Rozdział 42

1K 58 30
                                    

Przysięgam, że ten okropny ptak świergoli za oknem już od dwudziestu minut i - do cholery! - nie chce się zamknąć.

Nigdy nie lubiłam ptaków, ale teraz gdy ten mały łajdak powoduje u mnie jeszcze większy ból głowy, mam ogromną, wręcz niepokojącą ochotę go udusić.

Zaciskam dłonie w pięści i jeszcze mocniej wtulam twarz w poduszkę.

Po tym wszystkim co się wydarzyło, nie mogę nawet odpocząć, bo jestem zmuszona do słuchania jakiś żałosnych koncertów za oknem.

Wdycham ciężko i słyszę kroki na schodach.

Na Boga, ile ja na to czekałam!

Drzwi do pokoju uchylają się i Mycroft zagląda do środka. Najwyraźniej jest zdziwiony, że już się obudziłam, ale zachowuje kamienną twarz i wchodzi.

Siadam na łóżku wśród skotłowanej pościeli i mówię:

- Wiedziałam, że to ty.

- To raczej oczywiste, skoro jesteśmy tylko we dwoje w moim domu - odpowiada, a ja uśmiecham się lekko, uświadamiając sobie jak bardzo mi tego brakowało.

Jego docinki i komentarze, zazwyczaj złośliwe, ale jednak tak znajome.

Oto cały Mycroft Holmes.

- Tak, w sumie to masz rację - mruczę.

Siada na krześle obok mojego łóżka i przygląda mi się w milczeniu.

- No co? - pytam w końcu.

- Nic.

- To może raczysz mi wytłumaczyć jak mnie znaleźliście? Albo co się stało z tamtymi...

- Są w miejscu, z którego już nie wyjdą i nikomu już nie zagrożą - przerywa mi, a w jego głosie słyszę złość.

- Co Cię tak irytuje? - mówię cicho, patrząc mu w oczy uparcie.

- Wszystko. Że przez kilka dni nie mogłem nic zrobić. Że byłem bezradny, gdy Ciebie tu nie było! Że gdy już myślałem, że będzie w porządku, wszystko się posypało!

- Nic się nie posypało - oznajmiam, nie zwracając uwagi na to, że podniósł głos - Może być w porządku.

Chyba mi nie wierzy, bo w jego niebieskich tęczówkach cały czas widzę strach przed bezradnością, złość na siebie i jakieś łagodne uczucie, które nazwałabym troską, ale nie wiem czy mogę, bo to Mycroft.

Delikatnie przysuwam się w jego stronę i kładąc mu rękę na policzku, składam na jego ustach lekki pocałunek. A on go odwzajemnia i wplata mi dłoń we włosy.

Gdy odrywamy się od siebie czuję, że cały czas mi się przygląda, więc stwierdzam:

- Jest w porządku.

- Tak - odpowiada i wstaje - Twój brat ma dziś przyjechać, więc lepiej się jeszcze prześpij, bo wyglądasz...

- Nie kończ! - krzyczę, ale na mojej twarzy pojawia się jednak uśmiech.

- Śpij...

- Ale...

- Prześpij się, Aileen - prosi stanowczym tonem, a ja lekko kiwam głową - Wrócę później.

- A ty zrób coś z tymi durnymi ptakami - kiwam głową w stronę okna.

- Co? - pyta zdziwiony, zatrzymując się przy uchylonych drzwiach.

- Nic - mówię i wybucham śmiechem - Idę spać.

Mycroft, rozbawiony, kręci głową. Gdy drzwi się zamykają, ja znowu wtulam głowę w poduszkę. A ptaszysko cały czas śpiewa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm serious, Mr. HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz