𝐀 𝐭𝐲 𝐧𝐚𝐝𝐚𝐥 𝐧𝐚 𝐯𝐢𝐚𝐠𝐫𝐳𝐞.

461 43 80
                                    


Dla Felixa dokładnie każdy dzień jest gorszy od poprzedniego, ta sama praca, ci sami ludzie. To samo codziennie zło i udręka, znoszenie upokorzeń i problemów tego świata. Może trzeba było się zabić w tym wieku życia, kiedy samobójstwo jest usprawiedliwione nieodwzajemnioną miłością ... albo jedynką z majcy?

Ten dzień miał być również tragiczny jak każdy inny, człowiek może się spodziewać czegoś złego, a i tak wstanie z łóżka. Wystarczy, że będzie trzeźwy, a dla Felixa zdrowe myślenie jest naprawdę dużym wysiłkiem . Jak zwykle zaspał, mozolnie ale wyjątkowo szybko, jak na niego, przygotował się do pracy. Oczywiście przepicie kaca wygazowaną Muszynianką do przyjemnych doświadczeń nie należy. W pośpiechu, walnięcie małym palcem o kant stołu, żałośnie typowe. Wypicie resztki zimnej kawy, która już dwa dni temu trafiła do zlewu. Pusta lodówka, niewyprasowane ubrania, ogromny syf w całym mieszkaniu i nieopłacone rachunki (oblane, no właśnie czym? ... to chyba kefir). Codzienność Felixa można porównać do ognistej biegunki, przez jakiś czas jest fatalnie, a później zaczyna robić się lepiej tylko po to by koszmar znów powrócił 👍.
W miarę ogarnięty pobiegł na parking mówiąc w kółko ,,kurwa, kurwa, kurwa, znowu się spóźnię, kurwa". Gdy wsiadł do swojego samochodu, zdenerwowany faktem, że przez jego (za) długą podróż jego stan konta nie powiększy się nawet o jedno zero na końcu, włożył kluczyki do stacyjki pojazdu, ale jak na złość, ten nie chcial odpalić.

- Trzeba było wziąć cię w pakiecie, simsonie jebany - wymruczał zirytowany, próbując na siłę odpalić swój wóz. Sfrustrowany walnął z całej siły w kierownice, a auto w magiczny sposób odpaliło. A może ten dzień będzie lepszy i Felix okaże się być nowym Brucem Wszechmogącym?

Z piskiem opon wyjechał z parkingu i popędził w stronę biura. Wyobraź sobie złość jaka towarzyszyła naszemu bohaterowi, kiedy ten jechał za jakimś dziadkiem co ma pewnie osteoporozę i naciśnięcie mocniej na padał może spowodować u niego złamanie nogi.

- NO RŻNIJ DZIADEK ZAWORY SPÓŹNIĘ SIĘ!!! - głośno krzyknął na kierowcę przed sobą, który pewnie jest głuchy i tego nie usłyszy.

- I TAK JESTEŚ SPÓŹNIONY DEBILU! - Krzyknął jakiś kierowca czerwonej Testarossy z drugiego pasu. No tak, skutki wrzaszczenia przy otwartym oknie.

Po męczących 30 minutach jazdy, w końcu dotarł pod ogromny biurowiec. Wziął pod ramię swoją tanią teczkę i pobiegł w stronę wejściowyjścia. Chłopak zwolnił tempo i poprawił koszule w raz z włosami, widząc innych zadbanych pracowników. Starając się nie zwrócić na siebie uwagi, wszedł do windy i wybrał odpowiednie piętro. Przez szklaną ścianę szyby ujrzał główny hol, po co komu fontanna wewnątrz budynku? No wtf.

Bardzo (nie) wyczekiwane piętro pojawiło się na panelu, drzwi się otworzyły, a Felix ostatni raz poprawiał koszulę i poszedł do swojego wydziału (?). Będąc już w pomieszczeniu przejechał butami po brudnej wykładzinie i ruszył do swojego biurka. Usiadł przy swoim miejscu i zobaczył to co widzi codziennie od trzech lat, zdjęcie śmiejącego się kota na biurku.
Już miał zacząć rozkładać swoje papiery, ale jego zamierzoną czynność przerwał jego szef. Nawet taki typiarz potrafi zaskoczyć, udało mu się unieść swoją dwustu kilogramową dupę ... To zdecydowanie zły znak.

- LEE FELIX! GDZIE TE PAKIETY CO MIAŁEŚ JE ODDAĆ 5 DNI TEMU! - Krzyknął jeszcze głośniej niż ten typ od ferrari. Momentalnie cały ruch w pomieszczeniu się zatrzymał. Totalna cisza, stopniowo przerywana przez kroki tego grubasa.
Oj ciężko mu było dojść na jednym wdechu do biurka piegowatego.
Felix zdezorientowany podniósł swoją aktówkę i cały w nerwach zaczął szukać papierów. Wyjmował całą zawartość ale upragnionych dokumentów nie znalazł.
Szef chłopaka, który wyglądał jakby miał zaraz dostać zawału, oparł się o stół przed rudzielcem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 30, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A ty nadal na viagrze, Lee Felix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz