¦32.¦ Świat zewnętrzny stoi otworem!

159 20 19
                                    

— Jak mogłaś?! — Itami podnosi się oburzona. — Jak mogłaś?!

— Co mogłam? — Patrzysz na nią skonfundowana.

— Nie ma typa pięć miesięcy, a kiedy wraca, ty zdajesz sobie z rwącego się w jego kierunku serca i gdy już stoicie wtuleni w siebie w promieniach oczojebnego słońca, mówisz mu jak bardzo go kochasz, ryczysz ty, ryczy widownia, a potem z buta, bo jaką mamy misję! — Żywo gestykuluje, a Ty na jej słowa odwracasz wzrok zarumieniona.

— Nie mówiłam mu, że go kocham — mruczysz pod nosem, ale dziewczyna i tak doskonale to słyszy. — Chciałam mu tylko podziękować, że dzięki niemu zobaczyłam słońce.

— Skąd w ogóle ten pomysł ze słońcem? — Siada spokojnie w fotelu i patrzy się na Ciebie z wyczekiwaniem. — Tak nagle z tym wyjechałaś i wcale nie można było poczuć, że rzeczywiście chciałaś je zobaczyć.

Wzdychasz poirytowana. Poprawiasz swoją pozycję i spoglądasz wprost w czerwone tęczówki rozmówczyni.

— Odkąd poznałam prawdę, w mojej głowie zaczęły pojawiać się przebłyski z tego okresu, kiedy siedziałam w piwnicy Orochimaru.

— To źle brzmi.

— Nie tylko brzmi — zapewniasz. — Było ciemno, wilgotno, siedziałam głodna i każdego dnia obiecywałam sobie, że jeśli to ja nie będę następna, to się zabiję.

— Wciąż żyjesz.

— Nie było czym się zabić.

— Ough.

— Nie mów tego takim tonem, jakby to była jakaś strata.

— Ale jest.

— Dzięki, poczułam się mocno dowartościowana — odpowiadasz poirytowana.

— Nie ma za co. — Uśmiecha się.

¦~¦~¦~¦

— W ciągu ostatnich kilku miesięcy przebywałem w Konohagakure jako szpieg. — Kabuto poprawił okulary. — Jestem zarejestrowany tam jako ich shinobi rangą genin. Wykonywałem drobne misje, aby nie rzucać się w oczy. Ostatnio organizowany był egzamin na chūnina, po którego drugim etapie zrezygnowałem, więc znów stałem się ninją do wykonywania zleceń. Jednym z nich jest ochrona trójki mieszkańców Otogakure, chcących zobaczyć trzeci etap egzaminów w tym roku, ponieważ walczyć będzie pożądany przez publiczność Sasuke Uchiha.

— Kto? — spytałaś, jeszcze czerwona po swoim wcześniejszym odpale.

— A ciebie jeszcze trzeba doinformowywać, uhh. — Shikai załamał się mentalnie. Fusagaru uśmiechnął się szeroko.

— To ten, byli sobie Uchiha, taki prestiżowy klan, ale był taki jeden rodzynek, który nie pasował, więc ich wszystkich zabił-

— I to jest Sasuke?

— Nie, co ty, jego zostawił i-

— Fusagaru, ty się nawet nie bierz za tłumaczenie. — Lodowiec westchnął cierpiętniczo, a Ty zrozumiałaś to jako: za jakie grzechy muszę się z wami wszystkimi użerać, idioci?

— Nie jest to ważne — powiedział Kabuto, powstrzymując się od uśmiechu do swoich myśli. — Wystarczy ci wiedzieć, że jest on ostatnim członkiem potężnego, a co za tym idzie, sławnego klanu Uchiha.

— Ou — mruknęłaś. Spodziewałaś się jakiejś rewelacji, a tu taki ocalały. Doszłaś do wniosku, że ta sytuacja coś Ci przypomina.

¦~¦~¦~¦

Medyk ¦ Kabuto x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz