Rozdział 28

1.1K 88 101
                                    

Zaraz po krótkiej pogawędce z Cielem udałam się do łazienki, a następnie poszłam się położyć. Jednak całą noc mimo moich starań nie udało mi się przysnąć, ani na godzinę. Ledwo żywa zwlokłam się rano na śniadanie.

- Dzień dobry. - przywitał się ze mną Phantomhive, który ponownie oczekiwał już na moje przybycie przy stole.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam, starając się nie ziewnąć.

Znów usiadłam na przeciw niego. Sebastian przyniósł nam jedzenie. Niemrawo zaczęłam kroić naleśniki.

- Jesz. - zauważył hrabia - Przyrządziłaś to? - spytał.
- Co? Nie. Niby kiedy miałam to zrobić? - odparłam.

Tak bardzo chciało mi się spać.

- To nie jem. - mruknął nagle, odsuwając talerz.
- Nie, to nie. Co ja jakaś twoja służba? To, że ugotowałam coś dla Ciebie wczoraj nie oznacza, iż będę robić to codziennie. Twój problem, że tego nie zjadłeś. - prychnęłam.
- Pomyliłaś sól z cukrem. - odrzekł.
- Ale było jadalne. - wzruszyłam ramionami.
- Skąd wiesz, skoro nie próbowałaś? - spytał, zaczynając się ze mną droczyć.
- Sugerujesz mi coś? - fuknęłam.
- Będziesz miała mnie na sumieniu. - skwitował.
- Jakoś to przeboleję. I tak pewnie będziesz podjadał, gdy nie będę widzieć. - stwierdziłam i spróbowałam jedzenia.

Jak na danie dla demonów, nie smakowało wcale inaczej, niż ludzkie. Ciel natomiast posłał mi sarkastyczny uśmieszek.

- Co do naszej wczorajszej rozmowy, czy poinformujesz Dorothy, że żyję? - skwitowałam.
- Chcesz się tego dowiedzieć? - odrzekł.
- Inaczej bym nie pytała. - mruknęłam.
- W takim razie ugotuj mi coś. Będę czekał w gabinecie. - oznajmił, wstając od stołu.

Prawie zadławiłam się naleśnikiem. Zaczęłam kasłać, a Phantomhive kierować się do wyjścia. Kiedy w końcu przełknęłam nieszczęsny kawałek jedzenia, opuścił już pomieszczenie. Rany. Byłam padnięta i ledwie chodziłam po nieprzespanej nocy, a on jeszcze kazał mi dla siebie gotować. Zirytowana dokończyłam posiłek i ciężko wzdychając, ruszyłam do kuchni.

- O witaj Panienko. - powitał mnie radośnie Bard.
- Dzień dobry. - ziewnęłam, zakrywając usta dłonią.

Oparłam się o kuchenny blat. Sennie zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu miski. W tej kuchni nigdy nic nie mogłam znaleźć.

- Wszystko w porządku? - spytał kucharz, widocznie widząc moje podkrążone oczy.
- Tak, tylko się nie wyspałam. Mógłbyś podać mi miskę i wyjąć produkty potrzebne do przyrządzenia naleśników biszkoptowych? Dziękuję. - odpowiedziałam.

Bard wykonał moją prośbę, więc starając się nie zasnąć wzięłam się za przygotowywanie śniadania dla Ciela. Jednocześnie irytowałam się sama na siebie, że z powodu zmęczenia, nie umiałam wymyślić żadnej ciętej riposty, która uratowałaby mnie od wykonywania tego zajęcia. Ale w końcu musiałam się dowiedzieć, co będzie z księżniczką. Przecież złożyłyśmy sobie obietnicę, że niczego nie będziemy przed sobą ukrywać, więc zamierzałam dotrzymać danego słowa. Kiedy naleśniki były gotowe rozrobiłam jagody z serkiem ricotto i dodałam cukru. Następnie rozsmarowałam powstałą masę na cieście i zwinęłam je w ruloniki. Górę posypałam wiórkami białej czekolady. Na szczęście przez cały czas udawało mi się odciągać kucharza, od próby użycia ognia. Wreszcie, gdy wszystko było gotowe ruszyłam na górę. Bezceremonialnie wparowałam do pomieszczenia. Jednak w środku nie ujrzałam hrabi, a lokaja. Ze zdziwieniem rozejrzałam się po pokoju. Wydawało mi się, że wyraźnie oznajmiał, iż będzie czekał w gabinecie. Posłałam Sebastianowi zagubione spojrzenie. Gdzie ja teraz miałam go szukać? Ta posiadłość była ogromna, a ja tego dnia nie posiadałam siły, aby obejść całą.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz