Rozdział VI

1K 56 10
                                    


Alice

Przez cały wczorajszy trening miałam się przyglądać zawodnikom ,a dzisiaj miałam zdać raport trenerowi.

To był sprawdzian na moją spostrzegawczość, umiejętność zbierania informacji i przede wszystkim na moją wiedzę na temat koszykówki.

Ale jak tu nie wiedzieć wszystkiego o koszykówce mając za kuzyna wielkiego sławnego Aomine Daikiego, asa Pokolenia Cudów.

Gdy trener usłyszał co miałam do powiedzenia to szczerze mówiąc, kopara mu opadła.

Powiedziałam ze szczegółami (tymi ważniejszymi) specjalizacje i preferencje ,każdego zawodnika. Biorąc pod uwagę charakter i jego cechy stwierdziłam jak dużą mają motywacje, na czym podczas gry w kosza się skupiają i wyznaczyłam najlepszy trening dla ich dobrego jak na nastolatków, rozwoju.

Trener wtedy stwierdził, że równie dobrze, z taką mną, jego wcale nie musiało by tu być.

Wyszłam z gabinetu trenera Shirogane-sensei'a ,z tak szerokim uśmiechem na ustach ,że bolały mnie całe policzki.

Przez sale gimnastyczną szłam tak dumna, że za Chiny nie udało by mi się teraz "zniknąć".

Za bardzo byłam widoczna z tak silnymi emocjami dumy i szczęścia.

Aż dziw, że w okolicy jakimś magicznym cudem nie znajdował się Akashi.

Jestem tu dopiero 5 dzień, a każdego dnia, non stop na niego wpadam. A jak nie wpadam to mam przypałowe sytuacje.

Jak ta z piórem, albo zaspaniem, 2 ucieczki na koncie też są.

Prowadze życie na przypale, z Akashim w roli głównej.

Ale jutro go nie spotkam, w końcu jutro sobota!

Time Skip

Siedziałam w kawiarni z totalnym poker face'em patrząc się na osobę siedzącą na przeciwko mnie.

-Co ty do cholery tu robisz?!!-krzyczałam szeptem do Akashiego.

Byłam pewna ,że na moim czole było pełno żyłek wpierdolek.

-Z tego co wiem to kawiarnia jest miejscem publicznym.- powiedział obojętnie ,popijając przez słomkę coś w papierowym kubku.

-Ale -ale czemu ,akurak w tej?- zapytałam załamana uderzając głową o stół z jasnego drewna.

-Coś niepasuje?- zapytał unosząc groźnie jedną brew.

-Wszystko- wymamrotałam zza kurtyny moich związanych w warkocza,a potem koka,białych włosòw. (a.d. Alice ciągle ma tak samo związane włosy, patrz rozdział 1 perspektywa Akashiego)

-Sam nie spodziewałem, się ciebie tu spotkać. Niestety, mało znana, a dobra kawiarnia w Kiyoto jest tylko jedna.- powiedział odsuwając lekko słomkę od ust i uśmiechając się do mnie kpiąco.- Jak Ci nie pasuje to zawsze możesz zmienić lokal- dodał, już na powrót zaczynając pić napój.

-Nie mogę, bo umòw...- przerwałam ponieważ ktoś zarzucił mi rękę na szyję.

Poczułam ciężar na moim prawym boku.

Odwròciłam głowę w tamtą stronę i już po ujrzeniu blond włosòw wiedziałam kto to jest.

-Cześć Alicecchi!- powiedział głośno, zawsze uśmiechnięty Kise. Po chwili zauważając ,że nie siedziałam sama- O Akashicchi ,też tu jesteś?- zapytał ,a potem zwrócił się do mnie- Macie randkę?

Akashi x OC - Niknąca PrzewodniczącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz