13#

103 16 8
                                    

Schodzenie po długich schodach, gdy już wiedzieli, że nie są w ogromnej posiadłości sami, było nerwowym przeżyciem.

W sporym holu było mnóstwo cieni i blasków, dźwięk deszczu głośniej odbijał się od kolumienek. Co chwilę któreś z nich drgało, mając wrażenie, że widzą w półmroku błysk stalowej kończyny albo czyjąś spódnicę. Dopiero po chwili wpadli na pomysł, żeby poszukać włącznika światła - zaświecone lampy ciągnęły się wyłącznie do końca korytarza. 

W końcu zabłysł ogromny żyrandol umieszczony przy suficie. Czeszka na chwilę zamarła, przyglądając się z zachwytem rzucanemu przez niego blaskowi. Było w nim coś prawdziwie pięknego, jakieś rustykalne piękno drobnych diamencików. Położyła dłoń na poręczy, czując się niczym Anastazja.

- Właściwie... - głos Gilberta odbił się echem. Albinos wyjął pistolet i niebezpiecznie zaczął kręcić nim na palcu. - Sprawdziliśmy nasz korytarz. Możemy wracać.

Jakaś poważna nuta w jego głosie sprawiła, że Czeszka zerknęła na niego uważnie.

- Masz złe przeczucia? - spytała. Mężczyzna zacisnął wargi.

- Trochę - przyznał, wsłuchując się w wycie wiatru i padający deszcz. - Poza tym, ile czasu minęło, od kiedy tu weszliśmy? Dawno powinno przestać padać. Czemu pada?

- Anomalie?...

- Skąd wiesz, że to nie jakaś demoniczna sprawka? - Raivis drgnął nerwowo na słowa albinosa. - Nie lubię demonów.

- Nie wierzę w demony. - Kobieta ucięła monolog Gilberta jednym zdaniem. Ruszyła szybko w dół schodów. - Rozejrzyjmy się jeszcze, jak tu jesteśmy. Najwyżej bardzo szybko uciekniemy.

Wspomnienie prędkości automatu zaczynało blednąć w jej pamięci. Przez chwilę obawiała się, że nastąpi bunt w szeregach, ale Raivis i Prusy niechętnie ruszyli za nią. Zeskoczyła na dół i skręciła w prawo.

- Czego ty właściwie teraz szukasz? 

Uniosła dłoń. 

- Dobre pytanie - oznajmiła. - Myślałam o znalezieniu łazienki. I kuchni, na wypadek, gdybyśmy zostali tu jeszcze dłużej. Ale wpadłam teraz na lepszy pomysł.

- Tak? - mruknął Raivis. 

- Skoro tu jest elektryczność... - Kobieta pstryknęła palcami. - Może jest też i jakiś samochód, którym można stąd uciec?

Gdy obróciła głowę, dostrzegła, że oczy Gilberta wyraźnie zabłysły.

- Mów dalej - powiedział cicho. - Słucham cię.

- Musimy znaleźć jakieś wyjście, szopę, cokolwiek, gdzie możnaby schować pojazd. A jak nie znaleźć, to przynajmniej spróbować poszukać.

Albinos przeskoczył dwa ostatnie stopnie schodów, po czym otrzepał teatralnie ubranie.

- No to gdzie zaczynamy? Tam? - ruszył w lewo, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Potrząsnęła głową. 

- Poczekaj! Tamta część domu jest w dużej mierze zniszczona. To tam spadł pierwszy automat... Raivis. - Obróciła się do Łotwy, który stał w ciszy obok niej. - Ty widziałeś, co jest na zewnątrz. Nie kojarzy ci się jakieś miejsce? Ślady opon?

Przez chwilę wpatrywali się w chłopca, gdy zastanawiał się, mnąc w zdenerwowaniu fragment koszulki. W końcu kiwnął głową.

- Coś widziałem, chociaż nie mam pewności - powiedział z wahaniem. - Ale Czechy ma rację. Z tamtej strony domu. - Wskazał za siebie, w stronę prawego skrzydła.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz