Część druga, rozdział 15.

1.7K 161 66
                                    

San Diego,
California, USA.

            Momentalnie, na białej koszuli Marka, pojawiła się krew. Mężczyzna złapał się za ranę, kuląc. Patrycja była rozwścieczona i przerażona. Widziała jak bandyta chce wbić Markowi ostrza. Zaczęła głośno krzyczeć, wzywając pomocy i ruszyła w stronę bijących się mężczyzn. 

- Zostaw go! Rannego się nie bije!- krzyknęła do bandyty, stając obok nich. W sekundzie na tarasie pojawił się Chris i Judd, którzy szukali zarówno Patrycji i Marka.

- Co jest do cholery!?- Judd rzucił się na bandytę, powalając go  na ziemię. Patrycja doskoczyła do Marka.

- Mark, co Ci jest?- pytała spanikowana.

- Spokojnie, nic takiego mi nie zrobił. To tylko przecięta skóra, ale piecze jak diabli- powiedział Sands, rozrywając koszulę. Przyłożył materiał do rany, aby krew nie sączyła się za mocno. 

- Dzwoń na policję- rozkazał Judd, siedzący na jednym z bandytów. Drugi z nich został obezwładniony przez Daniela- Pati, co tu się stało?

- Chcieli mnie znowu porwać. Musieli mnie śledzić. Czekali tylko na moment, kiedy zostanę sama. Mark, trzeba z tym jechać do szpitala. Muszą pozszywać te rozcięcia- zarządziła Polka.

- Podobno blizny na ciele mężczyzn działają na kobiety- uśmiechnął się Mark. Patrycja przewróciła oczami prychając pod nosem- mam jednak nadzieję, że na Ciebie też będą działały.

- Nie pochlebiaj sobie Sands. Zadzwonię po karetkę- zakończyła Polka. W kilkanaście sekund na tarasie pojawiło się kilka kolejnych osób. Judd z pomocą Daniela przywiązali bandytów do barierki. Wszyscy czekali na przyjazd policji i karetki. Mark siedział na krześle, uciskając rany. Patrycja ciągle zerkała na niego, kontrolując czy wszystko było w porządku. W momencie, kiedy Mark został ranny poczuła uścisk w brzuchu. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że mogłoby mu się coś stać. Na samą myśl o tym wpadała w panikę. Gwałtownie wstała z krzesła, kierując się do środka hotelu- idę czekać na karetkę. Pokieruję ich tutaj.

- Jasne. Policja też zaraz powinna tutaj być- zauważył Judd.

          Polka weszła do środka. Kilka sekund później natknęła się na Rose, która nie znała szczegółów wydarzenia. Chciała wszystko wiedzieć, dlatego wraz z Patrycją poszły przed główne wejście.

- Teraz mów. Wszystko- zaczęła Mulatka- bez ściemy.

- Mark mnie przeprosił. Chce do mnie wrócić- powiedziała bez emocji.

- Prosił Cię, żebyś do niego wróciła?

- Tak. Mówił, że będzie się o to starał.

- Serio?- pisnęła Rose. Patrycja posłała jej pobłażliwe spojrzenie.

- Czy Ty zawsze będziesz się emocjonowała, kiedy mówię o tym troglodycie?- fuknęła Piekarska- przecież miałaś na niego alergię.

- Miałam... Wiem... ale ja z nim dwa razy rozmawiałam. Dzwonił do mnie i prosił o prawdę.

- Jak to dzwonił? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!

- Sądziłam, że nie chcesz o nim gadać.

- Rose...- Piekarska westchnęła- kiedy ten facet go zranił, to myślałam, że serce mi stanie. Byłam tak wściekła, że mogłabym zabić tego bandytę.

- Doskonale wiem, że dalej kochasz tego fiuta. Nic się nie zmieniło przez te pół roku. Nie jestem ślepa. Gdyby było inaczej, dałabyś szansę Floydowi, bo startował do Ciebie- mówiła Rose- taki facet to skarb.

It's only HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz