Rozdział 49 - "Pierwszy etap walki został zakończony"

1.1K 75 18
                                    

Kenan:

Szybko dobiegliśmy do Larissy i Neila. Od razu jak zobaczyliśmy z bliska ich sylwetki dostrzegliśmy też Dragona. Oboje bardzo intensywnie walczą ze smokiem. Jednak każde zadane przez nich uderzenie nic mu nie robi.

- Uwaga! - krzyczy Nadia.

Usłyszałem dziwny dźwięk, który z sekunde na sekunde robi się coraz głośniejszy. Okazało się, że Dragon postanowił nas też zaatakować i właśnie teraz jego wielki ogon leci w naszą stronę. W ostatnim momencie Foxy złapał za kończyne smoka. Siła uderzenia było dość silna, ponieważ lis przesunął się o kilka metrów. Siłuje się z tym ogonem i głośno ryczy. W tym czasie postanowiłem spróbować coś zrobić. Podbiegłem do kończyny z chęcią wbicia katan. Zauważyłem, że Samuel ruszył za mną. Próbujemy wbić narzędzia w te twarde łuski.

- To na nic. - warcze.

Łuski na ogonie są jeszcze twardsze niż na kręgosłupie. Nie wbijemy tutaj żadnej broni. Usłyszałem głośny ryk, po czym Dragon podniósł ogon wysoko.

- O kurwa! - wydarł się Foxy dalej trzymając się łusek stwora.

Poleciał w górę, ale szybko zniknął. Spojrzałem na Larisse i Neila z nadzieją, że wytłumaczą mi zachowanie smoka. Okazało się, że udało im się zranić go w brzuch. Krew kapie na ziemie, a olbrzym ryczy w bólach. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej teraz Dragon rusza się niespokojnie i niszczy wszystko wokół. Ponownie tył smoka zaczął lecieć w naszą stronę tylko, że tym razem Larissa przyjęła atak. Tak samo jak Foxy siłuje się z tą częścią ciała.

- Larissa! Twoje biodro! - krzyczy Nadia.

Znów mocno krwawi. Widzę jak blondynka traci siłe. Stała się cała blada, a pod jej oczami pojawiły się wory. Straciła za dużo krwi. Chciałem podbiec jej pomóc, ale zaatakowało nas stado Wendigo.

- Co do...? - zaczął się bronić Neil.

- Przecież Wendigo nie występuje w tych terenach. - mówi Nadia.

Nie możemy pomóc Larisse. Sami musimy walczyć. Rosjanka podbiegła do mnie żebym mógł ją obronić. Jest ich naprawdę dużo. Mimo wszystko cały czas obserwuje Larisse. W pewnym momencie dziewczyna przegrała z ogonem Dragona. Kończyna odrzuciła ją na dobry kilometr.

- Larissa! - woła Nadia.

Chciała do niej pobiec, ale zatrzymała się kiedy zobaczyła ogromny cień nad sobą. Spojrzała w górę i ją sparaliżowało.

- Nadia! - krzyczy Neil uderzając w Wendigo.

Rosjanka pisnęła głośno. Dragon chcę stanąć łapą tam gdzie stoi dziewczyna. Nie mogę jej pomóc bo właśnie zostałem przygnieciony przez 3 stwory. Samuel przyszedł mi pomóc, ale sam ma niezły ogonek za sobą. Między rykami Wendigo usłyszałem dźwięk piły łańcuchowej. Kiedy było mi to dane spojrzałem na Nadie. Obok niej stoi jakiś nieznajomy. To on ma owe narzędzie i właśnie obroniłe dziewczyne przecinając palec Dragona. Smok głośno ryknął i zniknął. Przez wielki hałas Wendigo się przestraszyło i uciekło. Szybko wstałem na nogi i wszyscy podbiegliśmy do Nadii.

- Kim jesteś? - pytam stając przed rosjanką.

Mężczyzna jest wysoki i widać po jego posture, że dużo ćwiczy. Ma białe włosy i szare oczy. Ma ostre rysy twarzy, a jego broda nie jest pokryta zarostem. Na sobie ma czarne glany, w tym samym kolorze luźne jeansy, białą bluzke i na nią nałożony brązowy, poszarpany sweter. Cały jego strój dopełnia granatowy płaszcz, siegający powyżej kolan oraz mający przy rękawie odpinany srebrny zamek. Obie dłonie są zakryte skórzanymi rękawicami bez palców. Piła łańcuchowa sprawia niezłe wrażenie i na pewno jest przydatna w walce.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz