~35~

1.9K 67 15
                                    

*JungKook P.O.V*

Wreszcie w Seoulu. Kocham to miasto ale i tak samo je nienawidzę. Nie ważne dlaczego.

Nie zwlekając zamówiłem pośpiesznie taksówkę aby udać się do dormu, a potem do Rosé.

Gdy już byłem w swoim pokoju zobaczyłem kopertę. Podeszłem i otworzyłem ją. Był tam list...
Drżącymi rękami chwyciłem list i zacząłem czytać.

Drogi Jeonie JungKooku!

Było tyle wspaniałych chwil... Moim marzeniem było spotkać być na waszym koncercie. Nawet nie śniłam, że was poznam. To jak się do siebie zbliżyliśmi, to jak troszczyłeś się o mnie... - nie zapomnę. Dziękuję za to, że mogłam być z tobą. Dziękuję za każdy dzień kiedy byłam z tobą. Równocześnie przepraszam i życzę szczęścia - kolejny raz- na nowej drodze życia. Może długie bycie razem nie było nam pisane? Sama nie wiem. Ty gwiazda - a ja? Ja totalnie z innego świata.

Zapewniam cię, że nigdy się nie spotkamy. Mnie już w Seoulu zapewnie nie ma kiedy czytasz ten list. Jadę tam gdzie mnie nie znajdziesz.

Żyj w spokoju razem z JiHyo.
Twoja Rosé.

Jezu co ja narobiłem... Jaki ja jestem głupi...
Teraz muszę się udać do jej mieszkania... No boże co ja wygaduje jej już tam nie ma. Muszę iść do Jina może on coś wie. Był dla niej tak jakby przyjacielem.

Zszedłem na parter i udałem się do kuchni. Jest świeżo po remoncie. Tak jak sobie Jin wymarzył, bo to przecież jego królestwo.

-Cześć Jin możesz powiedzieć mi co z Rosé, gdzie ona jest? Błagam. - powiedziałem błagalnie.

-Jedź na lotnisko. Wejście na pokład numer 7. - powiedział tylko tyle na co porwałem tylko szybko telefon i wyszłem z dormu.

Biegłem ile sił na najbliższy postój taksówek aby szybko się dostać do miejsca docelowego. Gdy już złapałem jedną powiedziałem tylko "lotnisko, byle szybko". Gdy już byliśmy na miejscu rzuciłem taksówkarzowi dużą sumkę i wbiegłem na teren lotniska jak poparzony i kierowałem się w wskazane przez Jina miejsce.

Gdy już tam się znalazłem bacznie zacząłem wypatrywać jej.
Tak! To napewno ona. Jest już po odprawie. Kieruje się na pokład. Nie to nie może tak się skończyć. Krzyknąłem.

-Rosé!!!

Ale ona tylko się odwróciła. Rzuciła mi pełne podziwu spojrzenie ale gdy usłyszała, że samolot już szykuje się do startu udała się w stronę wejścia na pokład.
Widząc to rzuciłem się na kolana i zacząłem płakać. Normalnie z moich oczu wydostał się wodospad, aż sam sobie się dziwię. 
Nie obchodzili mnie ludzie wokół mnie po prostu musiałem dać upust łzą, złym uczucią, które mnie teraz ogarniały.

Straciłem ją... Nie odzyskam jej już. Gdzie ona jest? Nie wiem. Chociaż jakbym chciał to się nie dowiem.

*time skip*

Już minął już jakiś czas  od zniknięcia Rosé.
Nadal nie radzę sobie z samym sobą. Mało jem i mało śpię. Mój wkład w zespół jest tak mały jak ziarno gorczycy.
Członkowie zespołu nie wiedzą co zrobić aby moja sytuacja się zmieniła.

Nikt inny nie jest w stanie tego zmienić...
Tylko ty - Rosé.


~Mystery Boy~ JK Snapchat		   [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz