~ 14 ~ CIAAASTKA!

742 25 12
                                    


Trzecie zadanie zbliżało się nieubłaganie. Na korytarzach był tylko jeden temat. Oczywiście Turnieju. Właśnie zmierzałam na lekcję z eliksirów,gdy dołączyli do mnie Hermiona wraz z Ronem.

- Cześć. - przywitali się niemalże w tym samym momencie.

- Hej. - odpowiedziałam. Razem w trójkę zmierzaliśmy ku klasie.

- Jak się czujesz? - zapytała Hermiona.

- Normalnie,a jak mam się czuć? - odpowiedziałam oglądając się na dziewczynę.

- Profesor McGonagall powiedziała,że jak źle się czujesz to możesz wrócić do domu na jakiś tydzień. - oznajmiła. I wszystko już rozumiałam. McGonagall chciała wiedzieć jak się czuję po śmierci mamy,a że sama nie miała kiedy się o to zapytać to wysłała tą dwójkę.

- Nie sądzę,aby Profesor McGonagall wiedziała jak się czuję. - zaśmiałam się. Przyśpieszyłam kroku zostawiając dwójkę za Sobą. Mam dość tego tematu. Za każdym razem kiedy ktoś zaczyna ten temat nieświadomie pogarsza sytuacje. Wystarczy,że wspomni się coś na dany temat,a miliony wspomnień przelatują przez głowę co jest... Niechciane. Nikt nie chce myśleć o rzeczach,które sprawiają mu przykrość.

...

Po skończonej lekcji udaliśmy się na krótką przerwę. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Nagle cały świat mi zawirował. W miarę ogarniając co się dzieje szybko usiadłam na parapecie.

- Alice, co się stało? - zapytał zmartwiony Harry siadając obok mnie.

- Ja... Nie wiem... - wymamrotałam.Skupiałam Swój wzrok w podłogę,aby jak najmniej rzeczy ruszało mi się przed oczami.

- Zabrać Cię do pielęgniarki? - zapytała Hermiona kucąc przede mną,abym ją zobaczyła. To małe zbiegowisko zauważył Snape,który podszedł do nas.

- Co się dzieje? - zapytał Swoim ponurym głosem.

- Kręci mi się w głowie...Bardzo... - oznajmiłam z trudem,aby nie puścić pawia od tych zawrotów.

- Panno Granger, proszę pójść do Pielęgniarki i poprosić o herbatę z kojącymi ziołami. - rozkazał z kamienną miną. Jakby dłużej z nim rozmawiać człowiek mógłby poczuć się jakby właśnie komunikował się ze skałą. Zero uczuć,zero emocji, zero wszystkiego. Hermiona spojrzała wymownie na Rona i udała się w stronę skrzydła szpitalnego. Po parnastu minutach dostarczyła mi herbatę. - Najprawdopodobniej Panna Taylor za bardzo nawąchała się eliksirów i w efekcie ich zmieszania zaczęły towarzyszyć Tobie zawroty głowy. - oznajmił. Po paru minutach Snape odszedł.

- Ron? - spojrzałam na bladego jak ściana chłopaka. - Wszystko w porządku? -zapytałam. Chłopak pokiwał głową na "tak",a następnie został zabrany przez Hermionę. Został ze mną okularnik. - Harry... - zaczęłam. - Boisz się tego ostatniego zadania? - zapytałam zamyślona.

- Jestem najmłodszy. Trudno,aby się niczego nie bać. - stwierdził. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i rozeszliśmy się w różne strony.

...

Haha!Te małe figurki z domku dla lalek myślały,że jak mnie zamknął w pokoju to nie wyjdę! Ten zamek wygląda jak z jakiejś baśni. A cała okolica jest pokryta pyłem szczęścia,albo - kucnęłam i przejechałam palcem po ziemi,nabierając pył,a następnie polizałam go - dyniowe ciasteczka... Tak zachwyciłam się tym smakiem,że nie zauważyłam jak powoli moje długie blond włosy robią się coraz jaśniejsze. Oderwałam się od pyłu i spojrzałam przed Siebie - cała kraina wyglądała jak jeden wielki ciasteczkowy świat. Jezioro było niczym wielki basen czekolady (!),a krzewy wokół przypominały watę cukrową,o! Właśnie przepłynął flaming na waflu ryżowym! Pobiegłam w stronę czekolady,aby jej spróbować. Była taaaka pyszna! Niedaleko mnie zauważyłam wielki,a wręcz ogromny rurkowy las! A korony były zrobione z babeczek dyniowych. Wchodząc między rurki przestałam chodzić po pyle,a po zużytej gumie balonowej,która spowolniała mnie. Znowu drogę przebiegł mi jednorożec. Pobiegłam za nim w dal. Będąc parę metrów za stworzeniem nagle wzbiło się w powietrze,a ja wbiegłam wprost urwiska. Spadłam i cała się polepiłam od gumy,która pokrywała ziemię. Było tak kolorowo i słodko... Kiedy wyrwałam się ze szponów gumy, wstając i otrzepując się, zauważyłam w oddali stado pomarańczowych koni. Poprawiłam grzywkę,która nachodziła mi na oczy i szłam w stronę zwierząt. Będą coraz bliżej ich las był gęstszy i było więcej cienia oraz co parę kroków mijałam małe jeziorka wypełnione bitą śmietaną. Dobiegając do nich,nagle poczułam jakby ogromna dynia uderzyła mnie w głowę. Zawyłam z bólu i upadłam na ziemię. Powoli moje powieki się stykały,ale walczyłam aby ich nie zamknąć. Powoli mrugając zauważyłam jak coś,a raczej ktoś idzie w moim kierunku... 

PRZERWA W HOGWARCIE

*persppektywa Cedrika Diggory'ego*

Właśnie przypomniało mi się,że miałem pokazać list Alice,który dostałem od rodziców. Zaproponowali,aby spędziła z nami wakacje.Tak bardzo się cieszyłem. To byłyby najlepsze wakacje. Z nią. Tylko,że szkoła jest wielka,a znalezienie kogoś takiego jak Alice graniczy z cudem. Wędrowałem od jednej wieży do drugiej,przechodziłem przez wszelakie korytarze,a nawet muszę przyznać,że się zgubiłem. Nagle zobaczyłem,że na parapecie siedzi zamyślona Cho. Może ona będzie wiedziała jak się stąd wydostać.

- O hej Cho. - przywitałem się podchodząc do dziewczyny. Ta ocknęła się i poprawiła. 

- Hej. - odpowiedziała z uśmiechem. 

- Mam taką sprawę... - zacząłem. 

- Tak? - powiedziała,a w jej oczach widać było błysk. 

- Jak stąd wyjść?  -zapytałem. Trochę głupio mi było,ale nigdy tędy nie chodziłem. Uśmiech na twarzy dziewczyny znikł.

- A... - wymamrotała. - Tędy. - wskazała na łuk. - Później w prawo i dalej już skręcaj w lewo. - odpowiedziała. Podziękowałem i udałem się zgonie z informacją czarnowłosej. 

...

Nadal szedłem korytarzami,a Alice jak nie było - tak nie ma. Zacząłem przepytywać innych uczniów czy ją widzieli,ale za każdym razem dostawałem negatywną odpowiedź. Powoli zacząłem się o nią niepokoić. Im dłużej jej szukałem tym bardziej mi się to nie podobało. Postanowiłem,że jeszcze raz udam się do Wielkiej Sali. Może akurat tam przyszła podczas, gdy ja błąkałem się po wieżach. Niestety - również jej tam nie było. Zauważyłem,że bliźniacy, Fred i George siedzą na ławce i o czymś gadają z Harrym. Jak oni nie wiedzą gdzie jest, to już nie mam pomysłów. 

- Ej. - zaczepiłem ich. Trójka chłopców skierowała na mnie wzrok. - Wybaczcie,ze przeszkadzam,ale... Widzieliście gdzieś Alice?  -zapytałem.  

- Właśnie mieliśmy o to Cię spytać. - odpowiedział Fred. 

- Jak to? - dopytałem z niedowierzaniem. - A Ty? Harry. Ty musisz coś wiedzieć! - skierowałem się do okularnika. 

- Ostatni raz widziałem ją rano,źle się poczuła,ale później już było wszystko dobrze... - wyjawił. Nie ma na co czekać. Mogło coś jej się stać. Szybko obróciłem się na pięcie i pobiegłem do gabinetu Profesor McGonagall.  Z tyłu słyszałem tylko jak Harry woła moje imię,ale zignorowałem to. Teraz najważniejsze było odnalezienie Alice. Gdy dotarłem do gabinetu bez wahania wszedłem do środka. 

- Bez pukania się nie wchodzi! - upomniała zdenerwowana szukając czegoś w małej biblioteczce. 

- Przepraszam... Lecz... - zacząłem się tłumaczyć,ale starsza Pani mi przerwała. 

- Cedrik?! Coś się stało. - zapytała zmartwiona odwracając się w moją stronę.

- Nie ma nigdzie Alice. Po prostu. Zniknęła.  - wyjawiłem zmartwiony. 

- Ale... Może gdzieś jest na innym korytarzu. - zaproponowała podchodząc do mnie. 

-  Szukałem jej wszędzie. - odparłem.

-  Długo jej nie ma? - zapytała zaniepokojona. 

- Harry ostatni raz widział ją po pierwszej godzinie. - oznajmiłem. - Wtedy, gdy źle się poczuła...

- Tak,tak. Prawda. Profesor Snape mi o tym mówił,ale... Trzeba działać! - stwierdziła i wybiegła z gabinetu,a ja wraz z nią.

Without You - Hogwart Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz