- Albusie, muszę przyznać, tego się nie spodziewałam - orzekła Lily Potter stojąc zaskoczona z małym Harry'm na rękach. Przed jej oczami rozciągał się spory kawałek szerokiej, piaszczystej plaży, morze, oraz sporych rozmiarów willa.
- Wszystko do Waszej dyspozycji - oświadczył Dumledore
- To dom podarowany mi kiedyś przez przyjaciół, obecnie z wiadomych przyczyn nie używany. Zabezpieczony silnymi zaklęciami, nikt nie może Was tu namieżyć, napaść, a nawet wejść. Trzeba rzucić tylko zaklęcie Fideliusa. Trzy sypialnie, salon, kuchnia, dwie łazienki, spiżarnia, ogród i kawałek plaży. Woda z barierą wiekową, mały się nie zbliży bez Was u boku - To mówiąc dyrektor połaskotał Harry'ego po brzuszku i rozległ się dziecięcy śmiech.
- To dobrze, ale co z moim starszym synkiem? - zaniepokoiła się Lily, na co James i Albus wybuchnęli niepochamowanym śmiechem.
- Mamo, mam trzynaście lat! - obruszył się nastolatek, choć cieszył się w głebi serca, że nareszcie ktoś się nim przejmuje.
- A umiesz pływać?
- Umiem, Dudley chodził na basen, nie wypadało nie zapisać też mnie - odparł chłopak. Choć te słowa zszokowały oboje rodziców nic nie powiedzieli, ale Pani Potter mimowolnie przyciągnęła do siebie straszego syna, a młodszego przycisnęła obrończym gestem do piersi.
- Lilka, na wojnę się szykujesz? Chyba właśnie mamy wolne na jakiś czas. Poza tym Voldziu raczej nie przestraszy się twojej buntnej miny. - oznajmił James, ku rozładowaniu atmosfery.
- A powinien - mruknęła pod nosem w odpowiedzi jego żona.
- Z Dursley'ami jeszcze się policzę, a z Tunią - szczególnie.
- Może ja po prostu założę tę barierę - Dumbledore wydobył z kieszeni różdżkę i ruszył w stronę wody.
Teraz już nikt nie mógł powstrzymać śmiechu.***
Jakiś czas później rodzina Potter i Dumledore siedzieli w salonie willi gawędząc i pijąc herbatę.
- Chciałbym teraz przejść do rzeczy związanych z działalnością ruchu oporu. - Albus złożył ręce w charakterystyczny dla niego sposób.
- Harry kochanie, może wyszedłbyś z braciszkiem na plażę, albo do ogrodu? - zapytała Lily.
- Apropo opieki nad dziećmi. Mam tu jeszcze jeden bezpieczny dom, do którego można się przenieść z tego. Wymyśliłem, aby ewakuować tam Hogwart oraz małe dzieci poniżej 11 lat. Wy, wraz z kilkoma innymi członkami zakonu moglibyście się zmieniać w opiece nad nimi. Dodatkowo starsze roczniki sprawowałyby pieczę nad młodszymi. W planie jest również zabranie tam kobiet w ciąży. Pytanie tylko, czy się zgadzacie i uważacie, iż jest to dobry pomysł.
- Jak najbardziej - odparł James.
- Jasne, to bardzo dobre rozwiązanie. Mam sugestię, aby nasze lokum także powiększyć i zrobić w nim wrazie potrzeby miejsce dla kobiet w ciąży - Lily zapięła body małemu Harry'emu.
- Wspaniale, a więc tak: Jutro powiększymy magicznie drugi dom, przygotujemy go odpowiednio, zgromadzimy zapasy i zaplanujemy ewakuację. Nie możemy zanadto osłabić sił zakonu, więc oprócz Was znajdą się tu jeden auror, dwójka naprawdę dobrych czarodziejów i 8 osób do opieki.
- A teraz Harry, Ty i brat idźcie na dwór, czeka tam na Was wspaniały plac zabaw. - dyrektor puścił oko do starszego z chłopców, a on posłusznie wyszedł ze swoją mniejszą wersją na zewnątrz zdając sobie sprawę, że dorośli chcą porozmawiać na osobności.***
Podczas narady dorosłych wielokrotnie pojawił się temat usunięcia Voldemorta. W świecie Harry'ego zginął w konfrontacji z własnym zaklęciem, ale ta wersja nie wchodziła w grę, dlatego trzeba było opracować plan. Lily poddała wątpliwości pomysł dyrektora dotyczący ewakuacji, bo skoro mieli się izolować to jaki w tym sens?
- Będą to ludzie najbardziej zaufani i choć jak wiemy, takie myślenie może zwieść, to musimy sobie nawzajem ufać. Przemyślałem to, tak będzie najlepiej. Harry mógłby też potwierdzić nam, na podstawie swojej znajomości przyszłości prawość wybranych osób. Nie daje to pewności, ale zawsze jest to jakaś metoda.***
W okrągłym gabinecie, odwrócony przodem do dogasającego w kominku ognia siedział przy biurku starszy mężczyzna. Podrapał się po długim nosie, na którym osadzone były okulary połówki.
- Nie można zaaranżować takiej sytuacji jak pierwotnie miała miejsce, to da nam spokój tylko na kilkanaście lat. Poświęcanie Potter'ów nie ma więc sensu... - mruknął pod nosem. Nagle mimo późnej pory ktoś zapukał do drzwi pomieszczenia. Po chwili ukazała się w nich Pomna Sprout.
- Och, dobry wieczór Pani Profesor, niech Pani spocznie - oznajmił z uśmiechem dyrektor Hogwartu.
- Cytrynowego dropsa?-----------------------------------------------------------
Hej kochani!❤
Przyszedł mi pomysł na taki króciutki rozdział, ale nie liczcie na nic więcej w najbliższym czasie😉
CZYTASZ
Czy to Ty, Mamo?
FanfictionHarry Potter na trzecim roku w Hogwarcie znajduje tajemniczy pakunek. Co w nim jest? Czy Harry ostatecznie otworzy go, czy raczej będzie bał się, że to podstęp Syriusza Blacka czyhającego na jego życie? Czy jeśli Harry otworzy go, to wpłynie to na...