Rozdział 28

1.4K 67 2
                                    

Cały pokój wyglądał jakby mieszkała w nim mała dziewczynka.
Wszystko było różowe. Jednak wiedziałam, że każdy element ma drugie dno.

Przede mną znajdował się niski stolik z przygotowaną zastawą stołową oraz czterema krzesłami na których znajdowały się dwie związane dziewczyny. Blondynki.
Spały.
Obydwie miały liczne ślady kłów na całym ciele. Poza tym były skąpo ubrane, kuse spódniczki oraz biustonosze z prześwitującego materiału a także kabaretki.

Nie opodal stało duże łóżko z metalowym zagłówkiem, spostrzegłam zwisające z góry stalowe haki a nawet zapięcia.
Szafki z szufladami oraz szafa z przesuwnymi drzwiami. Nie odłączonym elementem były misie.

- Mm.. słodko pachniesz - usłyszałam cieniutki dziewczęcy głos. Tym samym poczułam jak wolno zwisające włosy zmieniły położenie na lewe ramię. Odruchowo wciągnęłam powietrze. Opuszkami palców dotknęła mojej skóry, wywołała przyjemny dreszcz przechodzący przez całe ciało.

Odsunęłam się o kilka kroków. Spojrzałam na twarz dziewczyny i mogę przyznać, że wygląda jakby miała może dwanaście lat. Bardzo młoda, niska blondynka. Dobrze uczesana oraz ubrana, biała sukienka z dekoltem w serce z krótszym przodem.

- Caren jak sądzę - rzuciłam.

- Zgadza się - odparła, szybko siadając na jednym z krzeseł. - Jesteś nieodpowiednio ubrana, herbatka zaraz się zacznie.

- Herbatka? - zapytałam. Usiadłam dalej mając dłonie związane z tyłu. Teraz zwróciłam uwagę na to jak wyglądam i faktycznie mój strój pozostawiał wiele do życzenia. Spodenki zostały w całości jednak bluzka była w strzępach, wszystko we krwi.

- Aron przyprowadził Cię trochę za wcześnie, nie zdążyłam nic przygotować.

- Gdzie mój przyjaciel? - wtrąciłam, lecz dziewczyna kompletnie olała moje pytanie. Zajęła się rozlewaniem herbaty do filiżanek. - Hej! Powiedz mi gdzie on jest! - warknęłam.

- Ciszej - odparła - brakło mi herbatki. Zaraz wrócę.

Znikła od razu po tym, udała się do małego pomieszczenia obok nas.

- Psst.. - usłyszałam. Spojrzałam na jedną z dziewczyn, która patrzyła na mnie chcąc mi coś przekazać. - Nie pij tego.

- Dlaczego?

- Stracisz kontakt z rzeczywistością. Utkniesz w jej świecie.

- Skąd się tu wziełaś?

- Pochodzę z tego samego miasteczka co Caren. Nigdy się nie lubiłyśmy. Mści się na mnie i Polly - skinęła głową na koleżankę obok, w głosie słyszałam strach, bała się.

- Gia.. Miło słyszeć swoją byłą najlepszą przyjaciółkę. Długo spałaś zaczęłam się już nudzić - wypowiedziała Caren.

- Co tak właściwie Ci zrobiły? - zapytałam lecz nie wiedziałam czy uzyskam szczerą odpowiedź. Wampirzyca wyglądała na lekko stukniętą i niezrównoważoną psychicznie.

- Co mi zrobiły..?! - Caren stanęła za plecami Gii mocno ściskając jej ramiona. - Upokorzyły na oczach wszystkich, pobiły i o mały włos nie zabiły!

- Przepraszałam - z oczu blondynki leciały łzy - to nie miało być tak..

- Przynajmniej teraz mam możliwość zemsty - od razu po tych słowach wgryzła się w szyję dziewczyny.

Gdy oderwała się krew rozprysła na mnie i ścianę za mną. Głowa blondynki bezwładnie opadła na dół.

- Ups.. Marcel nie będzie zadowolony - mruknęła z lekką histerią, lecz sekundę później zaczęła się śmiać na całe pomieszczenie. - A ty co? Pierwszy raz widziałaś wbijane kły?

Podeszła bliżej odsłaniając moją szyję.
Polizała na całej długości, jednak czułam jak sznur na nadgarstkach poluzował się, a sekundę później upadł na ziemi.
Zostałam w jakimś stopniu uwolniona.

- Nie boisz się, że ucieknę? - zapytałam w końcu przypominając sobie samej o tym, iż mam język w ustach i powinnam go używać.

- Nie - burknęła, znów usiadła na przeciw - w dalszym ciągu jesteś za słaba by zacząć walczyć wręcz, a tym bardziej by użyć daru Nyji.. Powiedz co tutaj robisz?

- Zgodziłam się pomóc wampirom znaleźć parę rzeczy w zamian za zwrócenie mi ciała siostry. Później sprawy się skomplikowały i wylądowałam tutaj - odparłam.

- Gdy byłam mała słyszałam o rzezi jaka miała u was miejsce. Z informacji które dotarły do mojego rodzinnego domu w tym całym zamieszaniu zginęła moja kuzynka Claire wraz z rodzicami.

- Przykro mi - wypowiedziałam.

- Nie potrzebnie. Po tylu latach spędzonych w burdelu nauczyłam się nie współczuć i nie rozpamiętywać zbyt często starych ran. Wspomnienia osłabiają nas.

- Jesteś jedną z tych co po przemianie zachowali resztki człowieczeństwa?

- To co przeżyłam gdy byłam człowiekiem było straszne. Nie życzę tego komu kolwiek. Jednak gdy zostałam sprowadzona tutaj, nie spotkałam się z kolejnymi chujami. Od początku miałam tutaj lepsze traktowanie niż wcześniej. I wydaje mi się, iż zachowałam to co czyniło mnie człowiekiem w minimalnym stopniu.

Wierzchem dłoni wytarła kilka łez, które zaczęły spływać po policzkach.
W mgnieniu oka wtuliła się we mnie, niepewnie pogłaskałam ją po blond włosach.
Czyżby szukała współczucia?

Chwilę później przebiła moją skórę, przylgnęła jeszcze bliżej i mocniej szukając sobie idealnej pozycji.
Zmrużyłam na sekundę oczy lecz powieki były zbyt ciężkie by z nimi walczyć.
Byłam naiwna, a ona to wykorzystała.
Zemdlałam.

*

Ocknęłam się leżąc na ziemi.
Usiadłam, przetarłam oczy. Nim rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Caren, do moich uszu dobiegły głośne jęki.
Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyłam postawnego nagiego mężczyznę stojącego do mnie tyłem. Przed nim wisiała kobieta na huśtawce erotycznej. Oboje dochodzili.

- Obudziłaś się? - zapytał, od razu wiedziałam kogo świadkiem seksu jestem. - Możesz zaraz ty wchodzić, Caren za ten czas ogarnie się i swoją waginę.

- Na pewno nie! - warknęłam. Nie jestem dziwką jak nie powiem kto.

- Nie wiesz co tracisz - odparł. Po tym jak oboje doszli, ubrał spodnie i pomógł Caren odpiąć ręce i nogi z karabinków huśtawki. - Zobaczymy się później skarbie - mruknął do wampirzycy.

Zostaliśmy sami, Marcel założy koszulkę i od razu podszedł do mnie. Uklękł chcąc lepiej przyjrzeć się temu jak wyglądam.
Najwięcej czasu przyglądał się ranie zrobionej przez swoją kobietę.

- Powiem krótko. Potrzebuję wisior, który masz oraz zwój.

- Nie dam ci naszyjnika - odparłam.

- Uwierz mi. Zawsze dostaję to czego chcę - wstał na chwilę zdejmując z szafki jedyny zeschnięty kwiat, którego nie zauważyłam - pokaż jak silna jesteś.

- Nie.

- Mówisz "nie" bo nie potrafisz użyć mocy czy nie chcesz się pochwalić - nie odpowiedziałam, prawda jest taka że nie potrafiłam jej użyć. Nigdy nie miałam takiej potrzeby. - Tak myślałem.

"Dotknij" - coś powiedziało mi w głowie. Nie czekając dłużej zrobiłam co mi kazano.

Niezbyt pewnie dotkłam listka i jak za pośrednictwem magicznego zaklęcia lub czarodziejskiej różdżki z Harrego Pottera, roślinkę otoczyła jasno zielona chmurka, dzięki której wysuszona roślinka odżyła.

- Jesteś jedyna w swoim rodzaju.

- I co z tego i tak w dalszym ciągu nic Ci nie dam - odparłam.

- Powinnaś choć trochę udawać jak bardzo zależy ci na przyjaciołach.

- Przyjaciołach? O czym teraz mówisz?

- A to nie wspominałem? - przekręciłam głową - Cały czas zależy mu na spotkaniu z tobą.

Chcąc wiedzieć o kim mówił, zaprowadził mnie do jednej celi, w której nie spodziewałam się akurat jego zobaczyć. Nikt by się nie spodziewał.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz