Mecz Seirin vs Rakuzan wciąż trwał. Zbliżał się koniec drugiej kwarty a na tablicy wyników widoczna była miażdżąca przewaga Rakuzan. 80-20. Wielu kibiców zasiadających na szkolnych trybunach przygasło i straciło wiarę w wygraną w swojej szkoły. Cały pierwszy skład Seirin grający na boisku ledwo stał na nogach. Niby był to mecz treningowy, ale obie drużyny wzięły go naprawdę poważnie, a teraz Rakuzan niszczyło swoich przeciwników. Pod koszem biało-czarnych stała młoda dziewczyna starająca się go bronić. Nastolatka miała specjalne pozwolenie, dzięki któremu mogła brać udział w wszelkich zawodach sportów męskich. Była w 2 klasie gimnazjum, ale pozwolono jej grać w zastępstwie za swojego przyjaciela, który złapał kontuzję na ostatnim treningu. Ona także ciężko dyszała, ale starała się trzymać. Jak przez mgłę usłyszała gwizdek oznajmiający koniec pierwszej połowy meczu. Na chwiejnych nogach, całą 5 podeszli do ławki rezerwowych. Brunetka zabrała swój bidon z wodą i zaczęła pochłaniać jego zawartość. Nastolatka miała nadzieję, że w następnym roku przeskoczy klasę i dołączy, już oficjalnie, do Seirin. Po wypiciu całej butelki, skupiła się na słowach trenerki, ale coś rozproszyło całą drużynę. Mianowicie jeden z graczy drużyny przeciwnej wypowiedział trzy zdania. Zdanie, które przyprawiły graczy Seirin o żądzę mordu.
- Po co my tu w ogóle przyjechaliśmy? Przecież te niedojdy nawet grać nie potrafią. W dodatku wystawiają przeciwko nam jakąś małą dziewczynkę z gimnazjum, co tylko biegać potrafi.
Zanim jednak ktokolwiek z nich zareagował, rozległ się gwizdek rozpoczynający trzecią kwartę. Jeszcze dwie minuty temu mieli ochotę się poddać. Byli wręcz załamani, ale teraz byli na tyle rozsierdzeni, że myśleli tylko o tym, aby wygrać. Gracze obu drużyn weszli na boisko, a kiedy już mieli rozpoczynać grę, usłyszeli głos trenera biało-niebieskich.
- Chłopaki, nie przemęczajcie się już! Nie ma sensu, nawet zwykłą grą ich zmiażdżycie!
Przez te słowa coś w złotookiej pękło. Wściekła zamknęła oczy i zobaczyła przed sobą wielkie wrota. Ich lewa strona była biała z pięknymi złotymi zdobieniami, prawa natomiast była czarna jak smoła, a po jej powierzchni poruszały się czerwone wzory, przypominające krew płynącą w żyłach. Wrota zaczęły drgać, jakby coś naprawdę potężnego uderzało w nie z całą swoją siłą. Dziewczyna odwróciła się do nich tyłem i wtedy wrota zostały szeroko otwarte. Zza nich wyszła potężna i przerażająca bestia, żądna zwycięstwa. Wtedy nastolatka gwałtownie otworzyła swoje oczy, które przybrały barwy skrzydeł wrót. Z wnętrza dziewczyny wybuchła mordercza aura, która była tak potężna i tak wyczuwalna, że nawet osoby stojące poza terenem szkoły, mogły ją poczuć. Gracze Rakuzan otwarli szeroko swoje oczy, widząc jak za czwórką członków klubu koszykówki, staje ogromna, przerażająca bestia. Wydawało im się, że już za chwilę zostaną przez nią pożarci. Natomiast biało-czarni także się przestraszyli, jednakże po chwili uspokoili się czując jak potwór, który stał za ich plecami bierze ich pod swoje skrzydła w opiekuńczym geście i dodaje im siły i energii, aby zdobyli zwycięstwo. Z siłą iskrzącą w ich oczach wznowili grę, którą teraz lepiej można było określić jako swoiste polowanie. Tempo meczu stało się wręcz zabójcze, Seirin wykonywało wsad za wsadem, zdobywało kosz za koszem. Niedopuszczalni przeciwników do piłki. Biało-niebiescy potrafili wykonać tylko dwa podania, bo zaraz potem piłkę przechwytywała brązowowłosa.
Pozostałe dwie kwarty minęły jak z bicza strzelił. Tablica wyników wskazywała zwycięstwo Seirin: 160-80. Młodzi gracze podwoili wynik tak silnej drużyny i to wszystko dzięki ich bestii.
Kibice ze strachem obserwowali jak drużyna gości upada na kolana i próbuje złapać oddech, część z nich wyglądała teraz jak dywany z niedźwiedziej skóry położone na drewnianej płycie boiska. Gospodarze stali kawałek przed nimi i dumnie wyprostowani wpatrywali się w nich jak drapieżniki w swoje świeżo upolowane ofiary. Po chwili grobowej ciszy, która zapadła po gwizdku kończącym mecz, na trybunach i ławce rezerwowych wybuchły krzyki radości. Na twarzy brunetki zakwitł ogromny uśmiech, a z jej oczu wypłynęły niecodzienne łzy. Po lewym policzku spływały złote łezki, natomiast po prawym swoją ścieżkę wyznaczały krwistoczerwone łzy. Kolorowooka podeszła do ławki rezerwowych i gdy tylko podeszła tam reszta drużyny, nastolatka zemdlała. Znów zobaczyła czarno-białe wrota, za które schowała się bestia. I chodź dziewczyna myślała, że zrobiła to od razu, i że od razu po tym się obudziła… tak naprawdę obudziła się po ośmiu godzinach od omdlenia. Mimo to, tego dnia obiecała, że w następnym roku oficjalnie dołączy do drużyny koszykarskiej. Nie wiedziała jednak, że los zgotuje jej całkiem inną drogę, usłaną problemami i dopiero kiedy ją przejdzie odnajdzie swoje szczęście.
Ale, ale! Tego dnia, kiedy obudziła swoją umiejętność, narodziła się Bestia z Seirin, przed którą już teraz drżało wiele drużyn, a to miał być dopiero początek…-------------------------------------
Hiii, wiem że powinnam kontynuować pozostałe opowiadania, ale akurat naszła mnie wena na coś takiego. Mam nadzieję, że nie ma tu błędów. Do następnego!
CZYTASZ
Bestia z Seirin /knb/
FanfictionMłoda dziewczyna już w gimnazjum rozpoczęła swoją przygodę z licealnym klubem koszykówki. Odkrywa swoją umiejętność, dzięki której może wygrać każdy mecz, ale za jaką cenę? Złożyła obietnicę, którą była zmuszona złamać. Co jeszcze los jej przygotuje...