Rozdział 2

627 35 0
                                    

Gdy wsiedliśmy do samochodu Jay oraz Carlos od razu rzucili się na słodycze których swoją drogą było pełno. Ja za to wzięłam tylko batonik. Ugryzłam go i oglądałam jak chłopcy bili się o cukierka. Kurcze, to jest pyszne. Niepostrzeżenie wzięłam wszystkie batoniki do torby na co Mal spojrzała na mnie ze śmiechem.

- No co? - spytałam z pełną buzią a ona wraz z Evie parsknęły śmiechem po chwili do nich dołączyłam.

- Hey - Białowłosy poklepał mnie i Jaya byśmy zwrócili na niego uwagę. Mal i Evie siedziały na osobnej kanapie a ja wraz z Carlosem po mojej lewej i zaraz obok Carlosa, Jay'em, siedzieliśmy na przeciwko słodyczy. Evie jadła jakiegoś niebieskiego lizaka, a ja wraz z Mal batoniki - Słone jak orzeszki, ale słodkie jak nie wiem co - powiedział i wziął kolejnego gryza. Był on cały poplamiony od czekolady, wyglądał nawet słodko.

- Weź pokarz - odezwał się Jay, na co Carlos otworzył buzię i pokazał pogryzioną już czekoladę. Syn Jafara pomruczał coś pod nosem i wziął nietkniętą jeszcze przez Carlosa słodycz do buzi. Mal znalazła jakiegoś pilota, wcisnęła któryś z guzików i szybka dzieląca nas i kierowcę się odsunęła pokazując nam cały przód samochodu.

- Patrzcie - krzyknęła Evie a wszyscy spojrzeliśmy przez przednią szybę. Limuzyna jechała prosto do wody a kierowca nic sobie z tego nie robił.

- Wrobili nas!!- wykrzyczał Carlos, a ja z przerażenia złapałam jego rękę, chłopak mocno ścisnął. Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć i przysunęliśmy się bliżej siebie. Gdy z czasem nie zaczęliśmy spadać, tak jak nam się wydawało, że będziemy wyjrzałam za okno. Przed pojazdem tworzył się złoty most który umożliwiał nam przejechanie przez wodę.

- To jakieś czary - powiedziała podekscytowana Evie. Po chwili wszyscy się od siebie odkleiliśmy.

- Ey, czy ten przycisk właśnie otworzył magiczną barierę? -spytała się Mal.

- Nie, ten jest od magicznej bariery - podniósł złoty pilocik do góry - Ten do mojego garażu. A ten przycisk...- zaczął zamykać malutkie okienko przez które z nim rozmawialiśmy. Ja oraz Carlos spojrzeliśmy się w ty samym momencie na nasze mocno splecione dłonie. Szybko się od siebie odsunęliśmy a na naszych twarzach pojawiły się dwa soczyste buraczki. Widziałam tylko jak Evie i Mal do siebie coś szepczą z wielkimi uśmiechami na ustach. 

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wszędzie grała muzyka, były tłumy ludzi. Wyszłam na spokojnie z limuzyny. Zaraz za mną wylecieli Carlos oraz Jay  bijąc się o jakiś koc.

- Wszystko mi już zabrałeś, to też musisz ? Po co ci to ? - mówił do Jaya leżąc na ziemi. W tym czasie orkiestra już przestała grać a Mal oraz Evie wyszły z samochodu.

- Spokój - powiedziałam do nich gdy zauważyłam wyłaniającą się z tłumu dobrą wróżkę.

- Ja...Tylko sprzątam - Wyszczerzył się Jay i pomógł Carlosowi wstać.

- Porządek jest najważniejszy - odparła a za nią wyrósł jakiś chłopak blond włosy chłopak w marynarce. Obok niego stała ciemnowłosa dziewczyna w ohydnej różowej sukience - Dlatego już to zostawcie - Jay wyrzucił wszystko to co trzymał do samochodu i ustawił się koło nas, po sekundzie to samo zrobił Carlos. Zajęli miejsca po mojej prawej i lewej stronie.

- Siema śliczna - syn Jafara zaczął podchodzić bliżej tej różowej kupy radości oraz manier - Jestem Jay - dodał swoim typowym flirciarskim głosem, oczywiście nie mogło zabraknąć jego uśmiechu. Dlaczego on musi każdą podrywać? To już się robi delikatnie irytujące

- Witamy w Auredonie - odezwała się pani dobroć zasłaniając sobą dziewczynę aby Jay zwrócił na nią uwagę.

- Wita. Dobra Wróżka, kłaniam się - powiedziała po czym się ukłoniła.

Córka AladynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz