Rozdział 44

337 20 9
                                    

CIEMNOŚĆ.

(...)

- Łucja, kochanie... - usłyszałam nad sobą, gdy niepewnie otworzyłam oczy.

- K-kornel...

- Łucja?! - wyrzucił ożywiony - Słyszysz mnie?

Nie odezwałam się ani słowem.
Zamiast tego jakby przez mgłę popatrzyłam w jego przeszklone błękitne tęczówki i przymarczyłam brwi, będące odpowiedzią na dziwne uczucie tam. W dole brzucha.

- Co się dzieje? - dodał przestraszony mężczyzna, tym samym kładąc swoją drżącą dłoń na mój policzek.

- Nie wiem... - mówiąc to popatrzyłam przez rozbitą szybę samochodu, za którą spostrzegłam kilku nieznajomych mi ludzi. Podniosłam się z tej niewygodnej pozycji. I właśnie to był mój największy błąd - Ała!

- Kochanie, co się dzieje?! - powtórzył, a jego przestraszenie dość szybko przemieniło się w nie byle jakie przerażenie.

- Nie wiem - powiedziałam łamiącym głosem, z każdą kolejną sekundą mając coraz większe przeświadczenie, że to uczucie zamiast mijać, nasila się - Kornel...

- Łucuś...

- Kornel, boli! - jęknęłam.

- Łucuś, nawet tak nie mów... - wydusił.

- Kornel, pomóż mi - zacisnęłam swoje dłonie na bolącym brzuchu, mimowolnie wypuszczając łzy zgromadzone w moich powiekach.

- Boże, to wszystko moja wina... - pokręcił głową i sięgnął dłonią do tylnej kieszeni swoich spodni, jak się zaraz okazało, aby wyciągnąć telefon - Halo? Gdzie jest ta pieprzona karetka?!

- Ale jak ja mam być spokojny, skoro ona skręca się tutaj z bólu?!

- Tak, przecież mówiłem, że jest w ciąży!

- Trzydziesty...

- Trzydziesty trzeci - wtrąciłam.

- Trzydziesty trzeci. Pośpieszcie się!

- Ja nie mogę jej teraz urodzić, rozumiesz?!

- Nie denerwuj się - gładząc moje ciemne włosy, przybliżył się do mnie i pocałował mnie swoimi dygocącymi wargami prosto w czoło - Wszystko będzie dobrze...

- Ała! - zawołałam jeszcze głośniej niż przed momentem - Ała...

Naraz usłyszałam niezidentyfikowane hałasy dochodzące gdzieś z zewnątrz. Chcąc nie chcąc popatrzyłam przez okno, gdzie moim oczom ukazali się dwaj mężczyźni, zdawać by się mogło ratownicy medyczni, którzy usilnie próbują dostać się do środa chyba zablokowanego pojazdu.

- Dzień dobry, słyszy mnie pani?

- Pomóżcie mi - odpowiedziałam błagalnym tonem, na co ten skinął do swojego współpracownika, który zajął się Zielińskim. A przynajmniej miał taki zamiar.

- Zostawcie mnie, nic mi nie jest! - rozkazał - Pomóżcie jej!

(...)

- Gdzie jest Kornel? - wysapałam, spoglądając na jedną z pielęgniarek wiozącą mnie na szpitalnym łóżku.

- Proszę teraz skupić się na sobie i na dziecku.

- Gdzie jest Kornel? - powtórzyłam i próbując podnieść się w celu zbadania okolicy, poczułam skurcz. Jeszcze gorszy niż przed kilkoma minutami - Ała!

- Ale co pani robi? - oburzyła się kobieta.

Niebawem znalazłam się w większym pomieszczeniu, w którym czekał już na mnie mężczyzna w białym fartuchu. Pielęgniarki pomogły mi przenieść się na fotel obok, co w tym stanie było dla mnie nie lada wyczynem, ale ostatecznie dałam radę.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz