Rozdział 25

791 81 107
                                    

Patrzyłem się jak martwe ciało sprzedawczyni upada z hukiem na ziemię.

W tym momencie nie mogłem powstrzymać krzyku pełnego przerażenia. W oczach mimo woli stanęły mi łzy. Może i jej nie znałem, ale przecież to też była osoba, prawda? Miała pewnie kochającą rodzinę, jakieś mieszkanko czy domek i być może zwierzątko, które było dla niej ważne. A teraz... Aż słabo mi się robiło na samą myśl.

Za mną usłyszałem radosny rechot, a uścisk na moim ramieniu wzmocnił się. Tak, ten koleś trzymał mnie, na wszelki wypadek abym nie zwiał. Jeny, mogłem bardziej uważać. Gdy już skorzystałem z łazienki, natknąłem się na niego, jeszcze w tym samym pomieszczeniu, przy umywalkach. Wyglądał, jakby czekał na swoją ofiarę, no ale wtedy było już za późno, a ja bałem się lufy wycelowanej w moją stronę. Teraz jak o tym myślę, to nie wiem co we mnie wstąpiło. Jak mogłem pójść tutaj sam?! Przecież wiadomo było, że ten straszny mężczyzna kręci się gdzieś po tym świecie i to dodatkowo w pobliżu. Chociaż w sumie... Może to i lepiej, że drań nie przespacerował się tu ze mną? W takim przypadku kto wie, prawdopodobnie... P-prawdopodobnie został by zastrzelony... A nigdy przenigdy w życiu nie chciałbym oglądać jego ciała pokrytego szkarłatem.

- Zamknij się! Chcesz ściągnąć widownię?! - usłyszałem wściekłe warknięcie, a następnie poczułem mocne szarpnięcie, przez co cudem nie wylądowałem na podłodze. Ledwie mogłem się utrzymać na drżących nogach, które okropnie miały ochotę odmówić mi posłuszeństwa.

- A może zamiast tutaj tak z tobą ślęczeć, powinienem zastrzelić cię raz a dobrze? Tym razem między oczy, aby nie było jakiś ratunków czy podobnych cudaśnych zdarzeń. - obrócił mnie do siebie i przytknął koniec pistoletu do nasady nosa. Strach objął mnie momentalnie, przez co odebrał mi zdolność racjonalnego myślenia. Zacząłem dygotać jak galareta, a włosy zjeżyły mi się na karku.

- Chociaż nie. Zrobię to, jak będziesz wyglądał tak jak ja. - ściągnął brwi i skierował broń w dół, teraz celując nią w mój brzuch. Kiszki skręcały mi się jak tylko się dało i wywlekały na lewą stronę, ale przynajmniej jako tako mogłem ogarnąć myślą otoczenie wokół, a wzrok aż tak bardzo nie był mglisty ze strachu. Spojrzałem więc na twarz mordercy. Rzeczywiście, nie posiadał wyglądu księcia z bajki. Może i rysy miał całkiem ładne, ale prawa strona twarzy poszarpana była bliznami, które mogły zostać zrobione poprzez zmiażdżenie kamieniami, chociaż kto wie, ja nie jestem specjalistą, może się mylę.

- Pewnie mały, teraz zastanawiasz się skąd je mam, dlaczego znam twoje imię oraz w ogóle po co to robię - zaczął mówić szorstkim głosem mężczyzna, aczkolwiek z lekkim uśmiechem na twarzy, jakby bawiło go moje przerażenie całą sytuacją. - Tak sobie myślę, powiem ci. Przeżyłeś już mój strzał w brzuch, punkt dla ciebie, a po za tym wiecznie nie mogę uciekać, któregoś dnia i tak psy mnie złapią, toteż będę siedział w pierdlu, więc nie robi mi to różnicy. Zakładam, że nieprzyjemnie jest nie mieć bladego pojęcia z jakiej racji ktoś się na tobie mści, a twój ojciec pewno nic ci o mnie nie powiedział. -

Tak rzeczywiście, znikąd gościa nie kojarzyłem ani tata nic nie mówił na ten temat... Ale w ogóle skąd tata w tej historii? Znał go? Nie wierzę, żeby mu coś zrobił, może to wszystko dlatego, że był burmistrzem, a on był zazdrosny? Rany, tak dużo niewiadomych. W ogóle zastanawiające, odkąd gościu zaczął mówić uspokoiłem się co nieco. Może dlatego, że z jego wypowiedzi wynikało, że w najbliższym czasie nie planuje kończyć mojego życia? A jeśli zaciekawił mnie jego motyw zbrodni? Tak czy siak, on też był człowiekiem i miał uczucia...

- Czego ja się po nim spodziewałem? - prychnął do siebie, na co skuliłem się mimowolnie. - W każdym razie, zacznijmy od tego. On kiedyś tam był moim przyjacielem. Znaliśmy się od podstawówki i generalnie razem szliśmy przez życie. Wiesz o co mi chodzi, pewnie też masz jakieś takiego kumpla. - Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami, na co ja potaknąłem. Sasuke znam nawet dłużej... Od małego dzieciaka.

Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz