Rozdział trzydziesty trzeci

1.1K 74 25
                                    

Robię krok w tył i nagle przyciskam plecy do ogromnego regału

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Robię krok w tył i nagle przyciskam plecy do ogromnego regału. Ten ruch powoduje, że w powietrzu zaczyna unosić się kurz, jaki osiadł na stojących na nim księgach. Chcę zaczerpnąć oddechu, ale nie mam nawet na to możliwości. Zamyka mi usta.

Całuje mnie tak, jakby robił to po raz ostatni. Kręci mi się od tego w głowie, napad gorąca tylko przyśpiesza mój dech. Niem, to nie gorąc. To żar.

Obdarowuje pocałunkami moją twarz, najpierw usta, potem oczy, policzki, zjeżdża niżej w kierunku szyi. Wzdycham cicho nie chcąc, by przerywał. Ledwo stoję na moich nogach jak z waty, więc obejmuję go ramieniem. W międzyczasie do ucha szepcze mi, że mnie kocha. Chcę mu odpowiedzieć tym samym, ale nawet nie potrafię, jestem jak w transie. Kładę dłonie na jego klatce piersiowej, wodzę ranie, miejscu, gdzie został ranny. Ślad jest nadal świeży, zaczerwieniony, ale wygląda dużo lepiej niż przed tygodniami. Pochylam się i składam tam pocałunek. Jego serce bije równie mocno co moje, jakbyśmy biegli nieustannie.

Naszą tajemną sielankę przerywa dźwięk otwieranych drzwi biblioteki. Cholera! Kogo tu niesie teraz? Jeśli ktoś nas zobaczy...

W mgnieniu oka Liam łapie mnie za rękę i ukrywamy się za ogromną zasłoną. Zatykam sobie usta nie mogą znieść ogromu kurzu, który wdziera się do mojego nosa i buzi. Przylegam do piersi chłopaka i tkwimy w bezruchu. Staramy się opanować nasze oddechy. Dobrze, że jesteśmy na samym tyle pomieszczenia. Wątpię, by ktoś akurat tu chciał poszukać czegoś. Spoglądam na twarz Liama i widzę, jak z trudem stara się opanować od śmiechu, jednak kładzie mi palec na ustach bym się nie odzywała. Zapinam jego koszulę, którą wcześniej rozpięłam.

Rany, co się ze mną stało? Ten chłopak doprowadzi mnie do szaleństwa.

- Skoro chciałaś porozmawiać, to słucham, Rachel. - odzywa się Worick i zamyka drzwi. Przewracam oczami na dźwięk jej imienia.

Powinna już dawno wrócić do siebie. Jednak jakimś cudem zmieniła zdanie i postanowiła jeszcze trochę tu pobyć. Dziś będzie czwarty dzień. Nikt nie jest z tego powodu zadowolony, tylko ona. Od ostatniego starcia z nią na korytarzu, unikała mnie. Nawet na mnie nie spogląda, nie prosi mnie o nic, przechodząc koło mnie udaje, że mnie nie widzi. To bardzo zastanawiające, ale oczywiście nie narzekam. Milczenie Rachel to dla mnie zbawienie. Jednak sama obecność powoduje u mnie wstrząs żołądka.

Nie powiedziałam Liamowi o tej rozmowie. Stwierdziłam, że to przecież bez sensu. Dziewczyna wyobraża sobie aż zanadto, buja w obłokach i chyba nie potrafi pogodzić się z tym, że książę nigdy nie chciałby się ożenić z kimś takim jak ona. Stanowczo jest w nim zakochana po uszy i nawet jej trochę współczuję. Nieodwzajemniona miłość musi być czymś bolesnym. Nie zaprzątam sobie jednak tym głowy. Nie ma tam miejsca dla osoby z imieniem Rachel Tomrussel.

Może poczuła się na przegranej pozycji i postanowiła poszukać innego wyjścia? Teraz będzie kręcić się wokół jego starszego brata?

- Wiesz, że bardzo lubię tutaj przebywać. - mówi słodkim głosem. - To wspaniałe, że nasze rodziny tak się lubią i mam taką możliwość.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz