Obudziłam się w swoim łóżku a obok mnie leżał...J'chad. Byłam zdziwiona i zła, że pozwolił sobie na spanie ze mną ale nie miałam serca aby go teraz obudzić i okrzyczeć. Tak słodko spał,
a jego usta były lekko rozchylone i miały kolor soczystej truskaweczki. Włosy opadały mu na czoło i były lekko pokręcone. Miałam ochotę je odgarnąć i ucałować tą piękną twarzyczkę lecz wiedziałam, że nie mogę. Dlaczego właściwie o tym myślałam? Przecież to zwykły dupek, który nie szanuje nikogo na tym świecie. Czemu on wygląda tak słodko i niegroźne jak śpi? Nie miałam najmniejszego pojęcia. Przyglądałam mu się tak chyba z 10 minut kiedy Jacob w końcu się obudził i spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami na co się przestraszyłam i uciekłam wzrokiem.
- Długo mi się tak przyglądasz? - spytał żartobliwie.
- Patrzyłam tylko czy oddychasz - skłamałam.
- Mhm akurat moje oczy ci to powiedzą. - zaśmiał się.
- Nie chcesz się po prostu przyznać, że ci się podobam. - powiedział i poruszał dwuznacznie brwiami na co ja tylko przewróciłam oczami.
- Powiedz mi lepiej dlaczego ze mną zostałeś?
- Kiedy cię zaniosłem to powiedziałaś mi, że się boisz i nie chcesz zostać sama. - odparł chłopak.
- Postanowiłem więc że spełnię twoją prośbę i poczekam aż zaśniesz ale niestety też usnąłem i jakoś tak wyszło. - dodał po chwili.
- Naprawdę tak powiedziałam? - spytałam zdziwiona.
- Tak, naprawdę. - odparł pewny siebie.
Po chwili nasza rozmowa się zakończyła, ponieważ Jacob wstał i udał się do łazienki a moim oczom ukazał się jego wspaniały tors i szerokie ramiona. Odwrócił się i spytał:
- Zejdziesz za chwilę na śniadanie? Chłopcy już chyba wrócili do domu lecz śpią więc będzie więcej dla nas.
- Tak zaraz przyjdę. Zrób mi śniadanie do szkoły dobra? - poprosiłam.
- Kanapka z szynką i ogórkiem? - spytał.
- Może być. - odpowiedziałam i udałam się do szafy aby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień.
Zdecydowałam się na sukienkę ogrodniczkę, kabaretki i białą bluzkę z różą. Zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam moje długie włosy po czym zeszłam na dół a wzrok chłopaka nagle pokierował na mnie.
- Uhuhu ładnie dziś wyglądasz - powiedział z odrobiną seksapilu w głosie.
- Też tak sądzę. - dopowiedział mój brat, który nie wiem skąd się wziął.
- Dzięki. - podziękowałam ze złością na Nickodema za wczorajszy wieczór.
- Idziesz do szkoły? - spytał.
- Tak idę. - odpowiedziałam krótko.
- Jesteś zła mała? - spytał mój brat.
- Dobrze wiesz dlaczego.
- Nie mam pojęcia
- Wczoraj Jacob powiedział mi, że macie jakąś ważną sprawę i nie idziecie na imprezę. A gdy byłam w restauracji weszliście do niej całkiem pijani i do tego z jakimiś laskami! To była ta ważna sprawa?! - krzyknęłam i obudziłam chyba pół domu ale miałam to gdzieś.
- Daj mi to wytłumaczyć Gwen. - poprosił mnie ze smutkiem w głosie.
- Później pogadamy. Wychodzę, cześć. - A śniadanie? - krzyknął Jacob z kuchni.
- Nie jestem głodna ale dziękuję. - odpowiedziałam i wyszłam.
- Co jej jest? - usłyszałam Nickodema ubierając buty.
- Jeszcze się pytasz? - powiedział Jacob.
Potem już założyłam słuchawki na uszy i trzasnęłam drzwiami. Włączyłam moją ulubioną piosenkę Moveon - Wytrzymaj i zaczęłam śpiewać. Nagle odezwał się jakiś chłopak lecz nic nie słyszałam.
-Coo? - krzyknęłam.
- Masz ładny głos, taki czysty a ta piosenka do ciebie pasuje. - skomentował mi.
- Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Mam na imię Marcel, miło mi. - powiedział po czym niebieskooki brunet podał mi rękę.
- Gwendolyn Rose, lecz znajomi mówią mi Gwen. - odpowiedziałam uściskując mu dłoń.
- Chodzisz tu do szkoły? - spytał.
- Tak do 1 klasy a ty? - spytałam.
- Tak ja też tylko, że do C. - oznajmił
- Ja natomiast do A.
- Możemy widywać się na przerwach.
- Oczywiście. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jemy razem śniadanie? - spytał a ja przypomniałam sobie że go nie mam.
- Tak tylko, że nie wzięłam z domu. - powiedziałam.
- Nie ma problemu kupię ci coś w sklepiku. - zaoferował.
- Ojej dziękuję.
- To idziemy? - spytał.
- Oczywiście. - odparłam po czym weszliśmy do szkoły, a wzrok wszystkich spoczął na nas. Chyba nawet wiem dlaczego, ponieważ pod jedną z szafek stał on...
Stał tam i zwyczajnie rozmawiał sobie z dziewczynami, które na niego lecą. Nie dziwię się skoro jest bardzo popularnym chłopakiem w Ameryce, a w dodatku przystojnym. Jednak w tamtym momencie on nie zwracał uwagi na te wszystkie pustaki stojące obok. On patrzył się na mnie, a wręcz rozbierał mnie wzrokiem, tak jakby widział mnie dziś po raz pierwszy. Podszedł do mnie, a wszyscy wokół nas otworzyli usta ze zdziwienia.
- Hej przyniosłem ci śniadanie mała. - powiedział po czym wręczył mi śniadaniówkę.
- Dziękuję. - podziękowałam z uśmiechem.
- Hmm kto to taki? - spytał Jacob.
- Jestem Marcel. - powiedział chłopak stojący obok i podał mu rękę.
- Jacob. - odpowiedział spoglądając na chłopaka podejrzanie.
- To może ja już pójdę Gwen? - zaoferował Marcel.
- Nie, nie trzeba
- Chyba jednak trzeba, zgadamy się później, pa. - poszedł i odszedł w kierunku korytarza.
- Czy ty musisz straszyć wszystkich wokół mnie? - spytałam zdenerwowana.
- Przecież go nie wystraszyłem, nie przesadzaj, sam się mnie boi. - powiedział z arogancją.
- Właściwie to co tu robisz? Przecież chodzisz do college'u a nie do Liceum.
- Prowadzę dziś w twojej szkole zajęcia o tym jak niebezpieczne mogą być używki.
- Ohoho znalazł się specjalista od używek. - prychnęłam.
-Najwidoczniej mało o mnie wiesz słodziutka. - odpowiedział z kpiną w głosie.
-Może tak lepiej. - odwróciłam się i poszłam w kierunku sali.

CZYTASZ
From hating to Love
Teen FictionGwen to dziewczyna pesymistycznie nastawiona do życia z masą wspomnień i blizn. Między nią a najlepszym przyjacielem jej brata zaczyna rodzić się dziwne uczucie, a może pożądanie? W krótce poznaje swojego największego hejtera, Jacob'a który staje je...