Rozdział II

3.3K 107 13
                                    

Jutro ten dzień, dzień skoku. Od trzech dni mam mdłości, bo przez ten ciągły stres myślę tylko o jednym. Czy to w ogóle ma jakiś sens?

Nie wiem czy dobrze robię. Ostatno widziałam Andres kilka tygodni temu, ale na szczęście telewizja nic nie mówi na jego temat, co bardzo mnie cieszy.

Rano obudziłam się i strasznie bolały mnie plecy, a mój brzuch dawał mi dziwne sygnały. Dlatego też nie zjadłam śniadania i od razu poszłam pomóc mojej babci w sprzątaniu.

Zawsze to robiłam, a dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem.
Zależało mi na mojej babci, niedawno ją odnalazłam. Myślałam, że oprócz rodziców nie mam już tu nikogo. A w starym domu znalazłam list, nie wiem dokładnie czemu rodzice ukrywali ją przede mną.

Andres kupił jej mieszkanie, także wiem, że jest bezpieczna. Mamy dobry kontakt, mimo tego że nie pochwala moich stosunków z rodzicami.  Nie wiem czemu ich broni, dobrze wie, że byli dla mnie niezłymi skurwielami.

Tak jak wspomniałam, wpadłam do mieszkania babci, troszkę je ogarnęłam i zrobiłam jej jakieś zdrowe śniadanie, z produktów, które wcześniej kupiłam.

—A ty, nie jesz?-zapytała mnie babcia jedząc już kolejną kanapkę.

—Wiesz co, od dwóch dni tak mnie brzuch boli i chyba nadal nie jestem w stanie.—odpowiedziałam zręcznie. Nie chciałam, żeby domyśliła się, że coś knuję i to bardzo mnie stresuje w ostatnich dniach.

—Może jesteś w ciąży?

—No jasne. W ciąży. —zaironizowałam.—Po prostu brzuch mnie boli. Co do ciąży, to nie ma nawet możliwości.—zaśmiałam się i odwróciłam wzrok.

—Kochanie, patrzę na ciebie już od trzech dni i trochę dziwnie sie zachowujesz, ja mam dobre oko. Twoja matka też nie wiedziala, że jest w ciąży, gdyby nie ja. Zaufaj mi i zrób test.

Kochałam moją babcię, ale naprawdę czasami mówiła kompletne bzdury. Nie da się wykryć ciąży po samym bólu brzucha. Przecież okres mi się nie spóźniał i wszystko jest w najlepszym porządku.

—Niee, babciu to nie jest możliwe. To nawet nie wchodzi w grę.-—stanęłam przodem do okna i zastanawiałam się krótką chwilę, jakie to dziecko musiałoby mieć okrutne życie.

—Rita, zrób test.  Nawet jeśli, to będziesz pewna, że nie jesteś.

Długo zastanawiałam sie nad tym co mówiła mi babcia. Z jednej strony uważałam to za kompletną bzdurę.  Jednak niby miałam okres, ale on nie zawsze znika. W sensie, pamiętam jedną dziewczynę ze szkoły. Zaszła w ciążę, co było totalnie dziwne, bo z tego co mówiła, okres zniknął dopiero później. Wiedziałam, że takie przypadki istnieją, ale są rzadkie. Dlaczego miałoby to trafić akurat mnie? To średnio możliwe.

Cały czas miałam taką możliwość bz tyłu głowy i myślałam, co będzie za rok czy dwa, przecież... Nie to niemożliwe, Andres bedzie żył, a my nie będziemy mieć teraz żadnego dziecka.

Jeszcze raz spojrzałam na test ciążowy leżący na stoliku. Mieliśmy w domu ich trochę, w razie co. Chyba nigdy nawet nie rozmawialiśmy o dzieciach z Andres. On zawsze mówił, że nie chce zostawiać mnie samą z dzieckiem, kiedy odejdzie i temat sie urywał. Szybkim ruchem wzięłam test w dłonie i poszłam do łazienki.

Spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Byłam pełna stresu. Test leżący na umywalce, nadal byl odwrócony, a ja nie wiedziałam czy mam dość odwagi, żeby go odwrócić. Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam się wewnętrznie.
To tylko głupi plastik, przecież nie zniszczy mi życia.

Zebrałam sie w sobie i odwrociłam test, aby odczytać jego wynik.

Pozytywny.

Nie zrobiłam nic gwałtownego. Po prostu mnie zamurowało. Ale poczatkowo nie przejęłam się tym, ponieważ testy mogą sie mylić. A ten, na pewno to zrobił.

Zrobiłam kolejne dwa testy, ale potwierdzić, ze mam rację. Jednak te tylko jeszcze bardziej mnie rozerwały.

Nie mogę być w ciąży. To po prostu nie może się wydarzyć.

Mijały godziny, a ja nie mogłam się uspokoić wewnętrznie.
Wyszłam na balkon i zaczęłam myśleć. Chciałam zapalić papierosa, ale przypomniało mi się, że w tej przeklętej ciąży nie mogę.
Co ja mam teraz zrobić?
Mam zrezygnować z planu?
Chyba powinnam je usunąć. Przecież dziecko bez ojca sobie nie da rady. Ja nie wiem jak zachowuje się matka. Nie potrafię nią być.
Może usunę je. Ale to go uśmierci tak? A ja przecież nigdy tego nie robiłam. Nie skrzywdziłam nawet głupiej muchy.

Obgryzłam chyba wszystkie paznokcie że stresu. Zdecydowanie w ciąży sie brzydnie. Zaśmiałam się sama do siebie.

Po dlugej kłótni ze sobą doszłam do wniosku, że Andres nie chce dziecka. A ja nie umiem zostać sama z takimi obowiązkami. Usunę je, dla dobra naszego związku. Tylko co zrobić z planem, na temat jutrzejszego dnia?









DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz