Gdy zjeżdżaliśmy windą (ponieważ to była jedyna możliwa opcja) niespodziewanie usłyszeliśmy głośny trzask i po chwili poczuliśmy nagłe szarpnięcie. Winda zaczęła się treść, a grawitacja poszła się jebać. Zaraz, czy my... My spadam! To był zły pomysł, bardzo zły pomysł, że japierpapier!
[Julka]- Aaa! To był okropny pomysł!
[Ja]- Aaajajaja, nie panikujcie! Musimy położyć się na podłodze i w taki sposób może przeżyjemy!
[Kuba]- Może?! Agh, co mnie przekonało by to zrobić?!
[Julka]- To wszystko wina Wiko! Gdy by nie on to byśmy to nie byli.
[Wiko]- Ale- Ale ja nie wiedziałem, że ona pierdolnie!
[Simon]- Ugh, po prostu zróbcie to co Julia mówiła się połóżcie!
Wszystkim pomimo nieważkości położyli się na podłodze. Chyba było trzeba zrobić coś jeszcze, prawda? Ale chyba jest już za późno-
*Wyobraź sobie dźwięk uderzającej windy, ponieważ autorka nie wie jak go zaprezentować*
Wszędzie zapanowała ciemność. Ból pokrywał całe moje ciało... Nie nawidzę mojego poczucia winy. Powoli otwierałam moje oczy, usiadłam.
[Ja]- Ała co się- Ha?! Czy ktoś przeżył?!
[Simon]- Nie Onuszkiewicz, wszyscy zgineli xd.
[Ja]- Czyli wszyscy żyją..... Tak myślę....
[Julka]- Ała, w-wszy-wszystko mnie boli... Huh, zaraz jak my się stąd teraz wydostaniemy?!
[Ja]- Pewnie znajdziemy jakieś inne wyjście. Nie wiem jak wy, ale zrobiłam się głodna od tych wrażeń.
Otworzyłam plecak i wyjęłam wpół zjedzone wafle ryżowe.
[Julka]- Wafle ryżowe? Odchudzasz się?
[Ja]- Nie, po prostu je lubię. Masz jakiś problem?
[Julka]- A..... nieważne. Jestem zbyt zmęczona.
[Ja]- Chcesz?
[Julka]- Nie dzięki...
Siedząc tak na w huj zimnej podłodze i jedząc wafle, coś mi się przypomniało.
[Ja]- Ej, Julka.
[Julka]- Co...?
[Ja]- Coś mi się przypomniało.
Julka- Co?
[Ja]- Dzisiaj miałam taki dziwny sen, w którym trafiłam do pewnego miejsca i to miejsce mi je w jakimś stopniu przypomina.
[Julka]- No nieźle, prorocze sny.
Siedziałyśmy tak chwilę, aż do momentu, gdy nie uświadomiłyśmy sobie, że trójka chłopaków, która z nami przed chwilą była zniknęła. Zaniepokojone rozgladałyśmy się na wszystkie możliwe strony. Aż do momentu, gdy nie poczuliśmy czegoś.
[Ja]- Też to czujesz, czy przez ten upadek coś mi się stało?
[Julka]- Ale co?
[Ja]- No to!
[Julka]- Ale co?!
[Ja]- No kurwa borówki, jagody no wiesz.
[Julka]- O! Teraz poczułam.
Wstałyśmy obolałe i podążałyśmy za zapachem. No i znalazłyśmy nikogo innego jak trójce świętą, który postanowili sobie zapalić e-peta.
[Ja]- Aż tak się zestresowaliscie, że musieliście zapalić?
[Simon]- Ej, ja nie pale! To oni we dwójkalę palą!
[Ja]- Ta ta ta ta...
[Julka]- Myślę, że musimy sobie o czymś porozmawiać.
[Kuba]- Taa, faktycznie.
[Wiko]- Heh, to był durny pomysł by użyć tej windy.
[Ja]- Od zawsze był.
[Wiko]- No przepraszam!!! Nie wiedziałem, że to się stanie!!!
[Simon]- Wiecie co jedna rzecz mnie zastanawia... Jakim cudem my przeżyliśmy ten upadek?!
[Kuba]- O, mnie też to ciekawi. Spadliśmy no chyba z kilku dziesięciu metrów i-i-i-
[Ja]- No cóż głupi ma zawsze szczęście.
[Wiko]- Coś w tym prawdy jest heh...
[Julka]- To co teraz? Musimy znaleźć wyjście, co nie?
[Simon]- Trzeba, ale może później.
[Ja]- Dlaczego póżniej? Jesteśmy w krytycznej sytuacji!
[Simon]- Taa, ale jesteśmy wszyscy obolali przez to wszystko.
[Julka]- Serio? Ja tak się czuje zawsze gdy mam "te dni".
[Ja]- No dawajcie! Ruszcie swoje cztery litery i idziemy!
No cóż nawet z moją motywacą nie da się ich ruszyć i pewnie mają mnie no wiecie gdzie. To trzeba iść beż nich. Gdy miałyśmy już od nich odejść Kuba cóż powiedział.
[Kuba]- Ej no, ale gdzie idziecie?!
[Ja]- No nie mogę. To się pośpieszcie!
Po chwili gdy chłopaki skończyli palić, PALENIE JEST ZŁE, A ONI POJEBANI tak samo jak ja tylko, że oni tysiąc razy bardziej. Zaczęliśmy iść przed siebie, ale nie zaszliśmy zbyt daleko, gdyż poczuliśmy nieprzyjemny zapach. Nie, nieprzyjemny zapach to za słabe określenie. Smród? I to kurwa jaki! Śmierdziało tu jak by coś zdechło lub gorzej! No się nie dziwię tak naprawdę, to miejsce jest opuszczone i pewnie wyjście stąd jest bardziej skomplikowane niż sprawdzian z matmy w podstawówce.
Szliśmy dalej, ponieważ tak naprawdę nie mieliśmy innego wyboru. Smród był co raz bardziej wyczuwalny i niedozniesienia... I stało się tego czego pewnie każdy z naszej piątku się obawiał... Czyli wypuszczenia na wolność pawia przez Simona...
[Simon]- *rzyganko*
[Kuba]- Kurwa Simon na serio!
[Ja]- Em, nie będę na to patrzyć.
[Julka]- Też.
[Ja]- Szczerze to przed wyjściem hapnełam sobie krokieta i chciała bym go pozostawić tam gdzie jest.
_________________
____________
______- Dnia 01-10-2022 roku ten rozdział został przepisany.
Oryginalna ilość słów- 334
Po przpisaniu- 739
CZYTASZ
[Zawieszona] Przygody drużyny ʍdı̣ǝɹpoןn w Fundacji SCP[Przepisana]
Humor[01-10-2022]- przepisanie książki (1-21 rozdziały) Pewnego dnia grono znajomych niegdyś chodzących ze sobą do klasy, postanowiło wyruszyć na przygodę do opustoszałego budynku gdzieś na odludziu. Niemniej jednak nie spodziewali się tego co owy budyne...