Od znalezienia dziewczyny w lesie minął tydzień. Jak się okazało smierciozerca i tak wymazał jej pamięć.
Minął mi on spokojnie i dużo się nauczyłam.
O godzinie 16 w wielkiej sali ma się odbyć spotkanie. Dumbeldore chce nam coś ogłosić.
Miałam jeszcze pół godziny, wiec udałam się do naszego dormitorium. Na kanapie siedziała Hermiona, przesiadłam się do niej i rozmawiałyśmy aż do 16 i udałyśmy się razem na spotkanie. Usiadłyśmy oczywsicie obok Harrego i Rona, którzy akurat śmiali się z jakiś głupich dowcipów.
- Witam wszystkim, bardzo się cieszę, że udało wam się dotrzeć.- zaczął Dyrektor- otóż uciskanym ogłosić coś bardzo ważnego. Od wielu lat nie udawało nam się tego przeprowadzić. Natomiast w tym roku, w naszej szkole odbędzie się turniej trojmagiczny.
Nagle wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Spojrzałam się na Harrego wzrokiem ,, a nie mówiłam".
- Odwiedzą nas dwie inne szkoły, z których zostanie wybranym po jednym kandydacie. W naszej szkole również się to tak odbędzie. Wybraniec musi mieć ukończone 17 lat. Nazwiska zgłaszajcie do czary ognia, która będzie stała w tym pokoju przez najbliższe 2 dni. Życzę wszystkim powodzenia, a teraz smacznego!
- Słyszałaś? Nie wybiorą mnie, nie mam skończonej siedemnastki.
- Harry nie wiem jak, ale weźmiesz udział w tym turnieju, widziałam to. Widziałam cedrika z starszej klasy, ciebie, wysokiego potężnego chłopaka z ciemnymi włosami, wyglądał jak wiking, drobna blondyneczkę w niebieskiej sukience, bruneta stojącego tyłem i ciebie obok nich.
- Może stałem tam przypadkowo.
- Nie sądzę... - powiedziałam cicho i zaczęłam jeść.
Po uczcie wszyscy zebraliśmy się przy czarze, to właśnie ją widziałam w mojej wizji. Oczywiście nagle zrobiło się głośno, gdy do sali wszedł Cedrik i wrzucił kartkę ze swoim nazwiskiem. Wszyscy wiwatowali.
Ron próbował wrzucić swoją, ale odrazu go tarcza obronna odrzuciła na drugi koniec sali, która była wielka. Naprawdę wielka. Wszyscy oczywiście w śmiech.
- Kiedy mają przyjechać ci goście ? - zapytałam hermiony
- Jutro rano, już nie mogę się doczekać. Jestem tak podekscytowana. Na jej słowa Ron rzucił jej dziwny wzrok. Oczywiście był w niej zakochany, ale jedyne co potrafił robić to wciąż ją obrażać i się kłócić.
W tym momencie zobaczyłam Draco patrzącego na to wszystko z zażenowaniem. Nie wyglądał jakby chciał być wybrańcem, raczej jakby się z tego śmiał. W sumie.. jak z wszystkiego.
Z wiedzą, że to wszystko się zacznie jutro i pewnie będzie duże zamieszanie, poszłam na błonie. Usiadłam przy wielkim drzewie i po prostu patrzyłam w niebo. Potrzebowałam wyciszenia i chwili tylko dla siebie.
- Mogę?
Usłyszałam nagle znikąd znajomy mi głos.
- Co ty tu robisz?
- Chyba to samo co ty, musiałem trochę odpocząć od tego całego zgiełku.
To Draco, ale nie taki jak zawsze, inny, taki wyciszony.
Była już jesień, wiec to popołudnie nie należało do najcieplejszych. Wyczarował koc, który mi podał, a ja się nim otuliłam.
- Robią straszna szopkę z tego wszystkiego, nie sądzisz?
- Zawsze jakaś forma rozrywki dla nich, ale mnie to raczej nie kręci. Zreszta nie mam jeszcze 17 lat.
- No tak, ja też. Mam 16 urodziny w lutym, a ty?
- Ja w sierpniu, też 16.
- No tak, w końcu chodzimy na te same zajęcia- powiedział wracając już do bycia cwaniaczkiem
- Śmieszne... jednak jak spotkaliśmy się wtedy pierwszy raz w sklepie, byłam pewna, że jesteś starszy.
- Oh tak? Dlaczego?
- Nie wiem, może przez wzrost? I arogancję ?
- Nie przesadzaj, nie jestem taki arogancki... wtedy się zdenerwowałem przez różdżkę. Jednak już się dogadaliśmy i mam nową. Mój ojciec musiał wkroczyć do akcji, bo ten starzec nie chciał... dobra mniejsza z tym.
- Yhym... ten ,, starzec" był dla mnie bardzo miły.
- No tak dla ciebie.- sytuacja trochę zgęstniała, nie rozumiem jak może być taki obojętny na uczucia innych- Niewazne.
- Często tu przychodzisz?
- Zawsze, gdy mam na to czas. Warto czasem odpocząć od nauki. A to moje ulubione miejsce na terenie szkoły. To drzewo za każdym razem wyglada inaczej, a gdy poświecisz mu wystarczająco dużo uwagi...
- Porozmawia z tobą.
Draco się zdziwił, ze o tym wiedziałam, ale równie często przesiadywalam tu w swoim wolnym czasie. W tym momencie ukazało się na drzewie wyryte serduszko, a w nim W+ M.
- Żartujesz sobie?- powiedziałam do Draco
- Nie, drzewo robi co chce.
- Moje imię pisze się przez V, wiec przykro mi to nie ja.
Draco zaśmiał się pod nosem i powiedział: A ja nie mam imienia na M, spokojnie.
Mimo, że czułam się dosyć niezręcznie, uśmiechnęłam się na te słowa.
W tym momencie W zamieniło się na G.
- Hmm.. a teraz masz jakiś pomysł?
- Nie mam pojęcia.
- Granger?
- Jasne! Mugolak...
- Poważnie? Poważnie Draco?
- No... nieważne, sory.
Spojrzałam na niego i podniosłam brew z zdziwienia. Sory może nie jest najlepszymi przeprosinami, ale z ust Draco to już duży krok.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, aż zaczęło się robić na prawdę chłodno i udaliśmy się do zamku.
- No to cześć.
- Czekaj- powiedział szybko Draco- Dzięki, że odwiedziłaś mnie w szpitalu, to miłe. Przepraszam, że tak zareagowałem.Ja na to jednak tylko się lekko uśmiechnęłam i odeszłam.
CZYTASZ
Magiczne zaklęcia i jak ich używać
FanfictionJak Amerykanka poradzi sobie w szkole magii i zaklęć w Anglii? Jak poradzi sobie ze swoim przeznaczeniem i przeszkodami, które na nią czekają ? Przekonajcie się...