-Nie wieżę, Daniel Smith dał ci swoją bluzę-powtarzała Alex, a mi już uszy puchły-to takie romantyczne
-Odkąd ty jesteś taka romantyczna-prychnęłam-czy to nie ty mówiłaś, że są to cukierkowe brednie wymyślone przez nadmuchane lalki, które w głowie zamiast mózgu mają watę cukrową ?
Spojrzała na mnie wrogo i rzuciła kawałkiem marchewki, przyszłam do niej z zamiarem uczenia się na jutrzejszy sprawdzian z matematyki. Alex nie była orłem z tego przedmiotu, więc to na moich barkach spoczywało przygotowanie jej na przynajmniej tróję. Po tylu latach na więcej nie liczę, nie wiem tylko czy to ja jestem tak beznadziejnym nauczycielem, czy ona tak opornym uczniem. Jednak zanim otworzyłyśmy książki zasypała mnie tysiącem pytań.
-Mówiłam, że mu się podobasz-mruknęła zarozumiale
-Dobra Alex skończ, nawet jeśli tak jest to i tak nic z tego nie będzie
-Ale dlaczego ?
-Bo on mi się nie podoba i nie mogę uwierzyć w jego czyste intencję względem mnie- wyjaśniała
Tak tak sądziłam, oczywiście to, że on mi się nie podoba było czystą ściemą. Jest cholernie przystojny, musiałabym być ślepa, żeby tego nie stwierdzić, ale publicznie się do tego nie przyznam, nigdy. Jednak to, że nie wierzę, że ja się mu podobam było prawdą. Jaką mam pewność, że nie chce się zemścić, za ten policzek i ogólnie zrobić ze mnie czystą idiotkę. Przecież to idealny plan, jak ktoś taki jak ja zwykła Alice Williams może pomyśleć, że chce z nią chodzić ktoś taki jak Daniel Smith.
-Jesteś niepoważna, pytałaś go wogóle o to ?
-Oczywiście, że pytałam
-I co ?
-Powiedział, że pogadamy o tym później - westchnęłam
-Idealnie pójdziecie na randkę - ożywiła się Alex i podskoczyła na łóżku
-Co ?!-popatrzyłam na nią jak na kosmitę- jaką randkę co ty znowu bredzisz
-To ty bredzisz i nie widzisz tego co jest oczywiste-spoważniała - bierzmy się do pracy
Nie kontynuowałam rozmowy, wdrapałam się na jej łóżko i otworzyłam podręcznik. Wiedziałam jak Alex bardzo chciała abym to ja się okazała szczęśliwą wybranką Daniela, jednak ja wiedziałam, że to nie jest możliwe.
Wróciłam do domu około 18.00, otworzyłam drzwi i cicho weszłam do domu. Powitały mnie krzyki mojej rodzicielki dochodzące z ich sypialni na piętrze. Ściągnęłam buty i nieruszająca się słuchałam tej awantury, co nie jest dla mnie nowością.
-Ciągle cię nie ma Arthur, to nie jest normalne !
-Felicia przestań, ty wcale nie jesteś lepsza !- wrzasnął ojciec
-Ale ja mam taką pracę, obiecywałam pomagać ludziom gdy tego potrzebują, ratuję im życie !
-A mi nie ślubowałaś ? Kochać, miłować, być w zdrowiu i chorobie ?
-Do czego ty zmierzasz, chcesz rozwodu ?!
Po tych słowach moje serce przyśpieszyło. Jaki rozwód, nie, nie ,nie to idzie wszystko za daleko. Wszystkie małżeństwa się kłócą, ale nie rozwodzą do cholery ! Przecież oni się kochają. Oczekiwałam z niecierpliwością na odpowiedź ojca. Nad czym on się tyle zastanawia.
-Co ty do cholery mówisz, jaki rozwód ! Bądź poważna kobieto !
-To ty bądź poważny, wmawiasz mi ciągle, że masz ważne zlecenia, spotkania, kiedyś też miałeś, ale nie wracałeś do domu w środku nocy ! - usłyszałam trzaśnięcie drzwiami

CZYTASZ
I need your love
Teen FictionAlice od zawsze kochała książki, kochała dwójkę swoich różnych jak dwa płatki śniegu przyjaciół, kochała też swoją zwyczajną niczym nie wyróżniającą się pozycję w szkole. Do czasu gdy to ON prawie jej nie zabił, oj zabił to wielkie słowa, potrącił...