0

537 60 57
                                    


Siedziałam sama w domu. Spokojnie relaksowałam się oglądając telewizje i jedząc chipsy. Moi rodzicie wyszli do pracy, a ja zostałam w domu, udawałam przeziębienie.

Siedziałam wygodnie na kanapie i oglądałam Trudne Sprawy. Po mojej prawej znajdował się balkon z roślinami taty, a po mojej lewej reszta mieszkania. Z mojego siedziska nie widziałam za dużo w głąb pomieszczenia, bo przesłaniała mi go szafa.

kiedy usłyszałam jakiś odgłos w moim mieszkaniu, zdziwiłam się. Wychyliłam się nieco w lewo widząc tylko ciemność ale szybko wróciłam do TV myśląc, że to pewnie jeden z moich zjebanych obrazów które spadały zawsze w nieodpowiednim momencie.

Głos. Usłyszałam kogoś głos.
Ściszyłam szybko telewizor. To dziwne. Wszystkie okna były pozamykane. Siedziałam w ciszy na kanapie i wsłuchiwałam się w pustkę.

Little te-hee

Nie miałam odwagi wstać z kanapy. Dźwięk w telewizji był wyłączony, a okna pozamykane.
Ktoś był w moim domu.

Wtedy znowu to usłyszałam.

Bit a little te-hee

To coś było blisko. Bliżej niż wcześniej. Cala zesztywniała nie mogłam się ruszyć. Położyłam trzęsące się ręce na kanapie. Usłyszałam ciche kroki w moim kierunku. Na drewnianych posadzkach ktoś powoli szedł w moją stronę.

Oblewał mnie zimny pot. Bałam się spojrzeć w lewo, albo choćby ruszyć, krzyknąć.
Powoli przekręciłam głowę tę stronę, spodziewając się najgorszego.

Kilka kroków ode mnie, zza szafy, wyglądała na mnie karykaturalna, biała twarz. Miała nieproporcjonalnie mały nos, wydatne kości policzkowe i przerażające, przekrwione i niemrugające oczy. Patrzyły się na mnie malutkimi źrenicami.
Jego okropna, brzydka ręka zaciskała się na mojej szafie. Była zżółknięta.

Kspsnqlsizjj?

Zapytał się mnie. Emanowało z niego dziwne zło, sama jego obecność mnie przerażała.

Nagle odkleił się od szafy.Zaczął sunąć w moją stronę. Na szafie pozostał lepki ślad. Miał wychudzone ciało. Spod białej koszuli wystawały pary żeber. Jego skóra tak opinała kości, ze prawie pękała. Lewą nogę ciągnął za sobą. Był już tak blisko mnie, ze czułam jego odór i widziałam jego nos po operacji plastycznej. Sączyła się z niego ropa.

Nagle ktoś przekręcił klucz w zamku. Gdy mrugnęłam, jego już tam nie było.

Moja mama weszła do salonu. Zapytała się, co mi jest, bo byłam cała blada i roztrzęsiona. Mrowiło mnie całe ciało, i nie moglam opanować drżenia rąk. Rodzicielka przyłożyła mi dłoń do czoła i stwierdziła że mam gorączkę.

Powoli wyjrzałam znad kanapy. Na podłodze, pod moimi stopami leżała mała karteczka, a na niej napisane :

Zawszę tu będę.

Od tej pory zawsze czułam jego obecność w moim domu, nawet kiedy oprócz mnie ktoś w nim był. Gdy szłam do pokoju bałam się, że spojrzy na mnie zza drzwi. bo któregoś dnia mogło się tak stać. Znowu moglam go spotkać.

Michael Jackson zawsze widzi. Zawsze.

***
To naprawdę straszny typ.
Podoba się = zostaw gwiazdkę ;}

Creppypasta o Michaelu Jacksonie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz