- Scarlett, Scarlett! - poczułam szarpnięcie za ramię. Gwałtownie się odwróciłam - Mówię do ciebie, a ty jakbyś zasnęła z otwartymi oczami.
- Wybacz Natalio - wstałam z fotela.
- Idziemy na lunch. Jestem taka zdenerwowana tym zebraniem, że zjem całą stołówkę - Nati była jedyną osobą, z którą miałam w firmie dobry kontakt. Od samego początku polubiłam tę szczupłą blondynkę.
- Oby nikogo nie zwolnili, bo w dzisiejszych czasach jest trudno o dobrą pozycję w pracy - zabrałam torebkę i ruszyłyśmy do windy.
- Słyszałam od tego szczurkowatego okularnika, że mają sprzedać połowę firmy. Podobno nie potrafią wybić się na szczyt po śmierci Waltera.
Walter był cudownym, ciepłym człowiekiem o wielkim sercu. Zawsze był uśmiechnięty i lubił żartować ze swoimi pracownikami. Na święta ludzie dostawali spore premię, paczki dla dzieci. Prace zazwyczaj kończyliśmy dwa dni przed wigilią. Za każdym razem była firmowa wigilia, która nas wszystkich do siebie zbliżała. Szef zapraszał wszystkich z rodzinami. Atrakcją dla dzieci był Mikołaj rozdawajacy prezenty. Wszyscy czuliśmy się w pracy, jak w ogromnym rodzinnym domu.
Firma reklamowa Waltera, odnosiła duże sukcesy, ale kiedy nagle zmarł, na moich rękach, nasz duży sukces, zaczął spadać. Syn właściciela, nie miał głowy do prowadzenia firmy ojca. Nie znał się kompletnie na reklamie, nie słuchał naszych wskazówek, a o ciekawych projektach nie chciał nawet słyszeć. Duncan był zwykłym, rozkapryszonym i nadętym facetem, który robił wszystko, by to, co stworzył jego ojciec, poszło na dno. Zakończyła się nasza wielka rodzina. Nie było tego uroku, wielkiego serducha, które dawał nam szef. Duncan nie pozwalał na firmową wigilię, na wspólne dzielenie się opłatkiem. Odebrał nam wszystko, nawet premie świąteczne. Nie mieliśmy już nic, jedynie pozostały nam duże chęci, by podnieść firmę z dna. Duncan nie doceniał naszej solidnej pracy.
- Walter się w grobie przewraca, patrząc na to, co ten gnojek wyprawia - zjechałyśmy na parter z ósmego piętra. W ramach pracy każdy mógł zjeść za darmo w stołówce firmowej. Jedzenie było tak smaczne, że każdy się tu posilał. Oczywiście prócz Duncana, który wolał płacić wysokie rachunki, za małe porcje.
- O matko! Lazania! - Nati była tak podekscytowana, że zaczęła się przepychać w kolejce. Śmiać mi się z niej chciało - Poproszę podwójną porcję i jeszcze jedną dla koleżanki - nie mogłam pojąć, gdzie ona to całe jedzenie w sobie mieściła. Jadła za trzech, a była szczupła jak tyczka.
Usiadłyśmy przy stole, przy którym akurat były wolne dwa miejsca. Usiadłam obok przystojnego kierownika naszego działu. Shane spodobał mi się, odkąd zaczęłam pracować. Moja nieśmiałość i brak wiary w siebie, nie dawała mi możliwości, żeby nawiązać z nim inny temat praca. On był zawsze miły, sympatyczny i przede wszystkim wolny. Jedynie mogłam do niego wzdychać ukradkiem. Uwielbiałam patrzeć, jak odgarniał włosy z czoła i jak przygryzał ołówek, gdy się zastanawiał nad projektem reklamy.
- Witaj Scarlett - kawałek lazanii stanęło mi w gardle i zaczęłam się dusić. Ten piękny i pociągający mężczyzna wstał i zaczął klepać mnie po plecach.
- Dziękuję - powiedziałam zawstydzona. Wzięłam szklankę z sokiem i wypiłam połowę jej zawartości.
- Nie ma za co - uśmiechnął się, a mnie momentalnie zrobiło się gorąco.
Wstałam szybko i odeszłam z talerzem. Nie mogłam dłużej siedzieć obok niego. Nie chciałam, żeby domyślił się, że mi się podobał. Odłożyłam talerz i wyszłam ze stołówki.
- Scarlett, co jest z tobą?! - usłyszałam wściekły głos Natalii, gdy wsiadałam do windy.
- Nic - odparłam.
CZYTASZ
Mężczyzna z moich snów - Wydane jako e-book na Legimi
Ficción GeneralScarlett to młoda i nieśmiała dziewczyna o długich, ciemnych włosach, które zawsze nosi rozpuszczone, próbując schować swoją skrytość za gęstą grzywką. Jej oczy są głęboko niebieskie, a delikatna opalenizna zdobi jej skórę. Niestety, choć ma wiele z...