//Polecam przeczytać z tą piosenką:))\\
Jeden... Dwa... Trzy...
Myśli miał morczniejsze niż jakikolwiek horror...
Lina? Most? A może rzucić się pod pociąg? A może leki?
Osamu poza własnymi myślami słyszał codziennie głos w głowie, który ściągał go z dnia na dzień coraz bardziej na dno...
Zabij się...
Zdechnij...
Jesteś do niczego...
Wszyscy już mają cie dosyć...
Nie rozumiesz, że jesteś problemem dla wszystkich?
Nic ci nie wychodzi...
Wszystko musisz spieprzyć...
Myślisz, że ktokolwiek chciałby być z takim beznadziejnym, nic nie wartym człowiekiem jakim Ty jesteś? Żałosne...
Nic nie osiągnąłeś i nie osiągniesz...
Twoje życie nie ma sensu...
Zawsze będziesz sam...To nie wszystko co słyszał w swojej głowie...
Cztery... Pięć... Sześć...
Chciał już skończyć to wszystko, mieć święty spokój... Uwolnić się od tego głosu w głowie...
Był zmęczony... Słabo sypiał... Mało jadł...
Odciął się od wszystkich...
Przestał chodzić do pracy...
Zamknął się w swoim mieszkaniu i praktycznie z niego nie wychodził...
W końcu do kogo miał wychodzić skoro praktycznie każdy mieszał go z błotem i traktował jak zwyczajne nic nie warte ścierwo? Poniżał na każdym kroku jedynie za to, że jest sobą.. Ciągłe obelgi, wyzwyska, krzyki... Tak wyglądał jego każdy dzień w pracy czy poza nią, gdy zdecydował się gdzieś wyjść...Siedem... Osiem... Dziewięć...
Był nieszczęśliwie zakochany...
Zakochany w pewnej osobie, którą znał lepiej niż ktokolwiek...
Był zakochany w mafiozie... Dużo niższym od niego... O niebieskich oczach i rudych włosach...
Był zakochany w Chuuyi Nakaharze...
Ukrywał to przez te wszystkie lata...
Przewracał swoje słowa w żart...
Nie miał odwagi się przyznać do swoich uczuć wobec niego...
W końcu... Po co miałby mu to wyznać skoro on tak bardzo go nienawidził za to, że po prostu żyje...Dziesięć... Jedenaście... Dwanaście...
Krew spływała niczym wodospad po jego bladej ręce...
Kapała swopodnie na zimne panele...
Siedział osłabiony, blady pod ścianą patrząc na swą poranioną rękę...
Życie powoli z niego uchodziło...Resztki jego świadomości pozwoliły mu usłyszeć głośne pukanie w drzwi mieszkania wraz z krzykami...
Ociężale uchylił oczy i spojrzał na drzwi... Nie był w stanie sie ruszyć... Ani wydać żadnego dźwięku z siebie...
Trzynaście... Czternaście...
Siedział w sporej kałuży własnej krwi...
Był coraz bardziej blady...
Z każdą minutą malały szanse na ocalenie chłopaka...
Słyszał przytłumione walenie w drzwi...
Nie wiedział kto za wszelką cenę chciał się teraz do niego dostać...
Nie wiedział czy ktoś przewidział jego dzisiejszy plan...
Nie wiedział nic...
Poza jednym...
Że zaraz będzie wolny...Piętnaście...
Piętnaście głębokich cięć odebrało mu życie... Odebrało wszystko... Osamu nie czuł nic... Ani bólu... Ani żadnych emocji... Był wolny... Jego ciało leżało bezwładnie w kałuży krwi, skóra blada niczym biała ściana... Jego ubranie całe w czerwieni... Dokonał tego o czym tak marzył...
Zakończył swoje życie z powodzeniem...
Trzecia próba samobójcza była już jego ostatnią...
Nie otworzy już nigdy swoich czekoladowych oczu.. Nie powie ani słowa... Nie zaśmieje się... Nie uśmiechnie... Nie obudzi...
To koniec..
Jego wyliczanka ran dobiegła końca.. Tak jak i jego życie...
CZYTASZ
Soukoku | One Shots | Dazai & Chuuya |Bungou Stray Dogs|
FanfictionWhite is not always light and black is not always dark... [Kolor biały nie zawsze jest jasny, a czerń nie zawsze jest ciemna]