Loki
- Loki? - zagadnęła Shar. Naprawdę nie wierzę w to co się stało. Czy my tyle czasu ukrywaliśmy swoje uczucia? Naprawdę Shar to Naomi z dzieciństwa, moja pierwsza miłość? Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe.
- Tak? - spytałem. Do czego zmierzała?
- Skoro jesteśmy parą - zaczęła - to nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic - stwierdziła niepewnie. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co chodzi. Nigdy nie miałem przed nią sekretów.
- Co masz na myśli? - dopytałem spokojnie. To nie czas na panikę. Co ja gadam. Czy ja kiedyś panikowałem?
- No bo... Ja już znam wyniki badań - mruknęła spuszczając wzrok. Serce zabiło mi mocniej.
- I jakie są? - dociekałem. Spuściła wzrok bawiąc się dłońmi.
- Trucizny nie da się zwalczyć w żaden znany nauce sposób - szepnęła. Czułem jak jej ciało się automatycznie spina. Bała się. - To oznacza, że trucizna zmierza do wyniszczenia organizmu... - nie musiała kończyć, żebym wiedział o co jej chodzi.
- Coś wymyślę - przerwałem jej mocniej ją przytulając. - Nauka i magia to dwa różne światy, pamiętasz? - próbowałem ją pocieszyć.
- Magia to nauka, która w bliżej nieokreślony sposób jest nieznana - zauważyła.
- Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, aby ci pomóc - powiedziałem, nie odpowiadając na komentarz Shar.
- Dziękuję...
Spędziłem z Naomi niezapomniany wieczór. Myślę, że jej też się podobało. Nareszcie odważyłem się to zrobić i jestem z tego powodu taki szczęśliwy! Martwi mnie tylko jej stan fizyczny...
Gdy wróciliśmy do zamku, jak na gentlemana przystało odprowadziłem ją pod same drzwi jej komnaty. Tam pożegnaliśmy się buziakiem w usta. Kiedy Shar zniknęła za drzwiami swojego pokoju z rumieńcami na twarzy, niewiele myśląc udałem się do biblioteki królewskiej. Czeka mnie bardzo długa noc na przekopywaniu wielu książek. Musi być coś co pomoże Naomi. Do tego z samego rana miałem zamiar iść do króla. On też powinien wiedzieć coś co może jej pomóc.
W bibliotece zgarnąłem z półki każdą książkę, która mogła zawierać przydatne mi informacje. Nie wiem ile ich wziąłem, ale na stoliku zrobiły się dwa dosyć wysokie stosy. Niewiele myśląc otwarłem pierwszą z nich zaczynając poszukiwania...
Obudziła mnie chłodna dłoń poprawiająca moje włosy. Na wpół nieprzytomny podniosłem głowę położoną na stoliku z masą otwartych książek. Obok mnie kucała Shar z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry śpiochu - zaśmiała się podnosząc się.
- Dzień dobry Naomi - ziewnąłem przecierając zaspaną twarz rękoma.
- Wszędzie cię szukałam - powiedziała. - Nad czym to tak zasnąłeś? - spytała nachylając się nad otwartymi książkami marszcząc brwi.
- To... - zacząłem, ale nagle sobie coś przypomniałem. Zanim usnąłem znalazłem coś bardzo istotnego! - No tak! Wybacz Shar muszę iść do twojego ojca - wytłumaczyłem i szybko rozglądając się po stoliku za książką, która prawdopodobnie zawierała rozwiązanie problemu bogini. Kiedy ją odszukałem szybko wyszedłem z biblioteki zostawiając bez słowa dziewczynę.
Moją dziewczynę.
Jak to pięknie brzmi.
Zapukałem do drzwi komnaty królewskiej. Otworzyła mi królowa.
- Oh Loki, co cię sprowadza? - spytała lekko zaskoczona moją obecnością.
- Zastałem króla? - przeszedłem od razu do rzeczy. Czas leciał.
- Wyszedł parę minut temu. Wspominał coś o skrzydle medycznym - uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję - odpowiedziałem i teleportowałem się przed drzwi na główną salę medyczną.
Wylądowałem dosłownie przed Sino. Zaśmiałem się z jego miny.
- Na litość boską, Loki! Nie strasz mnie! - krzyknął. - Stało się coś? - zapytał.
- Tak. Mówiła ci już Shar o wynikach badań? - spojrzałem na niego uważnie.
- Nie, ale właśnie szedłem o nie spytać - odpowiedział.
- Shar mi już powiedziała. Nie da się zwalczyć trucizny - westchnąłem. Wyraz twarzy króla diametralnie się zmienił.
- Nie możliwe. Musi dać się coś zrobić! - podniósł głos.
- Dlatego cię szukałem. Znam ją bardzo dobrze i widzę, jak jest już osłabiona. Boję się, że to kwestia dni, aż trucizna zniszczy ją kompletnie - wyjaśniłem krótko. Nie tracąc czasu kontynuowałem. - Przesiedziałem całą noc w bibliotece przeszukując książki. Znalazłem pewne rozwiązanie - pokazałem mu stronę z rytuałem i narysowanym drzewem. Król wziął ją do ręki przyglądając się uważnie.
- Lecznicze drzewo? Loki to... - zaczął, ale mu przerwałem.
- Nie, to nie jest tylko legenda. Wiem, że wiesz gdzie ono jest, ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli. To jedyny ratunek dla Shar. Sino, proszę zastanów się - przekonywałem go.
Milczał przez chwilę na przemian spoglądając do książki i na mnie. Analizował coś i rozmyślał, ale nie wiedziałem co mu w głowie siedzi.
- Wiem - mruknął - to drzewo w szklarni zamkowej. Magiczne. Zawsze zielone, kwitnące, pełne życia. Tak, to one. Jestem pewien - spojrzał na mnie z oczami przepełnionymi nadzieją.
- Musimy znaleźć Naomi - rzekłem i oboje popędziliśmy w kierunku, gdzie ostatni raz ją widziałem.
Wparowaliśmy do biblioteki jakby nas asgardzkie wojsko goniło. Rozejrzałem się pośpiesznie, ale nigdzie nie zobaczyłem bogini. Już mieliśmy się wracać, ale coś mnie zatrzymało.
Wszedłem głębiej do pomieszczenia. Powoli jakby zahipnotyzowany kierowałem się ku stoliku, przy którym siedziałem wcześniej. Wtedy ją zobaczyłem.
Leżała nieprzytomna na ziemi za stołem. Serce mi zamarło. Jestem pewien, że zbladłem jeszcze bardziej niż byłem normalnie.
- Musimy się pośpieszyć - przełknąłem głośno ślinę. Kucnąłem i wziąłem ją na ręce. - Nie mamy czasu - rzekłem odwracając się do króla.
CZYTASZ
Stracone Wspomnienia |Loki|
FanficJestem Shar lub Victoria Peters. Jak kto woli. Moja przeszłość jest tajemnicą, zagadką nie do rozwiązania, labiryntem bez wyjścia. Po dwóch latach mieszkania na Midgardzie i walczenia z nocnymi koszmarami przeszłość, której najzwyklej w świecie nie...