33. Tylko mój

6.7K 544 132
                                    


Harry

*****

Znalazłem się najszybciej jak mogłem w domu wspólnym watahy. Liam siedział w głównej sali, a obok niego stał Zayn, trzymając dłoń na jego ramieniu, okazując mu wsparcie. Mały Zack spał sobie smacznie w wózku, nie zdając sobie sprawy z obecnej sytuacji.

- Co to znaczy, że cię wyzwał? - zapytałem, nie siląc się na słowa powitania. Byłem zdenerwowany.

- Chce zostać Alfą naszego stada - odparł cicho.

- Chyba się nie zgodziłeś, prawda? - zadałem kolejne pytanie.

- A jak myślisz? - Popatrzył na mnie zrezygnowany.

- Payne...

- Musiałem, nie mogłem inaczej. Takie jest prawo. Każdy pełnoletni członek stada, będący Alfą ma prawo rzucić wyzwanie obecnemu przywódcy. Nie mogłem odmówić. Zamierzam wygrać.

- Kiedy?

- Jeszcze dzisiaj.

***

Stałem w bezruchu od kilku minut. Obserwowałem dwa walczące wilki. Słychać było głośne warczenie, piski. Wokół Aidena i Liama zebrało się kilku członków watahy. Każdy z zaciekawieniem oglądał walkę. Nie można było nam się wtrącać. Nie mogłem nic zrobić. Gdy chciałem rzucić się na pomoc przyjacielowi, dwie rosłe Alfy mi w tym przeszkodziły, przytrzymując mnie i mówiąc krótko ,,przecież znasz zasady". Znałem, ale to nie znaczyło, że się z nimi w tym momencie zgadzałem. Payne przegrywał. Z każdym kłapnięciem szczęk ciemnego wilka słabł. Nawet z tej odległości gdzie stałem, mogłem dostrzec ile kosztuje go wysiłku ustanie na łapach. Krew zabarwiła podłoże na szkarłatną barwę.

Tego wieczoru wygrał Aiden. Po przemianie wyglądał okropnie ze wszystkimi szramami i ranami, ale nikt nie baczył na to. Tłum pokłonił się nowemu przywódcy. Ja powoli się wycofałem, znikając pośród drzew. Zmieniłem się w ogromnego wilka i zaczekałem na to, co następnie się wydarzy. Liam żył, widziałem jak oddychał, lecz nie mogłem mu w chwili obecnej pomóc. Aiden nie specjalnie interesował się losem przegranego lidera. Cieszył się nowo nabytą władzą, otaczając się tłumem ludzi.

Po kilku minutach przemienił się w wilka, a pozostali zrobili to tuż za nim. Uniósł wysoko łeb i głośno zawył. Czułem się dziwnie słysząc to wycie. Przez chwilę obawiałem się, że sam ruszę w stronę nowego przywódcy. W porę się opamiętałem. Kiedy odbiegli, by zapewne poinformować wszystkich o zmianie hierarchii, mogłem wyjść z ukrycia. Podbiegłem do rannego przyjaciela, który został pozostawiony na pastwę losu. Teraz był w ludzkiej formie. Wszędzie była krew. Koniecznie trzeba było się nim zająć, opatrzyć, aby przyśpieszyć regenerację.

- Przepraszam, nie dałem rady... -  wymamrotał cicho Liam, za wszelką cenę próbując utrzymać otwarte oczy.

- Nie gadaj bzdur, stary - powiedziałem, próbując go podnieść, aby usiadł. - Dasz radę znów przemienić się, by wrócić?

- Tak, dam sobie radę, proszę, biegnij do Zayna i Zacka. Tak bardzo się o nich boję.

- Możesz na mnie liczyć - zapewniłem i spojrzałem w stronę w którą odbiegła grupka wilkołaków. - Zabiorę ich do siebie.

- Dziękuję - powiedział Liam, a po chwili przemienił się w wilka.

Sam również przybrałem formę zwierzęcia i ruszyłem najszybciej jak się da w stronę domu głównego watahy. Na pewno to tam Aiden zamierzał niebawem się pojawić. Chciałem ochronić rodzinę Liama i zabrać ich stamtąd, zanim nowy przywódca ich wyrzuci. Nie wiedziałem, do czego Aiden mógłby się posunąć. Po tym jak traktował Louisa, mogłem jedynie się domyślać.

Sweet but not mine ~Larry A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz