Rozdział 3

5.2K 315 152
                                    

Wstawałem z łóżka. Byłem dosyć zmęczony. Kto by pomyślał, że po przyzwaniu z łatwością około setki klonów będę zmęczony po ich dezaktywacji. No, ale nie bez powodu jest to technika uznana za kinjutsu. Skierowałem się do kuchni by coś zjeść.
~Na pewno nie ramen.~
~Ale...!~
~Nie. Żadnych ale NIZIOŁKU.~
Fuknąłem. Cholerne lisisko. Sięgnąłem do lodówki po mleko, wlałem do stojącego na blacie garnka i postawiłem na kuchenkę. Skoro nie mogę ramenu to przerzucę się na mleczną dietę. Jak dobrze, że toleruję laktozę...
Chwilę później z charakterysztycznym "puf" pojawił się ANBU. Popatrzył na mnie i chyba trochę się zwiesił.
-Dzień dobry?-
~Co mu?~
~Jesteś w piżamach.~
~No i? Tylko o to mu chodzi?~
~Nie doceniasz swojej urody, szczeniak. Wdałeś się w Kushinę, a ona prawdopodobnie była jedną z najpiękniejszych kunoichi chodzących po ziemi. A jeśli spojrzeć na to, że masz na sobie tylko bokserki i sporo za dużą to koszulę mógłbyś uwieść nawet Hokage.~
~Fu. Podziękuję. Zapomniałeś, że mam pięć lat?~
Patrzyłem na ninję. Gapił się na mnie jeszcze chwilę i szybko sie ogarnął.
-Jesteś wzywany do Hokage. - rzucił szybko i zniknął w typowym dla ANBU stylu.
Patrzcie ludzie jaki uroczy jestem! Ninja uwiodłem! 
Poszedłem do pokoju i szybko się ubrałem w codzienne dla mnie pomarańczowe dresy.

~Piętnaście minut później~

Zapukałem do biura Hokage. Kiedy usłyszałem "wejść" otworzyłem drzwi i powoli skierowałem się do środka.
-Ohayō dziadku! - powiedziałem głośnym beztroskin tonem. Trzeba w końcu sprawiać pozory i trzymać maskę. Nie wiadomo gdzie się Korzeń czai. Nie. W sumie wiadomo, gdzie są korzenie. Pod ziemią. Jeszcze tylko gróby im postawić.
-Ohayō, ohayō. - uśmiechnął sie do mnie -Pewnie nie wiesz, czemu cię wezwałem, prawda? - zapytał.
-Nope.
-No więc postanowiłem zapisać cię do Akademi. Chodził byś normalnie na zajęcia. Co o tym myślisz, Naruto?
Okey? To teraz udajemy zwieche i wielką radość by nic nie podejrzewał... Yatta! Akademia!... proszę zabijcie mnie...!
-C-Co? Naprawdę?! Serio?! Yatta! Będę shinobi! - udawałem podekscytowanego. Kto się cieszy na myśl o tym, że idzie do szkoły? To proste. NIKT.
-Tak, tak. Przyjdź jutro pod Akademię o dziewiątej, dobrze? Raczej wiesz gdzie to jest. - powiedział z miłym uśmiechem. Trochę szkoda, że i przed nim udaję. Prawda, to wszystko jego wina, ale mimo wszystko...
-Tak! Wiem! Arigato! - szczerzyłem się jak idiota.
-Świetnie. To wszystko. Do zobaczenia jutro Naruto. - rzucił, dalej utrzymując uśmiech.
-Do widzenia! - krzyknąłem opuszczając biuro.

~Następnego dnia~

Czekałem pod Akademią na staruszka. Przyszedłem tak trochę wcześniej. Tak dla pewności, że się nie spóźnię. Z nudów czytałem książkę, którą kupiłem od zagranicznego kupca na targu. Opowiadała ona o wielkich shinobi takich jak Mędrzec Sześciu Ścieżek, Madara Uchiha, Hashirama Senju i inni nie tylko z Konohy. Była dosyć szczegółowa. Opisywała style walki, techniki i specjalne umiejętności.
~Lepiej ją schowaj szczeniaku. Staruch już idzie. Hokage na pewno zainteresuje się tym, co czytasz. Mało książek posiada takie szczegóły i większość z nich są pod pilną ochroną. Obejrzysz ją jak wrócimy z Akademii. Mogą ty być zawarte nawet pieczęcie do technik.
~Hai, hai.
Schowałem książkę w kieszeń wewnątrz bluzy i rozejrzałem się. Nigdzie jeszcze nie widziałem dziadka. Wyczuł go przez chakrę? Kilka minut później pojawił się Hokage. Używając umiejętności wyczuwania aury, bez problemu wychwyciłem większość jego obstawy. Muszę nad tym popracować...
-Yō! Staruszku! - pomachałem ręką i podbiegłen do niego z sztucznym uśmiechem.
-Ohayō Naruto. Jesteś gotowy?
-Jasne, że tak!
-Więc chodźmy. - ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Podążyłem za nim. Minęliśmy kilka sal i przy jednej zatrzymaliśmy się. W niej jest zdecydowania najgłośniej. Dziadek otworzył drzwi i wszedł do środka, dając mi ręką gest, bym poczekał. Momentalnie wszyscy w klasie zamilkli. Nie było słychać nawet szmeru. Aż taką reakcje wywołuje u nich widok Trzeciego? Ja nie wien czy bym miał taką po zobaczeniu Pierwszego.
-Co tu sprowadza, Hokage-sama? - zapytał nauczyciel.
-Mam nowego ucznia do twojej klasy Iruka. Naruto, chodź. - odwrócił się do mnie z uśmiechem. Wszedłem powoli do sali.
-Dobry. - rzuciłem nonszolanckim tonem. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich. Jak ja nienawidze ludzi. I dobrze. O kurde. Nawet Uchiha sie na ciebie popatrzył. Ustałem niedaleko Hokage.
-Świetnie. Ja już idę. Do widzenia. - staruszek skierował się drzwi, a ja stałem na środku.
-Do widzenia. - powiedziałem jednocześnie z klasą. Ale mam wyczucie.
-Dobrze Naruto, tak? - mruknąłem na potwierdzenie. -Więc usiądź... gdzie chcesz. - powiedział trochę zrezygnowany. Chyba nie mógł znaleźć mi miejsca. Nawet na nich nie spojrzałem jeszcze. Nie koło Uchihy!
~Dobrze futrzaku. ~
Spojrzałem na klasę. O ja... Gorzej być nie mogło? Cała żeńska część to fangirl emo-Uchihy. Widać to po ich oczach. Te serduszka... mnie przerażają. No oprócz Hyugi. No i sam Uchiha. Wystarczy spojrzeć na niego. Ja już widzę, że to typowy emo. Reszta raczej typowa. Zobaczyłem prawie całą ławkę pustą. Od razu do niej ruszyłem. Jednak Bóg mnie kocha! Usiadłem na miejscu. Nauczyciel zaczął tłumaczyć temat. Historia Konohy. Znam to na pamięć. Może poćwiczę wyczuwanie aury? Na kim by tu...? Zacząłem się rozglądać po klasie. ~Dawaj ćwicz na emo.~
~Czemu na nim?~
~Bo będzie trudniej.~
Skupiłem się na aurze Uchihy. Rzeczywiście trudniej. Maskuje uczucia, ale ich nie odłącza. W przeciwieństwie do ANBU Korzenia. Jedyne co wyczułem to jej obecność. Albo Uchiha są mistrzami w tym, albo moja umiejętność jest jeszcze za słaba.
Przymknąłem oczy. Będę musiał się porządnie zastanowić, z której strony się do tego zabrać. Muszę go poobserwować, kiedy okaże uczucia. Jeśli uda mi się je wyczuć, będzie prościej. Będę miał za co się złapać. Każda aura ma unikatowe cechy. Można to porównać do smaków. Nawet ta sama potrawa potrafi się nim różnić. Dlatego naprawdę łatwo po niej rozpoznać osobę. Choć czasem trudno rozróżniać uczucia jeśli nie są wystarczająco silne lub są skryte.
Otworzyłem oczy. Nauczyciel patrzył się na mnie i podrzucał kredę w ręku. Chyba w idealnym momencie się "obudziłem". Mężczyzna złapał ją i zaczął pisać po tablicy. Kiedy się przyjrzałem, zauważyłem ogromną ilość literek. Mam to przepisać? Nie chce mi się... Położyłem głowę na ławkę. Dyskretnie przyglądałen się ruchom każdego. Raz senseia, raz Uchihy, raz jakiegoś randomowego ucznia, którego imienia nie znam.
~Liseeeł! ~
~Czego!? Z jakiegoż powodu mnie budzisz!? ~
~A od kiedy ty śpisz? ~
~Od kilku minut,  a ty mnie bezczelnie budzisz!
~... Idziemy na trening po Akademii? ~
~No a jak? Ale tylko fizyczny. Resztę czasu będziesz się uczył wyczuwać aury i chakrę. ~
~... Żadnego ninjutsu? ~
W głowie usłyszałem pomruk. Już spowrotem położył się spać. Czyli czeka mnie nudny trening...
Resztę lekcji trenowałem wyczuwanie aury na wszystkich osobach z klasy. W końcu minęły wszystkie lekcje, a ja wróciłem do domu. Nawet nie wiem czy jest coś zadane... Walić to. Mam super nastawienie do wszystkiego jako pięciolatek, nie? Zgarnąłem jabłko ze stołu i zacząłem iść przez wioskę na moją treningową polankę. Czekają mnie żmudne treningi...

Egzystencja ~ Naruto FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz