Louis
*****
Brałem przyjemną, ciepłą kąpiel w wannie. Ręką odgarniałem pięknie pachnącą pianę. Byłem zmęczony tym całym dniem. Z niecierpliwością czekałem na moment w którym zakopię się pod kołdrę w swoim łóżku, otoczony poduszkami. Nie potrafiłem zasnąć bez zapachu Alfy. Po prostu nie mogłem. Próbowałem, ale zawsze byłem bardziej zmęczony nocnym wierceniem się, szukając dobrego miejsca do spania niż jakbym w ogóle się nie kładł.
Po skończeniu kąpieli, ostrożnie wyszedłem z wanny. Po kilku minutach ubrałem się w wygodną, miękką piżamkę i sięgnąłem po szczoteczkę do zębów. Dokończyłem toaletę i wyszedłem. Na korytarzu, przed drzwiami do sypialni Harry'ego nie słychać było stukania w klawiaturę ani szelestu kartek. Musiał skończyć sprawy firmy i zapewne znajdował się już w łóżku. Ostatnio wcześnie rano wstawał.
Nic nie podejrzewając, wszedłem do pokoju. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy był Alfa. Harry patrzył na mnie uważnie, wydawał się nieco podenerwowany. Mógłbym nawet przysiąc, że przez chwilę wstrzymał oddech.
- Harry? Czegoś potrzebujesz? - zapytałem, zostawiając za sobą uchylone drzwi.
Dopiero po tym moje spojrzenie przeniosło się łóżko, na którym siedział mężczyzna. Nie tak go zostawiłem dzisiejszego ranka. Zawsze ścieliłem swoje posłanie, a teraz... Na łóżku leżały poduszki, koce i koszulki Harry'ego. Przełknąłem z trudem ślinę i powstrzymałem chęć ucieczki. Na pewno się domyślił. Co, jeśli weźmie mnie za złodzieja?
- H-harry - zacząłem, wyciągając ręce przed siebie w obronnym geście, chociaż Harry ani drgnął. Po prostu siedział. - Ja to wyjaśnię, j-ja...
- Usiądź, Lou - poprosił, wciąż zachowując swój spokojny ton głosu, który słyszałem na co dzień. Dłonią delikatnie poklepał miejsce obok.
Nie wiedziałem, co powinienem w tej sytuacji zrobić. Bałem się. Bałem się, że zrobi mi awanturę, że wyrzuci mnie z domu, że zacznie krzyczeć. Na drżących nogach posłusznie podszedłem do mężczyzny. Jeszcze wolniej opadłem na miejsce obok niego.
- Nie masz czego się bać ani wstydzić, Lou - zaczął powoli, jakby zbierał myśli, by po chwili wypowiedzieć je na głos. - To twoje gniazdo, twoje... bezpieczne miejsce?
- T-tak - odparłem zgodnie z prawdą. - Przepraszam, że wziąłem twoje rzeczy bez pytania. Pewnie ich szukałeś, a ja... Okropnie mi wstyd, po prostu potrzebowałem czegoś... potrzebowałem...
- Zapachu kogoś znajomego, bliskiej ci osoby, partnera albo rodziny - dokończyłem, pamiętając przeczytane informacje z Internetu. - I to okej, jestem z tym w porządku. Możesz brać wszystko, czego potrzebujesz. Nawet moje koszule, które zdejmuję po całym dniu w biurze, jeśli oczywiście nie przeszkadza ci taki zapach.
- Miałem nadzieję, że się nie dowiesz - wymamrotałem cicho. - Przez tyle dni mi się udawało na czas chować to wszystko pod łóżko. Za każdym razem miałem przygotowaną wymówkę, jeśli byś mnie nakrył śpiącego pośród stosu twoich zaginionych poduszek. Naprawę nie mogę opisać jak mi głupio.
- Nie zadręczaj się już tym, Lou - powiedział i jedną ręką odwinął róg kołdry. - Powinieneś się położyć.
Skinąłem głową, przyznając mu rację. Robiłem się śpiący i potrzebowałem dużo snu, aby odzyskać energię utraconą po całym dniu. Powoli ulokowałem się na środku łóżka i pozwoliłem Harry'emu szczelnie mnie przykryć. Nie skomentowałem nawet tego, że przykrył mnie dosłownie po same uszy. Cieszyłem się, że nie drążył tak tego tematu. Byłem mu wdzięczny.
- Dobranoc, Lou - powiedział zielonooki, wstając z łóżka.
Ruszył w kierunku uchylonych drzwi. Przez chwilę biłem się z myślami. Nie powinienem o to pytać, ale bardzo mi zależało.
- Umm... Harry? - zawołałem za nim.
- Tak? - Odwrócił się w moją stronę, trzymając prawą dłoń na klamce.
- Czy mógłbyś... ugh... czy mógłbyś zostawić mi swój t-shirt?
Przez chwilę na twarzy Harry'ego pojawiło się zaskoczenie, po czym szybko się uśmiechnął, maskując je. Skinął głową i podszedł do mojego łóżka. Ściągnął bluzkę, ukazując przy tym idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha oraz niesamowite tatuaże. Dawno nie widziałem w takim wydaniu Alfy. Nawet nie zauważyłem, kiedy przygryzłem dolną wargę.
Harry podał mi swoją odzież, którą od razu przyłożyłem do policzka, delektując się zapachem perfum, tak charakterystycznych tylko dla niego. Nie znałem nikogo, kto by również ich używał. Styles przez chwilę mi się przyglądał z leniwym uśmiechem na twarzy.
- Dobranoc, Lou. Śpij dobrze - powiedział cicho, nachylając się, aby złożyć niewielki pocałunek na mojej skroni.
- Dobranoc i dziękuję - odpowiedziałem, zamykając oczy.
Harry opuścił w ciszy pokój i zgasił światło. Zostałem sam, chociaż pierwszy raz od dawna nie czułem samotności. W powietrzu nadal czułem zapach Alfy. Poduszki nim pachniały, choć to bluzka miała najwięcej zapachu. Czułe się tak dobrze. Byłem szczęśliwy.
Musiałem nacieszyć się tym, co miałem, bo niedługo zbliżała się ruja Harry'ego i zgodnie z jego zapowiedzią, wyprowadzi się na ten czas do mojego pustego mieszkania po tym, jak udało mi się go do tego namówić. Tak było najlepiej, najbezpieczniej. A przynajmniej według niego. Ja sam nie wiedziałem, jak wytrzymam te kilka dni bez niego.
Póki co nie chciałem o tym myśleć. Tak było dobrze. Przełożyłem nogę przez poduszkę nasiąkniętą zapachem Alfy i wtuliłem bardziej twarz w błękitną bluzkę. Zasnąłem dość szybko, ani razu nie budząc się tej nocy.
*****
Witajcie, kadeci!
Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Sweet but not mine ~Larry A/B/O
Hayran KurguJak sprawić, aby Omega się w tobie zakochała? Albo inaczej... jak sprawić, aby zajęta Omega zwróciła na ciebie swoją uwagę? Czy fakt, że nosi pod sercem twoje dziecko coś zmieni? A może trzeba pozbyć się rywala, jakim jest obecny partner Omegi? Lou...