Ray przyglądał się przez okno zimowemu krajobrazowi. Dzisiaj był 31 grudzień 2050 rok. Za 15 dni skończy 18 lat i opuści sierociniec. A dokładnie mówiąc zostanie zabity abyś jakieś demony mogły go zjeść.
On od zawsze o tym wiedział. Że nie ma dla niego przyszłości. Że nigdy nie dożyje więcej niż 18 lat.
Jednak nikomu o tym nie powiedział... Nawet najbliższym przyjaciołom.
Po prostu uważał że nie warto walczyć.
Nigdy nie udało mu się by wydostać wszystkich. To było dla niego okropne uczucie.
Uczucie bezsilności.
Jedynie myśl że chociaż te krótkie życie jego rodzeństwo spędziło szczęśliwie.
A on? Czy on kiedyś czuł się szczęśliwy?
Tak. Co prawda dopiero krótko przed śmiercią poczuł szczęście ale poczuł.
Jak poczuł? A może z kim poczuł?
Z Normanem.
Poczuł z nim wszystkie możliwe uczucia. Jego życie nabrało barw.
Właśnie wtedy czuł szczęście.
Dzisiaj miała ich pierwsza rocznica związku.
Więcej ich już nie będzie.
Ray o tym dobrze wiedział że ich związek zakończy jego śmierć i starał się z tym pogodzić ale nie mógł.
Jak już raz poczuł szczęście nie chciał go tracić. Nie chciał tracić Normana.
Ray cicho westchnął.
To były ostatnie chwile jego życia.
Niezależnie jak bardzo się na nie przygotowujesz one zawsze bolą.
Oparł głowę o szybę. Nie umiał już tego opanować. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
- N-norman... J-ja nie chcę... - cicho łkał.
Nawet nie zauważył że ktoś stał przez cały czas obok niego.
- Płacz jest do ciebie nie podobny Ray. - usłyszał jak ktoś szeptnął mu do ucha.
Był to znajomy głos.
- Norman!... - Czarnowłosy wytarł łzy i odwrócił się do niego- Jak długo tu jesteś?
- Dłużej niż ci się wydaje. - Białowłosy lekko się uśmiechnął. - Poza tym... Nie zapomniałeś o czymś kochanie?
- Nie martw się, doskonale o tym pamiętam...~ - przyciągnął go do siebie.
- Cieszy mnie to...~ - pocałował go lekko w szyję na co Ray cicho mruknął. - Wiesz... Chciałbym zrobić coś wyjątkowego w tą sylwestrową noc...~
Ręka Normana powędrowała na udo czarnowłosego. Wtedy ręka Raya powędrowała na pośladek niebieskookiego.
- Ja jestem na górze. - Norman spojrzał się na niego wręcz władczym wzrokiem.
- Ah tak?~ To się jeszcze okaże~ - Ray delikatnie wsunął rękę pod jego spodnie.
Białowłosy cicho się zaśmiał.
- Ah to tak chcesz się bawić?~ No to zapraszam do łóżka~ Przekonajmy się kto tu rządzi~
Ray zamierzał powalić go na łóżko jednak Norman był szybszy.
Popchnął go na łóżko, zawisając nad nim natychmiastowo.
Czarnowłosy nie zamierzał tak łatwo się poddać. Wsunął swoją nogę między jego nogi i zaczął pocierać o jego krocze.
Niebieskooki cicho jęknął. Ray korzystając z okazji, że Norman się rozproszył, złapał go za nadgarstki i pociągnął tak aby teraz on zawsiał nad nim.
- Teraz jesteś na mojej łasce~ - zaczął mocno pocierać nogą o jego krocze.
- A-ah... Widzę że nie zamierzasz się poddać...~ Ale muszę cię zmartwić~ Zawsze byłeś słabszy fizycznie ode mnie~ I nadal tak jest~ - Norman bez problemu odsunął się od niego i mocno go przycisnął do łóżka.
Ray próbował się wyrwać ale białowłosy za mocno go trzymał. Ledwo mógł się ruszyć.
- Wygrałem~ - uśmiechnął się triumfalnie.
Bez większego problemu przytrzymywał go jedną ręką a drugą rozbierał. Czarnowłosy nie zależnie jak bardzo próbował nie mógł uwolnić się z jego żelaznego uścisku.
Tymczasem Norman rozebrał już go do naga. Rozkraczył jego nogi i wsunął w niego dwa palce.
- N-nagh... - Ray odwrócił głowę w drugą stronę.
- Patrz się na mnie. - przyciągnął jego twarz siłą. - Lubię patrzeć na przegranego.
- A-ahg... Z-zamknij się... H-ha... - Czarnowłosy mocno odczuwał każde przyspieszenie. Głośno pisnął kiedy wsunął w niego trzeci palec. Zaczęło go boleć.
- Oj nie martw się~ Po jakimś czasie przyzwyczaisz się do tego uczucia~ -Norman z każą chwilą co raz szybciej poruszał palcami.
Tymczasem Ray poza bólem zaczal czuć jak lekko się rozluźnia. To było całkiem przyjemne uczucie.
Niestety rozluźnianie się zajmowało naszemu przegranemu dość długo.
Na tyle długo że niebieskooki zaczął się nudzić.
- Wiesz kochanie już wystarczy~ - wyjął z niego palce.
- Ha... Masz cholernie długie palce... - Ray cicho dyszał.
- Wiesz nie tylko one są długie~ - Norman zsunął z siebie swoje spodnie.
Wtedy czarnowłosy zaczął rozpłaczliwie się wiercić.
- Cz-czekaj j-ja n-nie j-jestem g-gotowy na coś takiego!
- Oj już spokojnie~ Na początku zawsze boli~ - Białowłosy założył jego nogi na swoję ramiona i wszedł w niego.
W oczach Raya pojawiły się łzy.
- Łzy przegranego~ To najlepszy dowód na to że ja tu rządzę~ - Norman zaczął głaskać go po policzku- Spokojnie. Powiedz mi kiedy będzie lepiej.
Czarnowłosy pokiwał lekko głową na tak. W końcu po jakimś czasie ból lekko ustąpił.
- N-norman możesz już zacząć... - powiedział cicho.
Wtedy niebieskooki zaczął się w nim ruszać. Ray na początku próbował tłumić jęki ale końcowo mu się nie udało. Jego ruchy były szybkie, ostre i głębokie. Chłopak miał wrażenie że rozwali go tak od środka. Mimo to było to całkiem przyjemne. Z każdym ruchem coraz przyjemniejsze.
- I jak kochanie?~ Przyjemnie?~ - Norman z każdą chwilą przyszpieszał swoje ruchy.
- A-ah... N-nawet n-nie wiesz j-jak h-ha...
Z każą chwilą było coraz lepiej. Ray miał wrażenie że za chwilę się spełni.
- Ah! N-norman J-ja! Ha! Z-zaraz! - głośno jęczał.
Białowłosy od razu zrozumiał o co mu chodzi. Ostro przyszpieszył swoje ruchy.
Ray doszedł z głośnym jękiem a jego ukochany chwilę później. Obydwaj upadli na łóżko głośno dysząc.
- Kocham cię Ray- Niebieskooki mocno go przytulił.
- Też cię kocham Norman - powiedział mocno się w niego wtulając.
To były najpiękniejsze dni jego życia.
Te dni trwały jeszcze 15 dni.
Gdy nadszedł ten dzień nikt nie widział jaki los go spotka. Przyrzekał wszystkim że kiedyś się spotkają. W jakimś sensie to była prawda. Spotkają się po drugiej stronie.
W końcu Ray poszedł razem z mamą w kierunku bramy. Tymczasem Norman obserwował ich przez okno.
- Żegnaj Ray... Na zawsze... - nawet nie zauważył kiedy zaczął płakać.---------------------------------------------------------
Dzień dobry tutaj wpół do piątej :'3
No dobra mam nadzieję że wam się podobało ^^
Zostać komentarz co myślicieA ja idę spać... Chyba