Rozdział 14

5.4K 198 24
                                    


*oczami Chloe*

Wparowałam przyjaciółce do pokoju i gdy zobaczyłam ją zalegającą nadal w łóżku wkurzyłam się. Miałyśmy zaraz wychodzić żeby kupić jakąś sukienkę na dzisiaj. Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłonę na bok. Przewróciła się na plecy, żeby uniknąć rażącego światła. Wzięłam poduszkę leżącą obok do ręki. 

- Holly, wstawaj. - powiedziałam i odkryłam ją kołdrą. Usiadła gwałtownie, a ja od razu przywaliłam jej miękkim materiałem w twarz. 

- Co ty kuźwa robisz?! - zapytała wyraźnie na mnie wściekła, masując czubek głowy, w który przywaliła o metalową część łóżka, upadając od mojego "ataku". Rozwścieczenie jej od rana chyba nie było dobrym pomysłem. 

- Próbuję Cię rozbudzić. Zaraz miałyśmy wychodzić do sklepu po sukienkę dla Ciebie. 

- Pójdę w jakiejś innej. Mam ich masę w szafie, a połowy ani razu nie założyłam. - mruknęła i zakryła twarz poduszką. 

- A masz sukienkę na ślub? Na tą okazję na pewno nie powiesz mi, że wybierzesz jakiś staroć z szafy. - zaprzeczyła ruchem głowy. - No właśnie. Wstawaj, śniadanie gotowe. Ubieraj się i idziemy. - wyrwałam jej miękką barierę, która chroniła ją od światła dziennego. 

- Ej, oddaj mi ją! - powiedziała i podniosła ręce do góry, żeby chwycić poduchę. 

- Harry do mnie dzwonił i się pytał, czemu nie odbierasz ani nie odpisujesz mu. - na wypowiedziane słowa, znowu gwałtownie usiadła i chwyciła telefon ze stolika. Odblokowała ekran i zaczęła sprawdzać. 

- Co mu odpowiedziałaś? - zapytała, blokując iPhon'a i rzucając go na zwiniętą kołdrę. 

- Że nie wiem, ale pewnie śpisz. - wzruszyłam ramionami. Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem. - Teraz wiem co, nawet bardziej kto, na Ciebie działa, że dosłownie zrywasz się z łóżka. - mrugnęłam w jej kierunku, na co przewróciła oczami i zdjęła moją rękę. 

- Lepiej powiedz mi co jest na śniadanie. - zszokował mnie brak riposty z jej strony. Ciekawe co się przedwczoraj wieczorem wydarzyło gdy wszyscy wyszliśmy, że przez resztę spotkania byli tacy uśmiechnięci, cały czas na siebie zerkali... 

- Naleśniki i sok pomarańczowy. - powiedziałam kiedy doszłyśmy do kuchni. Postawiłam przed nią naczynia i zajęła miejsce na przeciwko niej, uważnie się jej przyglądając. Od dwóch dni, w porównaniu do niektórych tygodni była bardziej... szczęśliwa? Oczywiście, cieszyła się jej uśmiechem na twarzy i tym, że jej  życie nabiera koloru, ale ciekawe co/kto to powoduje. 

- Powiedz mi Holly... - zaczęłam kiedy brała łyk napoju. Ostatnio ten stół robi się jak mebel w pokoju przesłuchań. - Czy Ty chodzisz z Harry'm?

Zaczęła dławić się cieczą. 

- Co? - zapytała łapiąc oddech. - Czemu tak myślisz? 

- No nie wiem, może po Twoim zachowaniu na ten temat, że Hazz się tak martwił gdy nie mógł się z Tobą skontaktować albo po twoim znakomitym humorze od paru dni? Jesteś zadowolona pomimo tego, że od rana przypieprzyłam Ci poduszką prosto w twarz! Tak nie zachowuje się normalny człowiek, u którego życie biegnie jak dawniej. - Kiwała głową, patrząc na mnie. - Co się stało? 

- Nic. - odpowiedziała wzruszając ramionami i przenosząc swoją uwagę na talerz. 

- Po moim monologu nie masz już nic do powiedzenia?

- A co mam mówić? Ty masz swoje zdanie na ten temat, ja mam swoje. I tak będziesz trzymać się swojej wersji, a moja będzie Cię mało obchodzić, więc po co mam się wysilać?

• Charm •  || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz