złote kłosy
Słońce wędrowało powoli po niebie tą samą drogą co zawsze, będąc coraz wyżej i wyżej. W trawie już nie można było dostrzec odbijających światło pojedynczych kropel rosy. Ptaki śpiewały, powiewał lekki wiaterek i Sicheng mógłby czerpać z tak ładnej pogody jakąś przyjemność, gdyby nie odczuwał okropnego zdenerwowania, wiercącego dziury w jego żołądku. Siedział skulony na leżaku na tarasie i rozglądał nerwowo dookoła w poszukiwaniu znajomej czupryny, wyglądającej ze słoneczników czy też zbóż. Z jednej strony cieszył się, że niebiosa pobłogosławiły jego umysł, dając błyskotliwą pomysłowość, dzięki czemu spędzi z Yutą trochę czasu w przyszłej bądź dalszej przyszłości, jednak z drugiej co zrobi, gdy zabraknie im tematów do rozmowy? Siedzenie w ciszy nie wchodziło w grę, ponieważ Japończyk mógłby uznać go za nudziarza bez ciekawego życia oraz z brakiem jakichkolwiek doświadczeń. O pogodzie czy pięknie wsi również nie chciał się rozwodzić, gdyż chłopak miał oczy i wiedział to wszystko doskonale.
Sicheng westchnął, podpierając podbródek na wierzchu dłoni. Poczucie czarnej melancholii uderzyło w niego niczym grom z jasnego nieba. Jeszcze niedawno prawie skakał z radości, a teraz jedyne czego chciał to schować w najciemniejszym kącie domu, by nikt go nie widział i przeczekać tym samym do końca wyjazdu. Skarcił w duchu swoje głupie serce, że zaczyna bić szybciej w stosunku do osób będących najczęściej nieosiągalnymi uczuciowo, a Yuta powoli wchodził w taki krąg. Może ma dziewczynę?, myślał Chińczyk, tylko bardziej pochmurniejąc, a ja tylko robię sobie nadzieję. Mimo tego istniało pewne małe światełko, rozgrzewające wnętrze Sichenga, mianowicie dotyk dłoni Japończyka na jego włosach oraz ciepły ton głosu. Niby drobne gesty, jednak zapadające w pamięci na długo.
Wstał i począł chodzić po tarasie tam i z powrotem, to krzyżując lekko spocone ręce na klatce piersiowej, to biorąc je do tyłu albo puszczając wzdłuż ciała. Miał wrażenie, że ma gorączkę przez ciągłe, odczuwane tylko przez niego, zmiany temperatury.
— Oszaleć można — mruknął do siebie, w końcu wbijając rozbiegany wzrok prosto w deski, jednak nie na długo.
— Przez co?
Sicheng podskoczył jak oparzony, patrząc ze strachem w oczach na stojącego na schodach Doyounga, który uśmiechał się jednym kącikiem ust oraz miał przymrużone oczy. Wyglądał jakby już wszystko doskonale wiedział i nie trzeba mu było niczego tłumaczyć bądź wyjaśniać. Zdjął rękawiczki, by rzucić je obok siebie i usiadł na jednym stopniu, opierając plecy o drewnianą balustradę.
— Mówiłem o pogodzie... jest strasznie gorąco — rzucił bez głębszego zastanowienia Chińczyk, zaczynając mimowolnie wachlować się dłonią. A dzisiaj rzeczywiście było dość ciepło. Doyoung wydał z siebie długie mruknięcie, jakby nad czymś głęboko myślał.
— A może — zaczął powoli i bez przerywania kontaktu wzrokowego, odnalazł dłonią leżące na stopniu wyżej rękawiczki — miałeś na myśli kogoś?
Na twarzy Sichenga wykwitł zupełnie niechciany delikatny rumieniec, robiąc z niego jedną z tych najbardziej przewidywalnych dla czytelników postaci w historii. Nie musiał już odpowiadać twierdząco bądź przecząco na niespodziewanie zadane pytanie, nie musiał w ogóle otwierać ust czy kiwać głową, żeby jakoś się wytłumaczyć. Czerwony kolor na policzkach powiedział zdecydowanie zbyt wiele, wyręczając go i tym samym również ratując od łamania języka licznym jąkaniem. Poza tym Doyoung wyglądał na kogoś, kto kłamstwo potrafi wyczuć na odległość. Chociaż...?
— No dobra, masz mnie. Moja siostra czasami potrafi niesamowicie szybko zdenerwować i tak też było przed chwilą. — Wspaniałomyślny Sicheng po raz kolejny w ciągu tych paru dni błyskotliwie wykorzystał swoją wyobraźnię, znowu wymyślając w miarę, przynajmniej według niego, wiarygodną historyjkę. Przypomniał sobie, że w którejś kieszeni spodenek trzymał telefon, który oczywiście wyjął i pomachał nim w kierunku chłopaka dla potwierdzenia swoich słów. — Dzwoniła do mnie.
CZYTASZ
❝summer colors❞
Fanfiction- historia pewnej dwójki młodych ludzi podczas tego jednego lata, które naprawdę miało być gorące oraz pełne wrażeń ship: yuwin; tags: comedy, romance, korean village, but still polish, slice of life, no angst, maybe a lot of fluff, yuta as a hot fa...