- Zostańcie tutaj - nakazał mężczyzna.
- Ale Kornel...
- Kocham was - zdenerwowany przytulił nas do siebie, składając czuły pocałunek najpierw na moim czole, a zaraz potem na czółku dziecka.
- Kornel... - powiedziałam zdławionym głosem, ale ten zdążył już wyjść z pokoju, zostawiając nas same. Zwróciłam się ku płaczącej dziewczynce, jednocześnie tuląc ją do siebie i głaszcząc po pleckach - Csiiii, nie płakusiaj...
Chodziłam po pokoju, nerwowo oczekując jakiegokolwiek sygnału z dołu. W końcu udało mi się uspokoić Lilcię, którą zaraz owinęłam jej kocykiem. Brak odzewu ze strony Kornela zaniepokoił mnie do tego stopnia, że koniec końców zdecydowałam się wyjść na korytarz.
- Kornuś, Boże święty! - usłyszałam - Zwariowałeś?!
Powoli zeszłam po schodach, nasłuchując wydawać by się mogło znajomego głosu.
- Do matki z bronią?!
- Mamo... - jęknął Zieliński - Chcesz, żebym dostał przedwczesnego zawału?!
- Wypluj te słowa!
- Skąd ty się tutaj w ogóle wzięłaś? - zapytał już trochę spokojniejszy.
- Jak to skąd? - oburzyła się - Już nie wolno mi własnego syna odwiedzić?
- O pierwszej w nocy?
- Oj no, autobus miał opóźnienie... - wyjaśniła - A ten wazon to ja ci zaraz posprzątam.
- Dobrze, ja go posprzątam - westchnął - A ty idź rozpakować walizki...
- A... ta twoja Łucja dalej tutaj mieszka? - chrząknęłam, co nie uszło ich uwadze - oboje obrócili się w moją stronę.
- O mój Boże - starsza kobieta natychmiast ruszyła w moim kierunku. Dotknęła kocyka okrywającego Lilcię i z uśmiechem popatrzyła na jej twarzyczkę przytuloną do mojego ramienia - Ile ten cud ma?
- Trzy tygodnie - powiedziałam z nieufnością.
- Jak ma na imię?
- Lila.
- Jak pięknie - ucieszyła się.
- Po mojej mamie - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Kornuś, a my z ojcem kiedy doczekamy się wnuków? - zwróciła się do mężczyzny, na co ten popatrzył na nią zmieszany, a zaraz potem na mnie.
- Mamo...
- No co?
- Nie wiem... - westchnął zmieszany - Nie rozmawialiśmy z Łucją na ten temat...
- W takim razie powinniście się pośpieszyć... - zmierzyła mnie wzrokiem. Nie musiałam za wiele myśleć, by zrozumieć, że była to aluzja co do mojego wieku.
- Mamo!
- Oj no, tak mi się wymsknęło - wzruszyła ramionami - Słuchajcie dzieci. Chciałam was przeprosić - na te słowa moje oczy otworzyły się szerzej i od razu skierowały na równie zaskoczonego Zielińskiego.
- Kornuś, szanuję twój wybór. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Skoro kochacie się to pozostaje mi tylko czekać na zaproszenie na wasz ślub - rozłożyła ręce w geście bezradności.
- Cieszę się, że to mówisz - uśmiechnął się, stając za mną i obejmując nas do siebie.
- Oczywiście, nie w sensie fizycznym! - dodała - Bo to dopiero po ślubie!
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
Hayran KurguPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...