Leo
Kończyłem właśnie naprawiać jedną z części festeusa która się obluzowała, gdy do bunkra 9 weszła Piper.
Wyglądała naprawdę ładnie, zresztą jak zawsze w końcu jest córką afrodyty.
Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, więc gdy zauważyłem jej cwany uśmieszek wiedziałem już co knuje.-Leooooo... - przeciągnęla
-Pipes naprawdę nie mam ochoty tam iść... - jęknąłem wycierając ręce brudne od oleju.
- Oh Leo, nie możesz się zamykać przed całym światem, chodź będzie fajnie.
- Ale...
- Rozumiem że jeż ci ciężko po rozstaniu z Calypso - pogłaskała mnie po włosach. - Ale nie możesz uciec od wszystkiego, to czas abyś się wyluzował. - powiedziała łagodnie- Oj, Piper nie rozumiesz, wykorzystała mnie do wydostanie się z Ogygi, omamiła a teraz znalazła sobie jakiegoś kochasia - westchnąłem - to powód by zostać tu i pracować, staram się o niej zapomnieć, ja... - głos mi się załamał, a dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie
- Leo myślę że na prawdę musisz wyjść. Choć na to ognisko trochę odpoczniesz w obecności przyjaciół. Przyjechała Hazel i Frank. No nie daj się prosić. - uśmiechnęła się pokrzepiająco
- No dobra ale tylko na chwilę... - westchnąłem ale kącik moich ust nieznacznie uniósł się do góry.
Dziewczyna odpowiedziała mi promiennym uśmiechem.
- No Romeo, może znajdziesz sobie jakąś nową laske, bo pomyśl, teraz jesteś wolny a wszystkie dziewczyny kochają Valdeza! - zaśmiała się na co nie mogłem pozostać obojętny i wychuchłem śmiechem.
- Faktycznie masz rację, no cóż Valdez znowu wolnym ptakiem, ale najpierw pójdę pod prysznic i się przebiore.- Dobry pomysł, to ja zmykam bo miałam się jeszcze spotkać z Jasonem. To dozobaczenia na ognisku!- dała mi buziaka w policzek i pobiegła do wyjścia.
Posprzątałem i udałem się do domku gdzie gdzie oprócz mnie nikogo już nie było i po szybkim prysznicu ubrałem się w świeże ciuchy(Jak zawsze białą koszule i brązowe ogrodniczki) po czym spokojnym krokiem ruszyłem na ognisko.
Gdy dotarłem na miejsce już słychać było śpiewy obozowiczów. Po przywitaniu się że wszystkimi usiadłem na ławce i pogrążylem się w rozmowie. Muszę przyznać że było naprawdę fajnie.
Nawet nie myślałam o Calypso.
Wszyscy pieklismy pianki i wygłupialiśmy się. Ja, Percy, Annabeth, Piper, Hazel, Frank i Jason.
Zrobiło się już puźno przez co kilkoro obozowiczów poszło już do domku.
Ze względu że wakacje się skończyły większość herosów pojechało do domów a w obozie pozostałoy tylko osoby które z różnych względów muszą zostawać w nim cały rok.
Podczas naszej rozmowy usłyszałem coś dziwnego. Jakby dźwięk silnika.
- Też to słyszycie?- spytałem
- Tak, co to jest? - spytała
zaniepokojona Hazel- Brzmi jak silnik samochodu. - zamyśliłem się
Coraz więcej obozowiczów zaczęło niespokojnie nasłuchiwać co się dzieje. Niektórzy powstawali z bronią w gotowości. Wstałem by zobaczyć co jest grane .
Dźwięk było słychać coraz bliżej.Chejron przygalopował do nas.
Nagle że szczytu wzgórza wyłonił się nieduży samochód jadący ku nam z zawrotną prędkością.
Gdy był w odległości 20 metrów efektownie zwolnił i zadriftował.Od strony kierowcy wysiadła dziewczyna, ładna dziewczyna. Miała brązowe włosy spięte w kitke, pełne malinowe usta i odbijające się w świetle ogniska czekoladowe oczy, plus ledwie dostrzegalne w mroku piegi.
Ten obraz psuło tylko obficie krwawiące ramię.
Przeskoczyła przez maskę i ze strony pasażera, przez rozbite okno wyciągnęła plecak po czym uśmiechnęła się szelmowsko.Mal?! - wykrzyknął Chejron po czym pokłusował ją uscisnąc.
- Jak ja dawno cie nie widziałem! Ale przecież ty nie żyjesz.
-Długa historia, uciekam przez wrota śmierci, wylądowałam w zakładzie psychiatrycznym w którym byłam torturowana i z którego uciekła tej nocy.
Co?! Zamórowało mnie
-O Bogowie.
Syknęła gdy Chejron dotknął jej rannego ramienia.- Ja też się cieszę Chejronie ale jestem ranna, opatrzyłbyś mnie?
-Oh, faktycznie zaraz zajmie się tym ktoś od dzieci apolina. Will możesz podejść?
- Już idę - krzyknął po czym z tłumu wyłonił się William Solance.Chejron kazał nam wszystkim zająć miejsca. Byłem szczerze zaintrygowany tą dziewczyną. Wszyscy wokół mnie szeptali o tym kim ona jest i co robi w naszym obozie.
Gdy była już w opatrunku Centaur wstał a ona zrobiła to samo. Wszyscy zamilkli a Chejron przemówił :
- Przedstawiam wam Melani Stones, córkę Aresa, powruconą do życia przez króla podziemia...
Na te słowa tylko ona się uśmiechnęła.