157.

357 32 38
                                    

- Mamo, mamo! Zobacz! - Kacper wyrwał się do przodu z pomiędzy Grabowskich, gdy tylko ujrzał swoją matkę. Z prędkością karabinu maszynowego i wypiekami na twarzy zaczął relacjonować jej spotkanie z reprezentacją Polski. Szarpał się przy tym za koszulkę, na której widniały podpisy piłkarzy. Kobieta potargała mu włosy i przytuliła do siebie. - Kuba to załatwił! Chłopaki będą mi zazdrościć! - wykrzyknął uradowany i ponownie rzucił się na Grabowskiego z podziękowaniami. - Nie sprawiał problemów? - spojrzała na bratanicę, posyłając jej uśmiech. - Skądże, ale wy macie przesrane przez najbliższy miesiąc. - zażartowała, śmiejąc się z ekscytacji młodego. - Powinniście nas odwiedzić. Przegapiłaś rocznicę komunii. Może w weekend? - zaproponowała, zgarniając do siebie syna. - Co w weekend? - Kuba z zainteresowaniem spojrzał po kobietach. - Mówiłam właśnie, że powinniście wpaść na obiad. - Mamy już plany. Innym razem. - Lisa pozwoliła, żeby Kuba objął ja ramieniem i pocałował we włosy. Nie wiedział czy wspomniała o planach na odwal się czy faktycznie zamierzała z nim jechać do Poznania. Jednak nie zamierzał poruszać tego tematu, przynajmniej do imprezy urodzinowej Taco. - Trzymam was za słowo. - westchnęła, wyraźnie niezadowolona z faktu, że usłyszała odmowę. - Ej, dotrzymujemy słowa. Miał być mecz i był. - Que wtrącił się z szerokim uśmiechem. W końcu pożegnali się z ciotką dziewczyny i Kacprem, który niechętnie podążył za matką, ale w dalszym ciągu aż podskakiwał opowiadając o meczu.- Wracamy do domu? - zapytał, gdy dziewczyna wysunęła się spod jego ramienia. Stanęła przed mężczyzną i szybkim spojrzeniem omiotła jego twarz. - Myślałam nad Wisłą. Jeśli chcesz. - powiedziała w końcu, przestępując z nogi na nogę. - Jasne, że tak. Plaża czy schodki? - wziął jej twarz w dłonie, przesuwając kciukami po policzkach. - Schodki, bo są tam food trucki. - przebiegła palcami po jego klatce piersiowej i ruszyła przed siebie, kierując się ku mostowi. 

Spacerując wzdłuż rzeki przeszli na wyremontowaną część bulwarów, siadając na najniższym schodku, nieco wyżej niż tafla wody. Lisa oblizała sól z palców i zajrzała do tekturowego rożka, który jeszcze kilka minut temu był pełen frytek z batatów. - Dasz mi zapalniczkę? - usiadł stopień wyżej i wziął ją między swoje nogi. Odpaliła papierosa i podała mu przedmiot. Usłyszała ciche syknięcia otwieranej butelki z piwem i na wpół odwróciła się do niego. - Nasze zdrowie. - mruknął stukając butelki szyjkami i pociągnął łyka. Pochylił się, luźno obejmując Lisę za szyję i oparł brodę o czubek jej głowy. - O czym myślisz? - zapytał, gdy od kilku minut milczała, wpatrując się w przeciwległy brzeg. - Co z nami będzie? - wyszeptała, nerwowo zdzierając etykietę z butelki, którą trzymała w dłoniach. Nie odpowiedział. Przynajmniej nie od razu, bo wyczuwał drugie dno w tym pytaniu, a nie wiedział jaka jest prawidłowa odpowiedź. - Dużo zależy od ciebie. - zsunął materiał swetra, zakrywając jej nagie ramiona gdy zadrżała. Odstawił butelkę na bok i objął ją za szyję, tuląc policzek do jej. - Chcę spędzić z tobą resztę życia. - mruknął, delikatnie muskając palcami jej dekolt. - Chciałbym żebyś mi na to pozwoliła. - kontynuował, łaskocząc oddechem jej skórę. - Myślisz, że ja nie chcę? - odchrząknęła, podkulając kolana pod brodę. - Żeby wszystko było tak kurewsko proste. - westchnęła, opierając się o niego. Bardziej ścisnął jej skulone ciało nogami i pocałował ją w policzek. - Potrzebujesz czasu i ci go dam. Tylko bądź ze mną. - poprosił, tuląc ją do siebie. - Damy sobie radę ze wszystkim. - zapewnił ją, wsuwając dłonie pod pachy. Pociągnął ją w górę na swoje kolana i objął, przyciskając jej ciało do swojego. - Damy radę? - dotknął jej podbródka, szukając wzrokiem jej spojrzenia. Cicho westchnęła i skinęła głową. - Ale nie chcę jechać na chrzciny. - zacisnęła palce na jego ramieniu i złączyła ich czoła. Przymknęła oczy, spokojnie oddychając. Miała nadzieję, że nie będzie na nią naciskał. - W porządku. - westchnął w końcu. - Wrócę jeszcze tego samego dnia. - odgarnął kosmyk jej włosów za ucho i przejechał wargami po linii szczęki. - Chodź tu do mnie. - zacisnął palce na szyi, aż cicho syknęła i odwzajemniła leniwy pocałunek. Przesiadła się, sadowiąc się okrakiem i objęła go nogami. - Kocham cię, dzieciaku. - przesunął językiem po jej zębach i wsunął go do jej ust, gdy tylko mu pozwoliła. Zadrżał z przyjemności, gdy wsunęła dłonie pod jego koszulkę i rysowała paznokciami ósemki na skórze. - Pamiętaj o tym. - sapnął w jej usta, przerywając pocałunek, żeby mogli zaczerpnąć powietrza. Jęknął głucho w jej usta, kiedy poczuł dłoń dziewczyny zaciskającą się na penisie. - Mam na ciebie ochotę. - wymamrotała, palcami drugiej ręki głaszcząc go po policzku. Przełknął ślinę, patrząc w błyszczące oczy siedzącej na nim dziewczyny. - Byłoby dużo łatwiej, gdybyś nosiła sukienki. - stwierdził oczywisty fakt, zaciskając palce na jej pośladkach. Nie przestała pocierać członka przez materiał spodni, czując już wyraźną erekcję. - Wracamy do domu? - zaproponował, w myślach ściągając z niej ubrania już w windzie. Chciał rzucić ją na łóżko i po pierwszym zaspokojeniu ich żądzy długo pieścić jej ciało, żeby wiła się z przyjemności, jakby odprawiał na niej egzorcyzmy. - Co ty... - zakasłał, rozglądając się wokół, gdy rozpięła rozporek spodni i wsunęła dłoń nią bieliznę. Położyła palec na jego wargach i uśmiechnęła się kącikiem ust. - Mówiłam, że mam na ciebie ochotę. - przypomniała mu, trzymając w dłoni jego jądra. Obracała je delikatnie, drażniąc opuszkami, przyspieszając jego oddech. - Ty chyba nie... - zacisnął wargi, nie odrywając od niej wzroku, gdy zsunęła się między jego nogi. - Zamknij się. Ty możesz mnie pieprzyć na podwórku przed rodzinnym domem, a ja nie mogę ci obciągnąć nad Wisłą? Gdzie tu równość, Grabowski? - zakpiła z niego, kiedy oparł łokcie na kolanach, pochylając się do przodu, żeby zakryć ją swoim ciałem. Głośno wciągnął powietrze przez nos, kiedy w końcu przeciągnęła językiem po całej długości, wsuwając do ust samą główkę. Zassała ją i oplotła językiem, jakby dobierała się do chupa-chupsa. Wsunął palce w jej włosy, w ostatniej chwili powstrzymując się przed pociągnięciem za nie. Cholerna peruka. Nigdy nie poddał wątpliwości jej umiejętności, ale teraz w połączeniu z otoczeniem zdawał sobie sprawę, że zaleje jej usta jeszcze za nim dziewczyna dobrze się rozkręci. Złapał ją za kark i docisnął jej głowę, zmuszając ją do głębokiego połknięcia. Stęknął głucho i puścił ja dopiero, gdy się szarpnęła w potrzebie powietrza. Przesunęła dłońmi po wewnętrznej stronie jego ud i zaczęła rytmicznie poruszać głową, dodatkowo drażniąc go językiem. Wyjęczał jej imię, nerwowo tupiąc stopą, gdy poczuł jej zęby zaciskające się na wrażliwym członku. - Kurwa. - niemal zawył jak zranione zwierzę, czując zbliżający się finał. Objęła go mocno wargami i zatrzymała go w ustach, gdy zaczął pulsować. Przełknęła spermę i ssała go jeszcze chwilę, upewniając się, źe wszystko trafiło do jej przełyku. Uniosła wzrok, z satysfakcją obserwując jego rozluźnioną twarz i blogi uśmiech. Chowając członka w bokserkach, wyprostowała się, ponownie siadając okrakiem na jego kolanach. Zassała jego dolną wargę i wpiła się w jego usta, przez co mógł poczuć swój smak. - Jesteś niesamowita. - wymruczał, nie przerywając pocałunku. Cholernie cieszył się, że ma ją przy sobie. Poza rollercoasterem emocji fundowała mu takie przeżycia w najmniej oczekiwanym momencie.  - Doceń to. - wyszeptała, stając na nogi. Trąciła go w ramię i schyliła się po swoją butelkę piwa. Dokończyła je niemal duszkiem i rozejrzała się w poszukiwaniu kosza na śmieci. - Wracajmy. - objęła się ramionami, czując przenikający chłód. Stanął w lekkim rozkroku, poprawiając członka i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Spokojnym krokiem wrócili w stronę mostu, po drodze kupując jeszcze coś bardziej konkretnego do jedzenia. Nie przedłużając spaceru wsiedli do tramwaju, chcąc jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. - Wytrzymaj jeszcze chwilę. - zachichotała, kiedy zaczął dobierać się do niej w windzie. Przymknęła oczy, odchylając głowę, przez co bardziej odsłoniła szyję. Od razu wykorzystał okazję, zasysając mocniej skórę. Zmięła w dłoniach materiał jego koszuli i wycofała się z windy, prowadząc go do drzwi mieszkania. - Coś ci dzwoni. - roześmiała się, ciągnąc go za włosy. Wsunęła dłoń do jego kieszeni i momentalnie spięła się, widząc na ekranie imię dziewczyny, której pojawienie się napsuło im krwi. - Może to coś ważnego. - warknęła, podstawiając mu telefon pod twarz. Wziął od niej urządzenie i zapowietrzył się, gdy odepchnęła go od siebie i poszła do sypialni. Zawiesił kciuk w powietrzu, jakby zastanawiając się, który kolor słuchawki wybrać. - Lisa, proszę cię! - krzyknął za nią i ponownie spojrzał na ekran.

—————

No i chuj bombki strzelił. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz