Sobota popołudnie, dzień jak co dzień. Ciel po prawie całodniowym oglądaniu trudnych spraw i jedzeniu haribo postanowił udać się do żabki po bułki i żuberka z promocji. Przyodział więc swoje pasiaste dresiory niczym prawdziwy tygrys osiedla i skierował się w stronę schodów na klatce.
-Kurwa, gdzie mój rower?- pomyślał wkurwiony, jednak po chwili sobie przypomniał że rozpierdolił go wracając pijany po imprezie z okazji zdania egzaminu szóstoklasisty.
Stał chwilę zdezorientowany, ale zdecydował się iść pieszo.
-Oby nie stali tamci co ostatnio, bo tym razem nie mam na czym uciekać
Dużo się nie pomylił, bo stali, ale jeszcze gorsi. Sebix we własnej osobie, razem z całym gangiem miejscowych bossów widocznie już odurzonych procentami żubra z promocji
-Przejebane, ale przejde szybko to może mnie nie zauważą
Zaczął więc szybkim krokiem podążać w stronę drzwi sklepowych, kiedy nagle podbił do niego sam Seba.
-Co kurwa wpierdol chcesz? Co sie patrzysz pizdo frajerze zajebany z pedalską grzywką kto cie kurwa obcinał emo gimbusie- agresywnie odezwał się Sebastian
-Twoja stara- odpowiedział Ciel prawie tak samo agresywnie, po czym spuścił mu takiego plaskacza jakby chciał koteczka pogłaskać, próbując przy tym być groźnym mimo że wszyscy na osiedlu wiedzą że jest mientka faja
Wnerwiony Seba patrzył się na młodego przez parę sekund, po czym przepotężnie wykurwił mu z prawego sierpowego w ryło. Ciel stracił przytomność i obudził się po trzech godzinach w krzakach za żabką.
YOU ARE READING
Nasze blokowiska [SebaCiel]
Fanfictionopisu jeszcze nie ma moze kiedys zrobie lepszą okładkę, who knows