Sen o...

9 2 1
                                    

...
RZESZY PSÓW!!
{wiem, piękny nadałam tytuł}

18/19 lipca 2019

Sen był dłuższy, ale napiszę co pamiętam

Jechałam gdzieś z jakimś "moim" dziadkiem w czerwonym samochodzie. Ze mną było kilka dalmatyńczyków. Zatrzymaliśmy się jakby w Eiwodraryż*, ale ulica z kamieni naturalnych, na które spadały pomarańczowe liście, nie przypominały tego miasta (Awodraryż*). Przytulałam po wyjściu 4 psiaki, kierując się w stronę (przeciwną przyjazdu) skrzyżowania. Pieski patrzyły na mnie i lekko skomlały.

*Ja* Co pieski? Mamy iść nie w tą stronę?

Podeszliśmy do skrzyżowania. Obok nas nikogo nie było. Ale bloki były takie eikswodraryż*...
Wychyliliśmy się zza bloku i... jakiś ciemny samochód dość daleko jechał... chciałam przejść przez pasy, jednakże uciekłam w stronę "mojego" samochodu. Bloki przy których stał pojazd, zamieniły się w jakieś mocno ścięte drzewka. Takie drzewka nie mające ani liści, ani igieł... jak się dowiem jakie, napiszę (bo one naprawdę istnieją) <<TUJA>>
Z tych roślin był zrobiony ścięty mur w zagłębieniu, za którym schowałam się z psiakami. Biegłam. Po prostu biegłam. <"Biegnę by zapomnieć x3"> Nie zwracałam uwagi, czy wpadłam na jakąś pajęczynę. Uciekaliśmy przed tamtym czarnym wozem... tylko dlaczego?
Samochód po jakimś czasie stanął nieco dalej niż "mój". Z dołu widziałam go znakomicie, co było dziwne. Wyszedł kierowca...

*Wszyscy szeptem* ||| Rzesza??!!

*||| Rzesza* Guten Morgen Tag!!!!

*Ja szeptem* O nie, zaraz nas znajdzie!

Był w miarę daleko, więc nie mógł tego usłyszeć. Lecz po chwili rozglądania się, ruszył w naszym kierunku. Miał przy sobie jakiś patyk, którym niszczył te biedne, przycięte drzewka... my zaczęliśmy uciekać i - gdy byliśmy krok od wyjścia - ktoś (myślałam i myślę, że to ja) wydał odgłos przypominający jęk strachu lub takie "Oh!!". ||| Rzesza odwrócił się i szybko przedzierał się przez ten mini labirynt ze ściętych drzewek w naszą stronę...
Jego patyk zamienił się w... no właśnie nie wiem... wyglądał jak jakiś bumerango-mieczo-strzelbo-łuk (XD)...
Zamachnął się Tym Czymś i uderzył w 3 dalmatyńczyki. One szybciutko wstały oraz uciekły z resztą. A ja...

*||| Rzesza* Hmm... to ty? Ciekawy zbieg okoliczności... chodź ze mną...

《"Chodź ze mną》
《Zanim zobaczę, usłyszę piękno》
《Nigdy nie powiem Ci dooość》
《Nigdy nie powiem Ci doooooość!"》

*Ja* Co chcesz? Mam kilkoro psów na głowie.

*||| Rzesza* Spokojnie, zajmę się nimi... idziesz?

*Ja* No dobra...

Nagle, poczułam uderzenie na lewym uchem. Towarzysz w czarnym ubraniu nawet nie drgnął. A ten cios... był bezbolesny. Poczułam, jak upadam, aż tu z nikąd Mój Jimmy się pojawia!! ||| Rzesza stoi jak wryty, a mój ukochany łapie mnie w swoje ciepłe ręce... (kurde, jaki ze mnie romantyk ( ͡° ͜ʖ ͡°) XD)
Chyba Jim nieco wyrównał się ze mną wzrostem... ależ to tylko uwaga na marginesie! Skąd tak twierdzę? Po złapaniu mnie, ||| Rzesza... położył moją lewą łapkę na swoim lewym ramieniu (?) tak, aby mnie trzymać. Jimmy zrobił to samo z prawą łapką (no, zanieść mnie we dwoje chcieli zmniejszając ryzyko przewrócenia). Niby miałam zamknięte oczy, jednak wszytko widziałam... XD, czyli jak w typowych snach.
No i oPiEkOwALi siĘ MnĄ... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
"MiŁoŚć roŚNiE WoKóŁ nAS..."
( ͡ ° ͜ʖ ͡° ) ( ͡° ͜ ͡°)( ͡° ͜ ʖ ͡ °)( ͡○ ͜ʖ ͡○)( ͡* ͜ʖ ͡*)(͡° ͜ ʖ͡ °)( ͡ ° ͜ ʖ ͡ ° )(͡< ͜ʖ ͡>)
( ͡ ♡ ͜ ʖ ͡ ♡)
#WIELKIExd
(°͜  °)
(͡°͡ °͜ ʖ ͡°͡ °)
( ͡° ͜   ͡ °)
(͡ ° ͜͡ °)
( ͡ ° ͜L ͡ ° )
( ͡ ° ͜  ͡ ° )
( ͡° ͜V͡ ° ) 
( ° ͜ ° )
Eiwodraryż - Żyrardowie
Awodraryż - Żyrardowa
eikswodraryż - żyrardowskie



Snyyyyy i inne ważne pierdołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz