Razem 1/2

1K 46 1
                                    

Starsi Naruto i Hinata siedzieli na jednym łóżku w szpitalu i wtuleni w siebie całowali się.

- Khym, khym. - Usłyszeli chrząknięcie od strony drzwi, oderwali się od siebie i po odwróceniu się zobaczyli Hokage stojącego w progu. Zza jego ramienia do wnętrza zaglądała Kushina. Okazało się też, że tej dwójce towarzyszyły jeszcze dwie osoby, Hiashi i Hana Hyuuga.

- Mama, tata. - Szepnęła Hinata, zerwała się na nogi i ruszyła w stronę kobiety. - Mamo, ty żyjesz. - Wyjąkała i padła na kolan powalona rozrywającymi ją emocjami. Do wstrząsanej płaczem dziewczyny doskoczył Naruto i przytulił ją.

- Co tu się dzieje? - Zapytał Hiashi. - Kim jest ta dziewczyna? I kim jest ten chłopak? - Kontynuował zwracając się do Hokage.

- To długa historia. - Minato odpowiedział poważnym głosem, patrząc na „swojego" syna przenoszącego Hinatę na łóżko.

- Wydaje mi się, że mamy sporo czasu.

- Hmm, no dobrze. - Zgodził się w końcu Hokage siadając na jednym z dwóch krzeseł. Na drugim usiadła jego żona, a państwo Hyuuga usiedli na wolnym łóżku. - Ten młodzieniec tak podobny do mnie i Kushiny to nasz syn. Tak, tak. Wiem, że to nieprawdopodobne, bo jest niewiele młodszy od nas, ale taka jest prawda. On po prostu przybył do nas z przyszłości w przypadkowym procesie, który mimo ogromnej wiedzy jest mu całkowicie nieznany.

- Jemu?

- Tak, jemu. Mimo młodego wieku posiada gigantyczną wiedzę i siłę.

- Ale, jak to możliwe? - Zapytała Hana.

- Khym. - Usłyszeli chrząknięcie ze strony młodzieńca. - Po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi, którą zakończyliśmy wspólnie jako Drużyna Siódma, czyli Uchiha Sasuke, Haruno Sakura i ja, Namikaze Uzumaki Naruto, doszło do nowego kryzysu. Księżyc zaczął opadać na Ziemię grożąc jej zagładą. Drużyna specjalna w składzie ja, Nara Shikamaru, Sai, Haruno Sakura i Hyuuga Hinata ruszyliśmy zbadać ten zagrażający nam fenomen. Przy okazji mieliśmy uratować porwaną siostrę Hinaty, Hanabi. Udało się nam wykonać wszystko co zaplanowaliśmy, ale w drodze powrotnej zniknąłem. Kochanie, może ty o tym opowiesz?

- Dobrze. - Zgodziła się Hinata. - To było jak już wracaliśmy do Konohy, Sai mający zdolność przywoływania namalowanych zwierząt, wezwał wielkie ptaki, na których wtedy podróżowaliśmy. Ja i Naruto siedzieliśmy na jednym ptaku przy okazji rozmawiając o miłości, którą sobie wyznaliśmy na tej misji.

- Tak dokładnie to ja w końcu zrozumiałem, że ją kocham. Niestety do tamtej misji nie wiedziałem, co to takiego ta miłość, wydawało mi się, że to jest coś takiego samego jak moje uczucie do ramenu. Dopiero pewne wydarzenia, które miały miejsce w trakcie wykonywania tej misji sprawiły, że zrozumiałem z czym mam do czynienia i jak mam interpretować to, że Hinata od zawsze stała u mego boku wspierając mnie. To właśnie wtedy zrozumiałem, że ona mnie kocha i, że nie jest to po prostu bardziej rozbudowana forma lubienia kogoś. Ja. - I zamilkł, nie wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć.

- Jak to? - Zdziwił się Hiashi. - Wzór miłości między twoimi rodzicami nie był dla ciebie wystarczający?

- Nie. - Odpowiedział Naruto ze łzami w oczach. - Bo ich nie było. - Dodał szeptem, który wszyscy i tak usłyszeli.

- W tamtej rzeczywistości oboje zginęliśmy w wyniku knowań Danzo, osierociliśmy syna w dniu jego narodzin. - Powiedziała smutnym głosem Kushina.

- Ale wracając do tematu. - Podjęła przerwany wątek Hinata. - Wtulona w plecy Naruto rozmawiałam z nim o naszym uczuciu i on wtedy zaczął znikać. Najpierw stał się prześwitujący, ale już po chwili tak po prostu zniknął. - I tu przerwała wstrząsana płaczem. - I. Ja. Się. Zała. Małam. - Zakończyła ledwie zrozumiale. Po kilku minutach nieprzerwanego płaczu i wtulania się dającą jej poczucie bezpieczeństwa pierś ukochanego, w końcu się uspokoiła i zakończyła. - Po dziesięciu latach do wioski zawitał starzec, który doświadczył czegoś podobnego i ostatnie pięćdziesiąt lat poświęcił na zbadanie tego zjawiska. To on mnie tu przysłał i przy okazji zwrócił ci ciało. - Zakończyła patrząc w oczy ukochanego.

- Więc kim dla nas jesteś? - Zapytał Hiashi, ciekaw jej odpowiedzi.

- Genetycznie jestem waszą córką, Hinatą. Tylko starszą. I byłoby mi niezmiernie miło jeśli pozwolilibyście mi nacieszyć się towarzystwem mamy, którą tam straciłam wieku sześciu lat. Nie zamierzam ubiegać się o stanowisko dziedziczki klanu, ba nawet zgodzę się na pieczęć, ale pod warunkiem, że będę mogła zamieszkać z ukochanym.

- Zgadzam się na wasz związek i nie sądzę, by pieczęć była konieczna.

Naruto - Walcząc o lepsze jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz