II

161 11 3
                                    

Leo

Kończyłem właśnie naprawiać jedną z części festeusa która się obluzowała, gdy do bunkra 9 weszła Piper.

Wyglądała naprawdę ładnie, zresztą jak zawsze w końcu jest córką afrodyty.
Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, więc gdy zauważyłem jej cwany uśmieszek wiedziałem już co knuje.

-Leooooo... - przeciągnęla

-Pipes naprawdę nie mam ochoty tam iść... - jęknąłem wycierając ręce brudne od oleju.

- Oh Leo, nie możesz się zamykać przed całym światem, chodź będzie fajnie.

- Ale...
- Rozumiem że jeż ci ciężko po rozstaniu z Calypso - pogłaskała mnie po włosach. - Ale nie możesz uciec od wszystkiego, to czas abyś się wyluzował. - powiedziała łagodnie

- Oj, Piper nie rozumiesz, wykorzystała mnie do wydostanie się z Ogygi, omamiła a teraz znalazła sobie jakiegoś kochasia - westchnąłem - to powód by zostać tu i pracować, staram się o niej zapomnieć, ja... - głos mi się załamał, a dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie

- Leo myślę że na prawdę musisz wyjść. Choć na to ognisko trochę odpoczniesz w obecności przyjaciół. Przyjechała Hazel i Frank. No nie daj się prosić. - uśmiechnęła się pokrzepiająco

- No dobra ale tylko na chwilę... - westchnąłem ale kącik moich ust nieznacznie uniósł się do góry.

Dziewczyna odpowiedziała mi promiennym uśmiechem.

- No Romeo, może znajdziesz sobie jakąś nową laske, bo pomyśl, teraz jesteś wolny a wszystkie dziewczyny kochają Valdeza! - zaśmiała się na co nie mogłem pozostać obojętny i wychuchłem śmiechem.
- Faktycznie masz rację, no cóż Valdez znowu wolnym ptakiem, ale najpierw pójdę pod prysznic i się przebiore.

- Dobry pomysł, to ja zmykam bo miałam się jeszcze spotkać z Jasonem. To dozobaczenia na ognisku!- dała mi buziaka w policzek i pobiegła do wyjścia.

Posprzątałem i udałem się do domku gdzie gdzie oprócz mnie nikogo już nie było i po szybkim prysznicu ubrałem się w świeże ciuchy(Jak zawsze białą koszule i brązowe ogrodniczki) po czym spokojnym krokiem ruszyłem na ognisko.

Gdy dotarłem na miejsce już słychać było śpiewy obozowiczów. Po przywitaniu się że wszystkimi usiadłem na ławce i pogrążylem się w rozmowie. Muszę przyznać że było naprawdę fajnie.

Nawet nie myślałam o Calypso.

Wszyscy pieklismy pianki i wygłupialiśmy się. Ja, Percy, Annabeth, Piper, Hazel, Frank i Jason.

Zrobiło się już puźno przez co kilkoro obozowiczów poszło już do domku.

Ze względu że wakacje się skończyły większość herosów pojechało do domów a w obozie pozostałoy tylko osoby które z różnych względów muszą zostawać w nim cały rok.

Podczas naszej rozmowy usłyszałem coś dziwnego. Jakby dźwięk silnika.

- Też to słyszycie?- spytałem

- Tak, co to jest? - spytała
zaniepokojona Hazel

- Brzmi jak silnik samochodu. - zamyśliłem się

Coraz więcej obozowiczów zaczęło niespokojnie nasłuchiwać co się dzieje. Niektórzy powstawali z bronią w gotowości. Wstałem by zobaczyć co jest grane .
Dźwięk było słychać coraz bliżej.

Chejron przygalopował do nas.

Nagle że szczytu wzgórza wyłonił się nieduży samochód jadący ku nam z zawrotną prędkością.
Gdy był w odległości 20 metrów efektownie zwolnił i zadriftował.

Od strony kierowcy wysiadła dziewczyna, ładna dziewczyna. Miała brązowe włosy spięte w kitke, pełne malinowe usta i odbijające się w świetle ogniska czekoladowe oczy, plus ledwie dostrzegalne w mroku piegi.
Ten obraz psuło tylko obficie krwawiące ramię.
Przeskoczyła przez maskę i ze strony pasażera, przez rozbite okno wyciągnęła plecak po czym uśmiechnęła się szelmowsko.

Mal?! - wykrzyknął  Chejron po czym pokłusował ją uscisnąc.

- Jak ja dawno cie nie widziałem! Ale przecież ty nie żyjesz.

-Długa historia, uciekam przez wrota śmierci, wylądowałam w zakładzie psychiatrycznym w którym byłam torturowana i z którego uciekła tej nocy.

Co?! Zamórowało mnie

-O Bogowie.
Syknęła gdy Chejron dotknął jej  rannego ramienia.

- Ja też się cieszę Chejronie ale jestem ranna, opatrzyłbyś mnie?

-Oh, faktycznie zaraz zajmie się tym ktoś od dzieci apolina. Will możesz podejść?
- Już idę - krzyknął   po czym z tłumu wyłonił się William Solance.

Chejron kazał nam wszystkim zająć miejsca. Byłem szczerze zaintrygowany tą dziewczyną. Wszyscy wokół mnie szeptali o tym kim ona jest i co robi w naszym obozie.

Gdy była już w opatrunku Centaur wstał a ona  zrobiła to samo. Wszyscy zamilkli a Chejron przemówił :

- Przedstawiam wam Melani Stones, córkę Aresa, powruconą do życia przez króla podziemia...

Na te słowa tylko ona się uśmiechnęła.

Przywrócona  °¦ Leo Valdez ¦°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz