknem.
Wdycham ciężko i słyszę kroki na schodach.
Na Boga, ile ja na to czekałam!
Drzwi do pokoju uchylają się i Mycroft zagląda do środka. Najwyraźniej jest zdziwiony, że już się obudziłam, ale zachowuje kamienną twarz i wchodzi.
Siadam na łóżku wśród skotłowanej pościeli i mówię:
- Wiedziałam, że to ty.
- To raczej oczywiste, skoro jesteśmy tylko we dwoje w moim domu - odpowiada, a ja uśmiecham się lekko, uświadamiając sobie jak bardzo mi tego brakowało.
Jego docinki i komentarze, zazwyczaj złośliwe, ale jednak tak znajome.
Oto cały Mycroft Holmes.
- Tak, w sumie to masz rację - mruczę.
Siada na krześle obok mojego łóżka i przygląda mi się w milczeniu.
- No co? - pytam w końcu.
- Nic.
- To może raczysz mi wytłumaczyć jak mnie znaleźliście? Albo co się stało z tamtymi...
- Są w miejscu, z którego już nie wyjdą i nikomu już nie zagrożą - przerywa mi, a w jego głosie słyszę złość.
- Co Cię tak irytuje? - mówię cicho, patrząc mu w oczy uparcie.
- Wszystko. Że przez kilka dni nie mogłem nic zrobić. Że byłem bezradny, gdy Ciebie tu nie było! Że gdy już myślałem, że będzie w porządku, wszystko się posypało!
- Nic się nie posypało - oznajmiam, nie zwracając uwagi na to, że podniósł głos - Może być w porządku.
Chyba mi nie wierzy, bo w jego niebieskich tęczówkach cały czas widzę strach przed bezradnością, złość na siebie i jakieś łagodne uczucie, które nazwałabym troską, ale nie wiem czy mogę, bo to Mycroft.
Delikatnie przysuwam się w jego stronę i kładąc mu rękę na policzku, składam na jego ustach lekki pocałunek. A on go odwzajemnia i wplata mi dłoń we włosy.
Gdy odrywamy się od siebie czuję, że cały czas mi się przygląda, więc stwierdzam:
- Jest w porządku.
- Tak - odpowiada i wstaje - Twój brat ma dziś przyjechać, więc lepiej się jeszcze prześpij, bo wyglądasz...
- Nie kończ! - krzyczę, ale na mojej twarzy pojawia się jednak uśmiech.
- Śpij...
- Ale...
- Prześpij się, Aileen - prosi stanowczym tonem, a ja lekko kiwam głową - Wrócę później.
- A ty zrób coś z tymi durnymi ptakami - kiwam głową w stronę okna.
- Co? - pyta zdziwiony, zatrzymując się przy uchylonych drzwiach.
- Nic - mówię i wybucham śmiechem - Idę spać.
Mycroft, rozbawiony, kręci głową. Gdy drzwi się zamykają, ja znowu wtulam głowę w poduszkę. A ptaszysko cały czas śpiewa.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfikceWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.