Zaginięcie

1.2K 114 50
                                    

Rozdział 5

Harry siedział w Pokoju Wspólnym, a zaraz będzie śniadanie. Myślał o wczorajszym zajściu z Malfoy'em. Zmrużył oczy, kiedy światło dzienne świeciło mu prosto w twarz. Ron wciąż go pytał, gdzie był, bo nie wierzył, że całą noc siedział w bibliotece. Hermiona zaś najwyraźniej wiedziała, że miał randkę z Draconem, ale nie okazywała tego, przez co był jej wdzięczny. Kątem oka zauważył rudą czuprynę, a za nią wyłoniły się rude, długie włosy. Zaraz zaś dołączyła do nich Hermiona, przez co on też wstał i doszedł do nich. Szli w spokoju do Wielkiej Sali, chociaż Harry wciąż rozglądał się za Malfoy'em. Jednym lub drugim. Dawno nie widział Owena, a chciał wiedzieć, co się stało, bo to martwiło go coraz bardziej z każdą sekundą. Gdy przeszli przez próg, zamarli. Dumbledore stał, jakby miał coś przemawiać, a tak właśnie było. Dyrektor uśmiechnął się do Harry'ego, a Golden Trio i Ginny usiedli koło siebie przy stole Griffindoru.

  Bliznowaty rozglądał się po sali, aż zatrzymał się na drzwiach, w których stal Malfoy. Draco Malfoy. Wyraźnie był przygnębiony. Wszyscy nagle ucichli - czyli Dumbledore ogłosił już to i owo. No tak, przyszli trzydzieści minut po rozpoczęciu śniadania. Krzuczowłosy odwrócił się do Neville'a, który siedział po jego prawej stronie.

- Neville? - zapytał, a gdy chłopak się do niego odwrócił ciągnął dalej:
- Co się tutaj stało?

  Zauważył, że rudy, ruda i brunetka też patrzą uważnie na chłopaka,który najwyraźniej był w bardzo kłopotliwej sytuacji.

-Mm.. Nie do końca tutaj - zaczął niepewnie i zaśmiał się nerwowo. - Owen Malfoy zaginął.

Gdy to powiedział, odwrócił się, napotykając zdezorientowane spojrzenie Harry'ego.

Co?

To wszystko by wyjaśniało, ale... Jak? Dean najwyraźniej wyczuł, że chce jeszcze coś wiedzieć.

- Nic nie wiadomo - mruknął do Harry'ego. - Po prostu zaginął.

Kruczowłosy odwrócił się do stołu Ślizgonów, chociaż nie miał trudno, bo dzisiaj wyjątkowo usiadł po drugiej stronie stołu. Uważnie patrzył na Ślizgona, z którym już coś łączyło. Zmarkotniał. Patrzył, jak Draco patrzy na jedzenie, ale tylko szura widelcem po talerzu. Pansy coś do niego gada na około. Jak zwykle. Zauważył, że długo już patrzy na blondyna rozmarzonym wzrokiem. Neville mu przypomniał, że jest jeszcze na Ziemi, szturchając go lekko. Harry zarumienił się i sięgnął po kanapkę. Wyczuł kogoś spojrzenie na sobie. Podniósł głowę, i oto sam Draco Malfoy mu się przypatrywał. Jakby chciał mu coś powiedzieć... Harry skinął głową, że rozumie, jednak Draco nadal nie odrywał od niego wzroku, a bliznowaty zobaczył rumieńce na jego twarzy. Poczuł jak palą go policzki, więc spuścił głowę na swoje jedzenie. Zjadł z ociąganiem kanapkę, a później sięgnął pamięcią, co teraz mają. Obrona przed Czarną Magią. Ze Ślizgonami.

Wyszedł z Wielkiej Sali, kiedy skończył jedzenie i skręcił w prawo, żeby Ron i Hermiona nic od niego nie chcieli. Czekał na Dracona. Pomyślał o brunecie. Miał jego twarz przed sobą. Uśmiechnął się sam do siebie.

- Dzisiaj, osiemnasta, Pokój Życzeń - powiedział znajomy mu głos, a Harry zorientował się, że Draco stoi przed nim. Skinął głową, a blondyn odszedł pod salę od Obrony przed Czarną Magią, Harry poszedł za nim, ale dołączył do grupki Gryfonów. Przyglądał się Ślizgonowi z lekkim uśmiechem. Co od niego Draco? Wzruszył ramionami, dowie się.

Snape przeszedł przez grupkę Gryfonów i otworzył salę. Snape wszedł pierwszy, a za nimi Ślizgoni. Jak zawsze. Uczniowie domu lwa weszli ostatni, a zaraz wszyscy byli w ławkach, a profesor stal po środku. Zaczęła się lekcja, a ona upłynęła spokojnie, co Harry'ego zdziwiło. Snape nie pytał go, a jak jeden raz się zdążyło, a odpowiedział źle, to go nie poniżał, ani nie odjął punktów Gryffindorowi.

Lekcja minęła i wszyscy wyszli z sali. Harry skierował się do sali Transmitancji. Spojrzał ukradkiem na Darcona, który przystanął i się do niego uśmiechnął.

Harry już zrozumiał.

To Draco musiał powiedzieć Snape'owi, żeby go nie dręczył, bo naśle mu tatę, zapewne.

Odwzajemnił uśmiech i ruszył do sali.

*** [To jest Time Skip, jak coś]

Godzina 17:59, a on nadal jest w Wieży Gryffindoru. Rób gadał z Hermioną, a Harry jakoś nie patrzył na godzinę. Wpakował do kieszeni pelerynę-niewidkę, a później przeszedł przez portret i biegł ile sił w nogach do schodów. Przeszkodził mu Irytek, jak zwykle. Super, biegł po schodach ile sił w nogach, nawet nie założył niewidki. Szóste piętro... Usłyszał jakieś odpisy, więc zatrzymał się gwałtownie. Snape z... Dumbledore'm. Super, założył pospiesznie pelerynę i spojrzał na zegarek. Zaklął pod nosem. Osiemnasta jest już od sześciu minut. Wbiegł na siódme piętro i zobaczył jak Draco odchodzi. Padł ze zmęczenia i, żeby powiadomić bruneta, że tu jest. Draco odwrócił się gwałtownie i uśmiechnął pod nosem. Podszedł do Harry'ego i go podniósł.

- No dawaj, skarbie - powiedział kojącym głosem, a Harry poczuł od razy, że przybywa mu energii. Skarbie? Wstał i popatrzył na Dracona, ale on już otwierał drzwi. Bliznowaty zauważył, że się nie przebrał i jest w szacie, tak jak w sumie on. Krzuczowłosy wszedł do pokoju. Taki sam jak wtedy. Odwrócił się do blondyna z uśmiechem, a on go odwzajemnił, podszedł, i pocałował. Nawet nie zamknął drzwi. Harry nie stawiał oporu,tylko delektował się tą chwilą. Chciał by trwała ona wiecznie. Nawet nie usłyszał kroków, które zbliżały się do tego pokoju.

- D...Draco?... - usłyszał bardzo znajomy głos. Blondyn oderwał się ode mnie i odwrócił się gwałtownie.

Przed nimi stał Owen Malfoy.

* * *

Owen patrzył na swojego brata, mając z dezorientowaniem w oczach. Zauważył Pottera. Pottera, tak... Myślał, że coś pomiędzy nimi jest, a tu co? Całuje się z moim bratem! Wyzywał go w myślach, dopóki Draco mu nie przerwał.

  - Oo, mały Owenek się znalazł - powiedział dziecięcym i piskliwym głosem. - I jeszcze jest zazdrosny.

  Draco zaśmiał się głośno.

  - No, a teraz wypierdalaj - warknął i wywalił go za drzwi. Zamknął je i spojrzał na Harry'ego, który nie wiedział kompletnie co się dzieje.

* * *

  - No... To był mój temat, ale możemy spędzić tą noc inaczej... - powiedział kojącym głosem, podchodząc do bliznowatego. Pocałował go, ale Harry chciał się wyrwać. Na próżno - wreszcie poddał się pokusie. Draco przeszedł z krzuczowłosym w objęciach do stolika, kładąc niższego na stole. Nie przerywali pocałunku. Draco oderwał się od Harry'ego, i zobaczył, że jest cały czerwony. Zaraz poczuł, że jego policzki też płoną.  Harry już w ostateczności poddał się pocałunków Dracona, więc przybliżył swoje usta do ucha blondyna.

  - Może chciałbyś pozbyć mnie tych szat? - szepnął mu do ucha, a Draco się uśmiechnął i zrobił to, co życzył sobie krzuczowłosy.

---
C

zytasz? Daj po sobie znak!

(A tak serio to poratuj gwiazdkami :3)

No i tyle ( idk czy napiszę dalszy ciąg tego czy zrobię time skipa, chyba nie mam nic do stracenia XD)

Pozdro :3

(Tego też nie sprawdzam ok, jak coś później poprawię)

Don't be ashamed of me, Potter || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz