2.5.Dziś miałam być inna.

12.8K 509 716
                                    




Minął kolejny tydzień, który spędziłam tylko na milczeniu. Już nawet nie pamiętam kiedy się ostatnio do kogokolwiek odzywałam. Przestałam głośno informować ludzi o moich problemach, obawach. Nie potrafiłam już nawet udawać szczęśliwej. W szkole siedziałam całymi dniami w klasie. Powerbank został moim najlepszym przyjacielem, bo przecież co innego miałam robić. Oceny miałam lepsze, niż kiedykolwiek podczas całej mojej szkolnej historii. Ciągle byłam wyspana, ponieważ nie miałam co robić I kładłam się wcześnie. Nauczyciele chyba poczuli, że w końcu zaczynam się przykładać, bo nawet coś się ostatnio zrobili milsi. Ethan często podchodził do mnie, gdy udało mu się mnie zauważyć, jednakże odpowiadałam mu półsłówkami. Raczej zrozumiał, że nie jestem w nastroju.

Jakoś we wtorek przyszła mi wiadomość od Felixa w czasie długiej przerwy. Zdziwiłam się, bo rzadko kiedy do mnie pisał sam z siebie. Ogólnie rozmowy z ekipą przestały dla mnie mieć jakiekolwiek racje bytu. Jednak ciężko ukryć, że byłam pozytywnie zaskoczona, gdy dostałam od rudego prywatną wiadomość.

Hej ty! Właśnie ty! Zapraszam Ciebie na moją dwudziestą pierwszą imprezę urodzinową! Odbędzie się w sobotę o dwudziestej pierwszej (bo mam tyle lat, he he) u mnie na chacie. Jak nie wiesz gdzie mieszkam, to znaczy, że nie zasługujesz na zaproszenie I nie przychodź. Do zobaczenia!
Felix.

No nieźle. To było ostatnie, czego się spodziewałam. Stukałam nerwowo w tył telefonu, zastanawiając się, co odpisać. Zauważyłam kątem oka, że Alice I Dennis też otrzymali to zaproszenie, bo właśnie wchodzili do klasy, rozmawiając o tym. Chciałam odmówić, ale to był Felix I jego święto. Tak się nie dało, to nie było w porządku, abym nie przyszła. W końcu według mnie, to on był najmniej winny z tej całej sytuacji I najbardziej chciał, abym wróciła. Po głębszym zastanowieniu odpisałam, że wpadnę na chwilkę, na co wysłał mi emotki serduszek. W końcu to nie była impreza ekipy, tylko urodziny Felixa. Wcale nie było powiedziane, że muszę siedzieć standardowo z tamtą grupą.

No I właśnie nadeszła ta nieszczęsna sobota.

Każdą imprezę z nimi wspominałam bardzo dobrze, jednak wiedziałam, że ta będzie tą najgorszą I to tylko kwestia czasu, aż przekonam się, że warto wrócić do domu zanim jeszcze się rozkręci. I po raz kolejny nie miałam kogo prosić, aby podwiózł mnie samochodem, więc musiałam jechać swoim. To znaczy, że nie mogłam się niczego napić, a to z góry tym bardziej skazywało, że impreza dla mnie będzie porażką. Moi rodzice nawet nie wiedzieli, że gdzieś się wybieram. Postanowiłam ich o tym poinformować dopiero rano. Bałam się, że nabiorą podejrzeń, bo w końcu ostatnio coś zaczęłam znów się robić bardziej socialna niż powinnam. Jednak mimo to, zmieniło się wszystko. W ciągu tygodnia nie miałam ochoty kompletnie na nic. Dni naprawdę zlatywały mi jedynie na nauce I poświęcałam się jej tyle, że rodzice nigdy nie byli dla mnie aż tak mili, jak teraz. Mama zaczęła przynosić mi kanapki do pokoju, nie każąc mi schodzić I jeść z nimi. Ojciec mówił nawet łagodniejszym tonem. Zauważyłam, że ufają mi o wiele bardziej, bo w sumie też nie miałam przed nimi czego ukrywać. Szkoła trwała dopiero dwa tygodnie, a I tak zdobyłam już dwie bardzo dobre oceny, więc z tego też czuli pocieszność. Widzieli jak zaczęłam się do wszystkiego przykładać, a ja po prostu nie miałam co robić. Czułam się, jakby ktoś mi mózg wyprał. Po prostu nie potrafiłam już dalej funkcjonować tak, jak kiedyś. Nie sądziłam, że da się aż tak uzależnić od ludzi. Z dnia na dzień czułam, że coraz gorzej ze mną, jednak nie chciałam nikomu o tym mówić. Wolałam siedzieć w zamknięciu I czekać aż minie.

Ale nie mijało, a ja tak bardzo się starałam.

Zeszłam na dół do kuchni, gdzie jak zwykle z rana siedzieli moi rodzice jeszcze w piżamach. Chyba oboje mieli wolne. Obeszłam wyspę kuchenną I włączyłam czajnik na blacie, na którym zapaliła się lampka I zaczął szumieć. Po czym złapałam za kanapki z sałatą, serem I pomidorem, które mama zostawiła mi zapewne rano, gdy robiła też sobie I tacie. Dziwnie się czułam, że nie ma już z nami Willa. Nie dochodziło do mnie, że jego pokój jest teraz pusty I czysty. Nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie więcej jadł z nami śniadań, ani woził do szkoły. Czasami w ogóle zapominałam, że wyjechał I czekałam jeszcze z rana, aż zejdzie I mnie zabierze, pomimo, iż miałam kluczyki w dłoni. Ciekawiło mnie jak mu się powodzi w Ohio. Jeszcze nie zaczął studiów. Być może szuka rozrywki, a może tylko I wyłącznie siedzi I gra na komputerze. Jednak nie mogłam go spytać - jeszcze by wyszło na to, że się nim przejmuje, a to nie było w naszym bratowo-siostrzanym kodeksie.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz