I

158 8 0
                                    





New York, fifteen years later, August

Był wieczór, razem z rodzicami siedzieliśmy w salonie i graliśmy w naszą ulubioną grę- wróżki i elfy. Mimo, że nie jestem już dzieckiem, lubię spędzać tak wieczory z rodzicami.

- Wygrałam!!- krzyknęłam bardzo dumna z siebie, chociaż nie było to żadne zaskoczenie. Zawsze miażdżyłam ich na poziomie, gdy ich elf musiał podjąć decyzję, niestety nie są na tyle pomysłowi jak ja, żeby przewidzieć ich ruch.. no nieważne.

Nagle mój trumf przerwało delikatne pukanie do drzwi. Tata otworzył. Mogłam usłyszeć jak bardzo ciepło wita się z jakąś kobietą. Miała bardzo miły głos. Obydwoje pojawili się w naszym salonie. Kobieta była bardzo szczupła i dość niska. Miała piękne jasne włosy i uroczą twarz. W zasadzie przypominała wróżkę.

- Witam cię Vicki- powiedziała do mnie z ciepłym uśmiechem- Oh zapomniałam, że ty mnie nie znasz. Jestem Lily.

Po czym podała mi rękę, którą od razu uścisnęłam i się uśmiechnęłam.

- A Pani mnie zna?
I tu wtrąciła się moja mama, przytulając z utęsknieniem kobietę.

- Oczywiście, że zna. To twoja matka chrzestna!

Okej, ta informacja jest dość szokująca. Rodzice zauważyli moje ździwienie i postanowili opowiedzieć mi wszystko przy mrożonej herbacie.

Mama na spokojnie poinformowała mnie o wszystkim.

- Lily jest moją siostra, niestety po twoim urodzeniu nie mogła więcej przyjeżdzać do Ameryki. Córeczko tak jak długo cię przygotowywaliśmy, pojedziesz w tym tygodniu do Londynu. Do nowej szkoły, niestety, jak wiesz my nie możemy jechać z tobą, ale ufamy, że ciocia Lily się tobą dobrze zajmie, w końcu jest nauczycielką w Hogwarcie.

Okej po takiej dawce informacji byłam jeszcze bardziej w szoku. Faktycznie ciocia- jak się okazuję- miała takie same zielone oczy jak mama, ale wszystko inne było raczej odmienne. Moja mama raczej twardo stąpa po ziemi, a Lily wydawała się bardziej.. hmm marzycielką?

Resztę wieczoru spędziłam na rozmowie i poznawaniu się z ciocią bliżej. Jest ona nauczycielką proroctwa w Hogwarcie. Z magią do czynienia mam raczej od zawsze, różdżkę mam, ale rodzice stwierdzili, że przyda mi się nowa, ale ją zakupie już w Londynie, na jakieś pokątnej.. Szczerze o Londynie i Wielkiej Brytanii za dużo nie wiedziałam. Za to Nowy Jork i tutejszą magię znałam doskonale. Po wydarzeniach z przed piętnastu lat mój tata bardzo dbał, abym uczyła się w najlepszych warunkach i wyrosła na najlepszą czarownicę. Tutejszą magię mam w małym paluszku, ale nie na tyle, aby wygrać wojnę, która może wybuchnąć w każdej chwili. Jest mi potrzebna o wiele większa wiedza, którą zyskam w Hogwarcie.

Magiczne zaklęcia i jak ich używaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz