Rozdział 1

15 1 0
                                    

32 marca tak naprawdę nigdy nie istniał. Co więcej - ta tragedia nigdy się nie wydarzyła, a jednak szkody i zniszczenia trwale pozostały. Nikt nie wierzył w jej istnienie, lecz miała ona miejsce w dniu, który był niewiadomym dla ludzi. Wiele osób poniosło śmierć. Wszystko to działo się w lesie, który został wycięty z nieznanych nikomu przyczyn, tuż obok rzeki, która od dawna nie płynęła...

3 lata później, 31 marca, przechodziła tamtędy dziewczyna. To byłam ja. Nie posiadałam imienia. Mówiono na mnie ,,Nienazwana''. Moi rodzice od zawsze uważali, że jestem inna od wszystkich. Sądzili, że zasługuje na imię, którego nikt poza mną nosił nie będzie, lecz takiego nie znaleźli, dlatego tak wyszło. Przyjechałam z dalekiego miasta. Jestem tu na obozie z przyjaciółmi, lecz oddalając się od nich, zabłądziłam. Zaczęłam panikować, błądziłam pośród ciemnych pól. Niebo już ciemniało i nastawała noc...
Po 30 minutach szukania drogi poddałam się i postanowiłam pogrążyć w śnie w miejscu, gdzie utknęłam. Znalazłam tam starego dęba, pod którym usiadłam. Czułam jak moje powieki powoli opadały, po czym zasnęłam pełna niepokoju. Nie spałam jednak długo - obudziłam się po kilku godzinach, o trzeciej. Ze snu wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Natychmiast zerwałam się z miejsca i momentalnie uciekłam jak najdalej. Wbrew pozorom, w którąkolwiek stronę biegłam - był on coraz głośniejszy. Zamarłam. Stanęłam w miejscu, zamykając na chwilę oczy. Wtem krzyk zniknął i pojawiła się głucha cisza oraz brzmiące słowa ,,12 minut, 12 minut, 12 minut'', które ją przerwały. Wybiegłam w stronę ulicy, cudem napotykając samochód , o tak później nocnej porze i w tak odległym miejscu. Od razu złapałam stopa i pojechałam w stronę swojego miasta, czując cały czas przerażenie i opuszczając swoich przyjaciół.


                                                                                                                                                   ~Lumena23

12 minutWhere stories live. Discover now